Lechia przegrała w wyjazdowym meczu z Jagiellonią Białystok aż 0:3. - Przewyższali nas agresją. Widać było, że zmiana trenera wpłynęła na nich pozytywnie. My na papierze byliśmy ustawieni ofensywnie, ale na boisku nie przyniosło to efektów - powiedział po spotkaniu Sławomir Peszko.
- W Jagiellonii każdy chciał się pokazać przed nowym trenerem. Często podwajali, a nawet potrajali krycie. Nie dali się nam w ogóle rozpędzić. Jagiellonia każdą akcję grała bardzo szybko do przodu. Szukali prostopadłych podań do Patryka Klimali czy rozpędzonych skrzydłowych. Do tego mieli sporo stałych fragmentów gry. To ich napędzało. A my? Wszystkie nasze próby zawiązania akcji były szybko przerywane. Na papierze byliśmy ustawieniu ofensywnie, ale na boisku nie przyniosło to efektów - powiedział Peszko.
Biało-zieloni nie mieli w ogóle argumentów, by przeciwstawić się Jagiellonii. W oczy raziły przede wszystkim straty (nawet na własnej połowie), które napędzały gospodarzy. - Wydawać by się mogło, że to takie proste, ale gdy jesteś podwajany przez rywala, to nie masz czasu żeby pomyśleć. Jeśli pierwsza decyzja jest błędna i nie pójdziesz w drybling albo zagrasz na jeden kontakt, to później jesteś na straconej pozycji. Dzisiaj było to w naszych poczynaniach widać - przyznał "Peszkin".
Dla wielu osób jego brak w wyjściowym składzie był zaskoczeniem. - Przez pierwsze dwa dni w tym tygodniu nie trenowałem, ale potem już uczestniczyłem w zajęciach z zespołem. Byłem zaskoczony, że nie zagrałem od 1. minuty, ale taka jest decyzja trenera i trzeba ją uszanować - zakończył skrzydłowy Lechii.
źródło: własne