Stało się. Biało-Zieloni po porażce z Miedzią Legnica zajmują ostatnie, 18. miejsce, w tabeli Ekstraklasy. W środę zagrają z Lechem Poznań o pierwsze punkty od 31 lipca. Sytuacja Lechii jest kiepska i bardzo przypomina tę z 2017 roku. Wówczas Biało-Zieloni jednak ani przez moment nie byli ostatni w tabeli.
Ostatni raz tak źle jak dziś było niemal równo pięć lat temu. Wówczas Biało-Zieloni znajdowali się w identycznej sytuacji – byli świeżo po zajęciu 4. miejsca w lidze oraz walce do ostatnich chwil o podium Ekstraklasy. Niestety zaliczyli ligowy falstart i po sześciu kolejkach pozycja w tabeli nie była za wesoła. W 6. kolejce podobnie jak teraz przegrali z beniaminkiem. Wówczas katem była Sandecja Nowy Sącz. Lechia miała wtedy zaledwie 5 punktów w ligowej tabeli.
Pięć lat temu szkoleniowcem Lechii był Piotr Nowak, a jednym z jego asystentów Adam Owen. Nowak pomimo fatalnego startu dostał zaufanie od władz i aż do końca września prowadził zespół. Sytuacja klubu niewiele się poprawiła – w kolejnych meczach po porażce z Sandecją Biało-Zieloni zdobyli zaledwie pięć punktów w czterech spotkaniach. 27 września doszło do zmiany na ławce trenerskiej. Adam Owen zastąpił Piotra Nowaka, który jednak pozostał w klubie. Ostatecznie Owen popracował do marca, kiedy to zatrudniony został Piotr Stokowiec. Wszyscy pamiętamy jak zakończył się tamten sezon – do końca walczyliśmy o ligowy byt.
Źle było również w sezonie 2015/16. Po dwóch kolejkach Biało-Zieloni zajmowali ostatnie miejsce w tabeli z zerowym dorobkiem. Do tamtych rozgrywek Lechia przystępowała z ujemnym punktem, który jednak po 30. kolejce był anulowany. W związku z czym należy uznać, że po dwóch kolejkach Biało-Zieloni plasowali się na 15. pozycji. Tydzień po meczu z Lechem Poznań (wspomniana 2. kolejka) Lechia zremisowała z Pogonią Szczecin i opuściła to niechlubne miejsce. Po sześciu kolejkach gdańszczanie mieli sześć punktów i zajmowali 13. miejsce. Kilkanaście dni później ze stanowiskiem trenera pożegnał się Jerzy Brzęczek.
Teraz w Gdańsku znów panują niewesołe nastroje. Jeszcze pięć tygodni temu wszyscy fascynowali się kapitalnym występem Biało-Zielonych w Wiedniu i emocjonowali się rewanżem z Rapidem w Gdańsku. Szansa na awans do III rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy była ogromna. Dziś nastroje zmieniły się o 180-stopni. Wielu kibiców przekreśliło Tomasza Kaczmarka. Powód? Sportowa forma Lechii oraz decyzja o odebraniu opaski kapitańskiej Flavio. Trener Kaczmarek jest jednak świadomy powagi sytuacji, w jakiej znalazła się drużyna. Po meczu z Miedzią zapowiedział, że czuje się odpowiedzialny, aby naprawić zespół.
Kibice są zmartwieni obecną sytuacją Lechii. Miała być walka o najwyższe cele, a niebawem sukcesem może okazać się wyjście ze strefy spadkowej. Pozostaje mieć nadzieję, że sytuacja jak najszybciej zostanie opanowana i już w spotkaniu z Lechem Biało-Zieloni zaprezentują się o niebo lepiej. A trenerowi Tomaszowi Kaczmarkowi pozostaje życzyć siły i cierpliwości do drużyny.
Pomimo wyników zapraszamy na kolejne mecze w Gdańsku. W środę o 20:30 zagramy z Lechem Poznań, a w sobotę o 17:30 z Wartą.
źródło: własne