Lechia Gdańsk z trzecim zwycięstwem z rzędu! Gdańszczanie wywieźli z Tych trzy punkty. Po spotkaniu Szymon Grabowski przyznał, że kluczowym momentem meczu był szybko strzelny gol na 2:1.
- Myślę, że ten mecz rozpoczął się od badania rywali z naszej strony. Znaliśmy skład wyjściowy przeciwnika, który nie powiem, że nas nie zaskoczył. Nie spodziewaliśmy się tak dużej ilości zmian. Przede wszystkim nie spodziewaliśmy się takiego nastawienia gospodarzy. Gratulacje dla moich zawodników, że się tak zaprezentowali, ale jeszcze większe gratulacje za to, że potrafiliśmy się jako zespół dostosować się i grać to, co żeśmy chcieli. Myślę, że pierwsza połowa się fajnie dla nas rozpoczęła i zakończyła. Bramka Maksa Chlania i to, na co liczyliśmy, czyli podania za linię obrony. Wiedzieliśmy, że będą momenty, kiedy przeciwnik do nas bardzo wysoko podejdzie i przestrzenie będą na tyle duże, że nasi piłkarze będą je potrafili wykorzystać. Druga połowa, to muszę pochwalić tutaj za kluczowy moment i nasza rewelacyjna reakcja na straconą bramkę. Przeciwnik dokonał trzech zmian, moim zdaniem kluczowych i bardzo dobrych, które mogły okazać się jeszcze ważniejsze. Obawialiśmy się takich zachowań, po których straciliśmy bramkę i to jest dla nas zadanie do odrobienia na przyszłość. Szybko zdobyta bramka na 2:1 i można powiedzieć kontrola tego spotkania. Strzeliliśmy bramkę na 3:1, mogliśmy strzelić jeszcze kolejne, ale przeciwnik też miał sytuacje. Bardzo dobre zachowanie po raz kolejny naszego bramkarza Bogdana Sarnawskiego. Fajne zawody, chwalę raz jeszcze moich zawodników - rozpoczął konferencję prasową Szymon Grabowski.
Czy postawa Maksyma Chlania na boisku okazała się być kluczowa do rozpracowania tyskiej defensywy? W sieci okrzyknięto go już "Messim Gdańska". - Podoba mi się fantazja ludzi piszących w internecie, ale proponuję nie za bardzo. To są bardzo miłe słowa dla Maksa, ale też dla nas. Przewaga jaką Maks stwarzał, podejmował pojedynki, na pewno był taką kluczową postacią, ale myślę, że takich kluczowych postaci było więcej. Także nasi zmiennicy. Te indywidualności coraz bardziej przypominają zespół. Będziemy dalej pracować. Cieszymy się z tego, jaki mamy potencjał. Będziemy robić wszystko, żeby z meczu na mecz być coraz lepszym - dodał.
Nie zabrakło także słów do kibiców. - Każde zwycięstwo jest dla nas kopem. To, co się dzieje w szatni po zwycięstwach, to, co dzieje się na naszych stadionach, to jest dla nas jeden wielki kopniak. My ubolewamy nad tym, że nasi kibice nie mogą jeździć z nami na wyjazdy. Oczami wyobraźni widzę, co by się tutaj dzisiaj działo. Czekamy z niecierpliwością na to spotkanie i czekamy na to, aby zagrać przed naszymi kibicami.
- Z mojej perspektywy zawody były prowadzone dobrze. Mamy jednak zastrzeżenia, co do żółtej kartki Iwana Żelizko, została ona pokazana w momencie zmian, ale też ta kartka dla Janka Biegańskiego, w tym zamieszaniu. Szkoda mi tych głupio zdobytych bramek - ocenił trener Lechii zapytany o sędziowanie.
Na koniec odniósł się także do planów na najbliższe dni. - Nie będzie spokojniej. Będzie wytężona praca i bardzo dobre przygotowanie pod kolejnego rywala. To słoneczko, które wyszło pod koniec meczu, to wyszło dla nas i dla naszych kibiców. Nie popadałbym w hurraoptymizm, wiemy, co osiągnęliśmy do tej pory, ale też wiemy, co chcemy osiągnąć w przyszłości - zakończył.
źródło: własne