Daisuke Matsui będzie podwójnie zmotywowany w sobotę na Łazienkowskiej. Japoński pomocnik Lechii Gdańsk swego czasu trenował z Legią, ale nie znalazł w tym klubie zatrudnienia. I teraz zamierza udowodnić, że w Warszawie dokonali złego wyboru, gdy z niego zrezygnowali. 

W sobotę gramy z Legią Warszawa. Udowodnię im, że się mylili!" - napisał na Facebooku pomocnik biało-zielonych. 

Japończyk trafił do Legii na testy zimą 2012 roku. Był wtedy zawodnikiem Dijon, ale nie wiodło mu się tam najlepiej. Na treningach w zespole Macieja Skorży imponował techniką, pokazywał, iż nie ma problemu z pojedynkami jeden na jednego, ani z wykończeniem akcji. Tyle, że trener Legii narzekał, iż nie ma jak poddać go poważnemu testowi. Matsui zagrał 45 minut z młodzieżą APOEL-u Nikozja, sparing z Arisem Limassol rozgrywano na takim klepisku, że piłkarze patrzyli tylko, aby nie połamać nóg. Reprezentant Japonii wystąpił jeszcze w wewnętrznej gierce i wyjechał. Już nie wrócił. 

Dlaczego? Ówczesny dyrektor sportowy klubu Marek Jóźwiak mówił niedawno WP.PL, że Matsui miał niewielkie problemy zdrowotne. Jednak nie one były raczej powodem decyzji o braku angażu. Być może były nim kwestie płacowe. Zatrudnienie Matsui oznaczałoby, że Legia wtedy nie zatrudniłaby już napastnika, którego tak bardzo poszukiwała. Przypomnijmy, że Matsui miał wtedy ważny kontrakt z Dijon i w grę wchodziło między innymi wypożyczenie. Pensja też nie byłaby mała. Ostatecznie, pieniądze jakich nie wydano na Japończyka wydano na Nacho Novo i Ismaela Blanco, którzy w tamtym oknie dołączyli do Legii. Ich przygoda z polską ligą trwała zaledwie jedną rundę. 

Co do Matsuiego, to został wtedy we Francji, a jesienią ubiegłego roku przeniósł się do Slavii Sofia. Teraz zachwyca w Lechii i ostrzy sobie zęby na sobotni mecz.  Spotkanie Legia - Lechia odbędzie się w sobotę 24 sierpnia o godzinie 20:30.

Źródło: ekstraklasa.wp.pl/własne