Trener Piotr Stokowiec może wkrótce otrzymać kolejny cios. Z Lechii może bowiem odejść niekwestionowany numer jeden na lewej obronie (nie tylko w Lechii, ale i całej lidze) - Filip Mladenović. Wytypować skład na piątkowe spotkanie ze Śląskiem Wrocław jest praktycznie niemożliwe. Każdego dnia, praktycznie o każdej godzinie ktoś może odejść z klubu.
Artur Sobiech - odszedł. Lukas Haraslin - odszedł, Daniel Łukasik - odszedł. Jako następnego do zmiany otoczenia w zimowym okienku transferowym koło maszyny losującej wskazało Filipa Mladenovicia. Lada moment nic nie zostanie z zespołu, który pół roku temu zdobywał Totolotek Puchar Polski.
O odejściu Mladenovicia mówiło się od dłuższego czasu. Już latem było blisko przenosin do Crveny zvezdy, natomiast ostatecznie temat upadł. Teraz, biorąc pod uwagę trudną sytuację finansową Lechii, do klubu co chwilę przychodzą oferty za poszczególnych zawodników. W kuluarach mówiło się, że po Serba zgłosiła się HNK Rijeka z Chorwacji, natomiast - jak ustaliliśmy - tematu nie ma. Co nie oznacza, że Mladenović nie odejdzie. Jeśli ktoś zaproponuje dobre pieniądze, do transferu może dojść nawet tej zimy.
Co rozumiemy przez zwrot "dobre pieniądze"? Kilkaset tys. euro. Mimo iż mowa o najlepszym lewym obrońcy w PKO Ekstraklasie, to cena za niego nie będzie wygórowana, ponieważ Serbowi latem tego roku kończy się kontrakt i będzie mógł odejść za darmo.
A skoro o kontrakcie mowa. Z naszych informacji wynika, że Lechia chciała przedłużyć umowę z Mladenoviciem, złożyła mu ofertę, jednak do porozumienia najwyraźniej nie doszło.
To bardzo duża strata dla gdańskiego klubu, nawet jeśli runda jesienna nie była dla Mladenovicia szczególnie udana. Łapał głupie żółte kartki (dwukrotnie pauzował z tego powodu), zdarzały się błędy w defensywie, a przede wszystkim nie dawał zespołowi nic do przodu, co wcześniej było jego największym atutem. Stałe fragmenty gry przestały być jakimkolwiek zagrożeniem dla rywali.
Serb nie miał w Gdańsku żadnego zmiennika. Gdy pauzował, dziurę po nim łatać musiał Tomasz Makowski. Teraz teoretycznie w klubie jest Conrado, który może grać zarówno na lewej obronie, jak i na skrzydle. Brazylijczyk jest jednak w Polsce stosunkowo niedługo, nie zna jeszcze realiów naszej ligi i trudno spodziewać się, by był pierwszoplanową postacią już od pierwszej wiosennej kolejki.
***
Jak może wyglądać skład biało-zielonych na piątkowy mecz ze Śląskiem Wrocław? Aż strach pomyśleć. Odszedł napastnik, skrzydłowy, środkowy pomocnik, zaraz do tego grona dołączy boczny obrońca, a przecież nie możemy zapomnieć, że w ostatnim czasie problemy zdrowotne miał Żarko Udovicić i on również może nie zagrać we Wrocławiu. Niewykluczone, że trener Piotr Stokowiec będzie musiał wystawić na boku pomocy Patryka Lipskiego (tak jak w sparingu z Chojniczanką Chojnice). Chyba, że postawi na któregoś z młodych zawodników. W każdym razie, poniżej najbardziej prawdopodobna jedenastka na najbliższe spotkanie (wariant optymistyczny, zakładający, że Karol Fila jeszcze nie odejdzie).
Kuciak - Fila, Nalepa, Maloca, Conrado - Lipski, Tobers, Makowski, Gajos, Mihalik - Flavio Paixao.
źródło: własne