Łukasz Zjawiński nie będzie już zawodnikiem Lechii Gdańsk. Napastnik przeszedł do Polonii Warszawa. Po jego transferze porozmawialiśmy ze „Zjawką” o tym, jakie wspomnienia zabiera ze sobą znad morza do stolicy, kulisach odejścia i wielu innych sprawach. - Ja też nigdy nie okazywałem złości czy nie obrażałem się na to, że mało gram. Wejścia z ławki miałem dobre i dużo często dawały Lechii, ale w dłuższej perspektywie nie było to dla mnie łatwe - przyznał Łukasz.

Karolina Jaskulska, Lechia.Net: Na początek powiedz, jakie były kulisy twojego odejścia z Gdańska?

Łukasz Zjawiński: Kulisy? Z klubu nikt mnie nie wypychał, nie usłyszałem od nikogo, że jestem tutaj niechciany, to była moja decyzja. Po rozmowach z trenerem, wiedziałem, jak to wygląda. Trener mnie zna i wiedział, że jestem osobą bardzo ambitną i że raczej nie będę godził się na to, żeby kolejny rok grać tyle, co grałem, czyli po dziesięć minut. Po takich rozmowach doszliśmy do wniosku, że lepiej dla mnie będzie, jak odejdę. Uważam, że klub, trenerzy i władze mnie na tyle szanowały, że doszliśmy wspólnie do wniosku, że chcę się rozwijać i większe szanse na to będą w innym miejscu. Lechia nie dałaby mi tylu minut, ile bym chciał czy potrzebował.

Oczywiście na początku były myśli, żeby może zostać. Zresztą podjąłem taką wstępną decyzję, że zostanę i będę walczył, ale po dłuższych namysłach i rozmowach z rodzicami, przyjaciółmi i ludźmi dookoła mnie, zdecydowałem, że to ryzyko małej liczby minut trzeba zniwelować. Podjąłem ostateczną decyzję, aby odejść z Gdańska.

Rola rezerwowego po prostu Cię nie zadowalała.

Myślę, że można tak powiedzieć. Ja też nigdy nie okazywałem złości czy nie obrażałem się na to, że mało gram. Wejścia z ławki miałem dobre i dużo często dawały Lechii, ale w dłuższej perspektywie nie było to dla mnie łatwe. Wiadomo, że każdy chce grać i dla mnie to też jest ważne. Nie jestem na końcu swojej kariery, ale dopiero tak naprawdę na początku i najważniejsze jest, aby grać jak najwięcej. To było najważniejsze.

Kiedy odbyły się rozmowy z trenerami, o których wspomniałeś? Już po zakończeniu sezonu, czy jeszcze w trakcie?

Nie, nie. W trakcie sezonu nie było żadnych rozmów. Mieliśmy określony plan sportowy. Myślę też, że moja sytuacja w szatni była na tyle dobra, że też nie byłoby to w porządku wobec wszystkich, aby o takich sprawach rozmawiać pod koniec sezonu. Wtedy mieliśmy ważny cel i byliśmy na nim skupieni. Rozmowy odbywały się po sezonie, konkretnie po wakacjach. Tak to wyglądało. 

Tak sobie myślę, że mimo wszystko ten sezon był dla Ciebie niezły. Byłeś ważną postacią – szczególnie w szatni – a drużyna zrealizowała cel.

Uważam, że jak na ilość minut, jaką otrzymałem, to te liczby były niezłe. Oczywiście mogłoby być lepiej. Druga runda była w moim wykonaniu lepsza, a mogłaby być jeszcze bardziej efektowna, gdyby nie kontuzja, której doznałem przed meczem z GKS-em Tychy. Taka jest piłka. Z perspektywy tego sezonu, udało się zrealizować to, co najważniejsze, czyli powrót Lechii do Ekstraklasy.

lgd ark 68

„Czas na nowe wyzwania, ale Gdańsk oraz Lechia zawsze będzie miała specjalne miejsce w moim sercu” – napisałeś na swoim Instagramie po odejściu z Lechii. Co najbardziej zapamiętasz?

