Lechia Gdańsk przegrała 0:2 z Motorem Lublin - Przegraliśmy zasłużenie. Nie przypominamy drużyny, którą znamy, nasze akcje były zbyt mozolnie konstruowane. To był jeden z głównych powodów braku zagrożenia - mówił po meczu szkoleniowiec Biało-Zielonych Szymon Grabowski.
- Chcę podziękować kibicom, bo my im nie daliśmy radości. Gratulacje dla drużyny Motoru. Na ten moment nie przypominamy drużyny, którą znamy. Nasze akcje były dzisiaj zbyt powolne, zbyt mozolnie konstruowane. Tego zagrożenia było mało albo zbyt mało. Przegraliśmy zasłużenie. Nie przypominamy drużyny, którą znamy, nasze akcje były zbyt mozolnie konstruowane. To był jeden z głównych powodów braku zagrożenia. Na tę chwilę jesteśmy dla przeciwników łatwi do rozszyfrowania i musimy to poprawić w kontekście przyszłości. To, co dzisiaj wykorzystał Motor, to naszą organizację w defensywie. W momentach, kiedy traciliśmy bramkę, to na zbyt dużo pozwalaliśmy, a nawet ułatwialiśmy przeciwnikowi zdobywanie bramek. To są bramki, które na poziomie I ligi nie powinny wpaść, a tym bardziej w Ekstraklasie. Także mamy bardzo dużo pole do poprawy, bo w Ekstraklasie musimy prezentować znacznie lepiej - powiedział na początku Grabowski.
Zapytaliśmy trenera Szymona Grabowskiego o to, dlaczego tak długo czekał ze zmianami. - Do mojego ogródka jest sytuacja ze zmianami. Powinienem szybciej zdecydować się na zmiany. Po sytuacji na początku drugiej połowy z Tomkiem Neugebauerem i jego strzałem myślałem, że będzie lepiej. Ale to był mój błąd - przyznał i dodał: - Powinniśmy dokonać zmian. Wyglądaliśmy słabo bądź bardzo słabo.
Bogdan Wjunnyk zagrał dzisiaj na lewym skrzydle i nie spisał się dobrze. - To nie może tak wyglądać jeśli chodzi o jakość gry. Bohdan był tutaj ściągany jako pozycja numer "9" lub "11". Ten chłopak potrzebuje czasu. To tak nie będzie wyglądało. Z Bohdanem jeszcze dużo fajnych meczów i akcji do rozegrania - ocenił.
Czym były spowodowane stracone bramki przez Lechię? - Po części kwestia zmęczenia, po części, tego, że tak jak wspomniałem wcześniej, jesteśmy w okresie przygotowawczym tego zespołu. Pierwsza bramka się wzięła z podania, na które uczulaliśmy się w przerwie, gdzie Gueho gra podanie diagonalne, czytelne dla przeciwnika, gdzie potem mamy problemy w defensywie o ten doskok Tomka Neugebauera. Kolejna bramka, gdzie mamy przewagę w polu karnym, piłka jest z półprzestrzeni dośrodkowany i odbudowa Gueho nie była najlepsza. To jest nie tylko jeden czy dwóch zawodników, a cała drużyna - stwierdził.
Na placu gry nie pojawił się w piątek Elias Olsson, co jest efektem urazu. - Sytuacja z Eliasem rozgrywała się do końca. Jeszcze wczoraj miałem nadzieję, że będzie mógł wystąpić. Niestety uraz z meczu ze Śląskiem jest na tyle poważny, że nie wiem, czy rozpocznie z nami kolejny mikrocykl. To nasz lider w obronie i mam nadzieję, że do nas wróci. Środkowy obrońca jest jednym z głównych naszych celów transferowych - przyznał i dodał:- Jeżeli zawodnicy są w pełnym treningu od 5-6 jednostek treningowych, to nie będzie dobrze wyglądało pod względem fizyki i motoryki. Ci zawodnicy też nie mieli automatyzmów.
- Nie mamy tak szerokiej kadry, żeby podwoić te pozycje. Na tę chwilę zawodnicy są sprofilowani na dwóch, a nawet trzech pozycjach, więc tak to wygląda. Chcemy, żeby to wyglądało inaczej i chcemy, żeby Ci zawodnicy ze sobą rywalizowali, ale fizycznie nie jesteśmy w stanie tego zrobić. Ta kadra wygląda coraz lepiej i to jest naszym bardzo dużym plusem. Będzie wyglądała coraz lepiej i tutaj jestem spokojny, jeśli chodzi o każdy aspekt rozwoju zespołu oraz młodych zawodników. Musimy się uczyć szybciej, rozwijać lepiej i w szybszym tempie, bo poziom Ekstraklasy pewnych błędów nie wybacza. Nikt na nas jako zespół nie będzie czekał i ten pociąg będzie sunął bardzo szybko, także naszą robotą jest być cały czas w grze - zauważył.
Ile zespół Szymona Grabowskiego, żeby zaskoczyć? - Ciężkie pytanie. Mam nadzieję, że już z tygodnia na tydzień będziemy się lepiej prezentować i to będzie odczuwalne wizualnie, ale też jeśli chodzi o punkty. Nie patrzymy, co będzie za pięć czy sześć tygodni, my chcemy punktować. Wiemy, że musimy punktować, ale też nie popadamy w nie wiadomo jaką dramaturgię, bo zdajemy sobie sprawę, że stać nas na dużo. Musimy funkcjonować, tak jak funkcjonowaliśmy w I lidze, czyli z pokorą podchodzić do każdego kolejnego rywala i patrząc przeciwko komu gramy. Początek jest dla nas trudny i wiedzieliśmy, że tak będzie, ale nie szukamy usprawiedliwień oraz wymówek. My musimy zaczynać od siebie i kończyć na sobie, jeżeli chodzi o analizę czy wyciąganie wniosków.