Już w piątek 24 listopada o 20:30 czekają nas 45. Derby Trójmiasta w historii. W czterech z nich wystąpił Marko Bajić. Serb podzielił się z nami swoimi derbowymi wspomnieniami.
- Najbardziej wspominam mecz w Gdyni, kiedy przegrywaliśmy 2:1, ale na koniec Luka Vucko zdobył gola po asyście Chrisa Baci i było 2:2. Byłem bardzo szczęśliwy z powodu tej bramki w końcówce, to sprawiło, że ten mecz był pasjonujący i jest pamiętany do dzisiaj. W pewnym sensie wygraliśmy, strzelając tego gola. Nie skupialiśmy się zbytnio na Arce, oni byli pod presją z powodu miejsca w tabeli. Oni musieli wygrać, ale to my byliśmy szczęśliwcami - mówi nam w rozmowie z okazji piątkowych derbów Marko Bajić, zawodnik Lechii w latach 2009-2013.
Faktycznie spotkanie z 1 maja 2011 roku jest jednym z najbardziej pamiętanych meczów derbowych wśród kibiców. - Pamiętam to spotkanie, byłem w sumie trochę smutny, bo trener nie wystawił mnie w pierwszej jedenastce. Później jednak pojawiłem się na boisku i byłem częścią tego widowiska. To był ciekawy mecz, oni prowadzili 2:0, ale w 87. minucie wszystko zaczęło się zmieniać. Najpierw chyba Deleu posłał długą piłkę na szesnasty metr, gdzie walczyłem z którymś z graczy Arki. Wygrałem piłkę i zgrałem do Pawła Nowaka. On zdobył gola - wspomina Serb i dodaje: - Później zdarzyła się historia z golem Luki Vucko, którą znacie. Cieszyliśmy się, a oni leżeli na boisku. Ale taka jest piłka!
Zapytaliśmy Marko również o to, jak w szatni Lechii wyglądały przygotowania do spotkań derbowych. - Kiedy zbliżały się derby, rozmowy o tym meczu zaczynaliśmy już dziesięć dni wcześniej! Mówię serio. Dużo rozmawialiśmy, motywowaliśmy się nawzajem. Każdy chciał być częścią widowiska, było też sporo intensywnych treningów. Myślę, że te mecze najwięcej znaczyły oczywiście dla piłkarzy z Gdańska i okolic. Pamiętam, jak Piotrek Wiśniewski powiedział nam, że musimy być poważni i na maksa się skoncentrować, że to niezwykle ważny mecz i musimy walczyć na boisku. Próbował wyjaśnić nam, co derby znaczą dla ludzi w Gdańsku - przyznaje.
Jakie uczucie towarzyszyło Serbowi i kolegom po triumfami nad Arką? - Zawsze kiedy wygrywaliśmy czułem pewną ulgę, ale też radość, że mecze kończyły się dobrymi wynikami. Po meczach kibice zbierali się na Traugutta 29, żeby świętować z nami. Bardzo często nosili nas na ramionach, śpiewali. To dawało nam bardzo dużo energii. Kibice Lechii byli i są wspaniali.
- Niestety nie mam zbyt wielu okazji oglądać spotkań Lechii. Było mi przykro, kiedy dowiedziałem się o spadku z ekstraklasy. Pomyślałem nawet, że może to czas, abym wrócił do Polski i do grania? (śmiech). Pierwsza liga jest nieprzewidywalna, każdy może wygrać z każdym. Za Lechią wielka rekonstrukcja. Wielu nowych piłkarzy przyszło, wielu odeszło. Teraz z tygodnia na tydzień w tabeli jest coraz lepiej. Nie wiem, czy uda się wrócić w tym sezonie do Ekstraklasy, ale mam nadzieję, że uda się to jak najszybciej, że kibice nie będą musieli czekać kolejnego roku - powiedział i na koniec dodał: - A w derbach tylko trzy punkty dla Lechii!
Pierwszy gwizdek w derbowym starciu już 24 listopada o 20:30.
źródło: własne