To, co napisałem, to nie były puste słowa. Spędziłem w klubie z przerwami trzy lata, myślałem, że teraz będzie czwarty, ale taka jest piłka. Najbardziej będę pamiętał ostatni sezon, bo jednak przyczyniałem się w jakimś stopniu do tego, co działo się w Lechii. Na pewno awans i świętowanie po derbach to takie najpiękniejsze momenty, nawet śmiem stwierdzić, że najpiękniejsze do tej pory w mojej przygodzie z piłką. 

Czy to po derbach, czy na fecie po meczu z Wisłą, czy nawet po innych meczach często wcielałeś się w wodzireja i intonowałeś przyśpiewki. Miałeś fajną więź z kibicami.

Też mi się wydaję, że tak było. Wiadomo każdy ma swoich zwolenników i przeciwników. Według mnie to jest normalne w piłce, jedni będą Cię kochać, a inni nienawidzić. Wydaje mi się jednak, że przez ten sezon ludzie zauważali moją rolę w tej drużynie. Wielu fanów Lechii zawsze mnie wspierało. Cieszę się, że tak było i zawsze będę za to wdzięczny. To było również bardzo ważne dla mnie. 

Spójrzmy na te trzy lata w Lechii. Czujesz, że rozwinąłeś się jako piłkarz i człowiek tutaj? 

Na pewno dużo ten okres mi dał. Pamiętam nawet jak poszedłem na pierwsze wypożyczenie do Sandecji, to mimo że wcześniej nie grałem, to byłem bardzo dobrze przygotowany fizycznie. Później po powrocie z Sandecji nie dostałem szansy – trener Kaczmarek nie widział mnie w drużynie albo po prostu nie był zwolennikiem moich umiejętności i trafiłem na kolejne wypożyczenie. Ten ostatni rok na pewno mnie bardzo rozwinął też jako osobę – nabyłem umiejętności przywódcze przez to, co działo się w klubie i w szatni. Rozwinęło mnie to też mentalnie. Ostatni rok przyniósł mi też wiele pozytywnych momentów. W Gdańsku zostawiłem też wielu przyjaciół, dlatego tak jak wspomniałem, Gdańsk będzie mi szczególnie bliski.

Trudno było pewnie opuszczać Wybrzeże.

Zdecydowanie. Nie było łatwo, ale piłka czasami się do tego sprowadza, że musimy z dnia na dzień podejmować trudne decyzje. Nie było łatwo dla mnie, aby opuszczać szatnię i Gdańsk. Ten sezon pokazał, że atmosfera w szatni oddziałuje także na wyniki. Myślę, że ludzie to także widzieli i że będą mówić, że ta szatnia wyglądała, tak jak wyglądała.

Teraz przed Tobą kolejny rozdział: Polonia Warszawa. Czy to była jedyna oferta, a jeśli nie to dlaczego koniec końców wybrałeś ten klub?

To nie był jedyny klub, z którego miałem oferty. Po prześledzeniu wszystkich za i przeciw, analizie, podjąłem decyzję, że będę kontynuował karierę w Polonii. Rozmawiałem z ludźmi z klubu, znam dużo zawodników. Zależało mi też, żeby to był klub stabilny, z pomysłem i konkretnym planem. Po rozmowach podjąłem taką decyzję. Właściciel też chce mocno zainwestować w drużynę, więc uważam, że to idealne miejsce i projekt. A czy decyzja była słuszna? To tak naprawdę okaże się za rok, może za dwa. Uważam jednak, że była to na ten moment najlepsza decyzja.

Oferty były tylko z I ligi, czy też z Ekstraklasy? 

