Lechia Gdańsk zremisowała 1:1 z Wisłą Płock, a jedynego gola dla gdańszczan zdobył Luis Fernandez. Po spotkaniu porozmawialiśmy z sympatycznym Hiszpanem, który jednak opuszczał Orlen Stadion z grymasem bólu na twarzy spowodowanym lekkim urazem. - Szczerze, to obie drużyny powinny być zadowolone z punktu - przyznał.

Jak kapitan zespołu podsumował na gorąco mecz? - Szczerze mówiąc, to obie drużyny powinny być zadowolone z punktu. W pierwszej połowie przejęliśmy inicjatywę, a w drugiej nie potrafiliśmy wrócić z szatni na boisko na początku. Takie sytuacje nie mogą się zdarzać, nie wiem, co się stało. W ostatnim kwadransie mieliśmy okazje do zdobycia bramki, mogliśmy strzelić i wygrać, ale ostatecznie zremisowaliśmy - odparł.

Mogę grać jeszcze lepiej. Zarówno gra moja, jak i całej drużyny musi być jeszcze lepsza. Natomiast jesteśmy w trakcie budowy, dojrzewamy razem jako zespół. Szczerze musimy się cieszyć - mamy cztery punkty po trzech meczach, a tydzień temu przegraliśmy z dobrym rywalem po golu w ostatniej minucie. Pokazujemy, że jesteśmy na dobrej drodze. Jesteśmy także wdzięczni i szczęśliwi z reakcji i obecności kibiców - dodał zapytany o to, jak ocenia swoją postawę. 

W 63. minucie na boisku doszło do dość dziwnej sytuacji. Jakub Szymański nie obejrzał drugiej żółtej kartki, choć wydawało się, że faulował gracza Lechii. W zamian sędzia Leszek Lewandowski... pokazał kartkę Fernandezowi. - Nie mogę uwierzyć. Biegłem, bo bałem się, że on może Conrado złamać nogę! Lepiej jednak nie rozmawiać o sędziach, to jest przeszłość. Jesteśmy skupieni na jutrze, mamy regenerację oraz na kolejnych dniach. Mamy ważny mecz w niedzielę i chcemy wygrać u siebie! - ocenił Hiszpan.

Nasz plan? Zgarnąć za tydzień trzy punkty! Oczywiście musimy poprawić kilka rzeczy i będzie lepiej - zakończył.

źródło: własne