Lechia Gdańsk drugim spadkowiczem z Ekstraklasy. Gwoździem do trumny była sobotnia porażka 1:3 z Zagłębiem Lubin. Po spotkaniu z dziennikarzami porozmawiał Michał Nalepa. - Do końca wierzyłem. Najgorszy dzień w mojej karierze - przyznał obrońca.

- Ja do końca wierzyłem, jeszcze dziś o godzinie 18:00 wierzyłem. Strzeliliśmy pierwsi bramkę, wszystko szło w dobrą stronę, ale skończyło się 1:3. Myślę, że najlepiej wyglądaliśmy dziś przed strzeleniem bramki. Po bramce to się pogorszyło. Później było 1:1 i 1:2 i nie mieliśmy nic do stracenia. Mamy wiele straconych bramek, bo ryzykujemy. Ja rozgrywałem w głowie ten dzisiejszy mecz. To było dla mnie najważniejsze. Wierzyłem, że pomimo słabego sezonu, jesteśmy w stanie odwrócić tę sytuację. - rozpoczął dzisiejszy kapitan gdańszczan.

Jak to możliwe, że Lechia, która w lipcu grała jeszcze w europejskich pucharach, dziś jest spadkowiczem? - Uważam, że nic nie dzieje się bez przypadku. Osiągaliśmy dobre wyniki - to nie był przypadek. Teraz jesteśmy na tym miejscu i to też nie jest przypadek - przyznał Nalepa i dodał: - Spadliśmy my piłkarze. To my wychodziliśmy na boisko. Razem zagraliśmy multum spotkań, a spadliśmy.

 Nie zabrakło pytań o odpowiedzialność za sportowe wyniki w tym sezonie. - Najlepiej jak każdy będzie miał swoją refleksje i skupi się na sobie. Zrzucanie winy na kogokolwiek nie ma sensu. Jakby jeden czy kilku zawodników byłoby bez formy, to byśmy nie spadli. Zbyt wielu zawodników było pod formą.

Czy Michał Nalepa zostanie w Gdańsku? - Ja nie rozmyślałem o przyszłości. Myślę, że w tym sezonie za dużo rozmyślaliśmy i przyszłości. Nie chcę powiedzieć za dużo. Za mało myśleliśmy o tym, co teraz. Zadajecie mi po spadku od razu takie pytania, że czuje wstyd - dodał i zakończył: - Co było w szatni? Smutek i wstyd.

 

 

źródło: własne