Nie, nie. Głównie oferty z I ligi. Wiadomo, że Ekstraklasa to już jest wyższy poziom i gdzieś tam dostać się jest trudniej. Gdyby jednak oferty z Ekstraklasy też się pojawiały, to patrzyłbym przede wszystkim przez pryzmat tego, czy miałbym szansę na regularną grę. To jest dla mnie najważniejsze. Czasami lepiej jest zrobić krok w tył, choć ja nie uważam, że to był krok w tył, a raczej przedłużenie tego, co teraz. Także były to oferty pierwszoligowe, ale Polonia była najlepszym wyborem.

zjawka

Masz już prawie 23 lata i spore doświadczenie zarówno w I lidze, jak i Ekstraklasie.

Więcej mam chyba nawet występów w Ekstraklasie niż I lidze na ten moment. Z Widzewem grałem w Ekstraklasie, ze Stalą też i w Lechii zagrałem parę meczów. Myślę, że około 50 spotkań w Ekstraklasie już mam. W I lidze też sporo pograłem i doświadczenie mam. Tutaj w Polonii jest wielu doświadczonych zawodników i nie ukrywam, że też pod tym kątem spoglądałem, żeby drużyna robiła krok w przód. Wiadomo, że przed sezonem trudno powiedzieć np. które zespoły będą aspirować do awansu. Na Lechię też nikt nie stawiał. Ale brałem pod uwagę, jacy zawodnicy w Polonii grają, jak doświadczony jest trzon zespołu i tak dalej.

Twój główny cel na najbliższe tygodnie – wywalczenie pierwszego składu?

Tak, zdecydowanie. To jest mój cel w każdym klubie. Zawsze chciałem grać. Boisko zawsze weryfikuje. Oczywiście chcę też, aby drużyna szła do przodu. Ostatni rok pokazał mi, że czasami najważniejsza jest praca, niezależnie od tego, co dzieje się wokół klubu czy zawodników. Jeśli pracujesz, to potrafi to dobrze zaskoczyć.

Czy kibice w Gdańsku mogą spodziewać się, że Łukasz Zjawiński będzie od czasu do czasu pojawiał się na trybunach i trzymał kciuki kolegów?

Tak, zdecydowanie. Mówiłem to już nie raz, że będę przyjeżdżał na Lechię, jak tylko będę mógł. Nie mówię tego, aby komuś się przypodobać, ale Lechia ma najpiękniejszy stadion w Polsce, kapitalnych i zżytych z klubem kibiców i na pewno będę odwiedzał Bursztynek. Lechia to wspaniały klub. Ludzie, którzy go tworzą. Uważam, że wiele osób nie zdaje sobie nawet sprawy, jak wielu pracowników jest zżytych i oddaje całych siebie Lechii. Choćby Lesiu (opiekun drużyny), Dziulek (kitman), pan Bogdan (magazynier) czy Patrol (kierownik drużyny). Zostawiłem ludzi, których bardzo lubię i szanuję i będę się pojawiał na stadionie. Nie wiem tylko, czy na trybunie VIP, czy na młynie (śmiech).

W 3. kolejce Polonia zagra z Arką. Będzie to dla Ciebie wyjątkowy mecz?

Może tak być, chociaż nie podchodziłbym aż tak emocjonalnie do tego. Jestem teraz w innym miejscu. Oczywiście Lechia jest w moim sercu, ale do każdego meczu podchodzę tak samo. Jeśli wygramy to będzie coś super, bo wiadomo grałem w Lechii, ale nie szukałbym też jakiś podtekstów. 

Na koniec pytanie z innej beczki. Czy oglądasz EURO 2024 i komu kibicujesz?

Oczywiście, że oglądam. Francja to zespół któremu kibicuje, nawet teraz leci mecz Francja – Belgia w telewizji. Uważam też, że o zwycięstwo może powalczyć Portugalia, a czarnym koniem być Austria.

Łukasz, dzięki za tę rozmowę i wszystkie miłe chwile w Gdańsku. Do zobaczenia!

Ja również dziękuję serdecznie za wszystko Wam, kibicom. Do zobaczenia!

źródło: własne