Lechia Gdańsk od lipca u siebie jest niepokonana. W sobotę przedłużyła passę, wygrywając 1:0 z Chrobrym Głogów po golu Tomasa Bobcka. Trener Grabowski po spotkaniu nie ukrywał zadowolenia. - Wygraliśmy ważny pojedynek, z bardzo dobrym rywalem. Bardzo nas to zwycięstwo cieszy - przyznał. Odniósł się także do zachowania kibiców, którzy skandowali po meczu jego nazwisko.

Mam bardzo pozytywne wrażenia. Wygraliśmy ważny pojedynek, z bardzo dobrym rywalem. Bardzo nas to zwycięstwo cieszy. Rozpędziliśmy się już troszeczkę wcześniej, nie tylko dzisiaj, jeśli chodzi o te domowe spotkania. Żałujemy, że ten rok już się kończy, jeśli chodzi o mecze u siebie. Z utęsknieniem będziemy czekać na kolejne spotkanie w domu, z większą ilością kibiców - rozpoczął szkoleniowiec i dodał: - Co do samego meczu, chce pogratulować zawodnikom postawy w szczególnych momentach, o których wiedzieliśmy, że będą kluczowe. To są długie podania, to są stałe fragmenty gry i bardzo dobrze zachowaliśmy się jeśli chodzi o ten aspekt w defensywie. Byliśmy również bardzo groźni w ofensywie, zdobywając tą bardzo ważną bramkę. Przeciwnik postawił trudne warunki, dlatego jeszcze większe podziękowania dla Rikiego Kapicia i Eliasa Olssona, którzy mieli problemy zdrowotne - pokazali charakter, nie tylko oni.

Tuż po meczu kibice skandowali nazwisko trenera Grabowskiego. - Jest to dla mnie ogromna nagroda, ale jest to oddanie tego wszystkiego, czego zrobiliśmy dla całej drużyny. Ja jestem tylko jednym z elementów całej tej układanki, może na przodzie, ale mam za sobą wspaniałych ludzi, jeśli chodzi o ten sztab, któremu dziękuje za to, że możemy zbierać pochwały, ale to też należy się zawodnikom, bo to oni wykonują to czego chcemy w większości. Zrobimy wszystko, żeby nie tylko moje nazwisko, a aby każdego z nas padało w przyszłości i nie tylko tutaj, aby może też w centrum Gdańska - przyznał.

W pierwszej połowie spotkanie zostało przerwane na około 20 minut przez zadymienie od rac. Po powrocie z szatni gra Lechii jakby drgnęła. - Ja ze swojej strony ciesze się, że była ta przerwa. Ta przerwa pomogła mi, pomogła całemu sztabowi dać istotne wskazówki. Może trochę naokoło, takie sytuacje nie powinny mieć miejsca, ale tutaj myślę, że ta przerwa była troszeczkę dłuższa niż zwykle przez pogodę. Kibice zachowali się w miarę przyzwoicie, bo nie rzucali nic na boisko. W tym momencie karcić ich za to nie trzeba - skomentował.

Grabowski odniósł się także do problemów z nieskutecznością. - Ta nieskuteczność nas boli i ona nas zawiodła. W drugiej połowie powinniśmy w miarę szybko zamknąć ten mecz. Ubolewamy, że w tych kluczowych momentach albo sobie nie pomagaliśmy, albo te wybory jeśli chodzi o uderzenia były niedokładne, albo brakowało decyzji o uderzeniu. Szkoda, że te dwie minimum sytuacje nie zakończyły się bramką, bo w doliczonym czasie gry się kotłowało. 

Na koniec wyjawił też, co dokładnie stało się Eliasowi Olssonowi, że ten grał z bandażem na głowie. - Ja nie pracowałem jeszcze z tak młodą drużyną, z taką, która chcę wygrywać w każdym momencie. Jeśli chodzi o Eliasa, wczorajszy trening, ostatnia sytuacja kończy się nokautem, no może nokdaunem, bo wstał, więc tutaj duży szacunek, że wyszedł, mimo że normalnie pewnie potrzeba by było założyć kilka szwów. To jest to, co cechuje tych chłopaków - nie odpuszczają nogi, ale też głowy - wyjawił. Jak udało nam się później dowiedzieć, na piątkowym treningu Olsson zderzył się z Dominikiem Piłą. 

Za tydzień Lechia zakończy rundę jesienną. W sobotę 16 grudnia zmierzy się z Motorem Lublin.

źródło: własne