Kilka dni temu Lechia Gdańsk ogłosiła, że nowym dyrektorem technicznym został Kevin Blackwell. Anglik udzielił już pierwszego wywiadu. W rozmowie z Interią opowiedział m.in. o motywacjach dołączenia do drużyny. Nie zabrakło także trudnych wątków. - Nigdy nie zapomnę tego dnia - mówił o śmierci Emiliano Sali.

Nowy dyrektor techniczny podzielił się już kilkoma pomysłami. - W pierwszych dniach mojej pracy obejrzałem siedzibę klubu, wydaje mi się, że znaleźliśmy dobre miejsce na kantynę, gdzie drużyna będzie mogła wspólnie spożywać posiłki - śniadanie i lunch. Chcemy kontrolować, jak żywią się zawodnicy. Kolejna rzecz, którą chcemy się to zajęcia z psychologii, uświadamianie młodych piłkarzy, żeby umieli zrozumieć swoje uczucia i reakcje - ocenił.

 

- Chciałbym pomóc Lechii wrócić do Ekstraklasy. Jestem tu od kilku dni, gdy patrzę na stadion, na miasto - dlaczego miałoby tu nie być co rok europejskich pucharów? Oczywiście nie jestem cudotwórcą, ale wiem, że jestem dziś lepszym trenerem, jestem lepszy w relacjach międzyludzkich niż 20 czy 30 lat temu. Dużo podróżowałem, poznałem futbol w różnych zakątkach globu, choć oczywiście najwięcej czasu spędziłem w Anglii. Byłem jednym z pierwszych trenerów, którzy uzyskali licencję PRO, jestem na czasie z nowinkami technicznymi w futbolu - przyznał Anglik.
  • Blackwell opowiedział też o śmierci Emiliano Sali. - W styczniu 2019 r., gdy byliśmy z Neilem w Cardiff, zakontraktowaliśmy argentyńskiego napastnika Emiliano Sala. W sobotę graliśmy z Newcastle, tego samego dnia zawodnik przyleciał z Nantes podpisać kontrakt. Jego rodzina została w Walii, on wrócił po jakieś rzeczy, które zostawił we Francji. Wieczorem w poniedziałek zadzwonił do mnie Warnock mówiąc łamiącym się głosem: "Blackie, on nie żyje". Gdy zrozumiałem, o kogo chodzi, aż nogi się ugięły pode mną. Nigdy nie zapomnę tego dnia - wyjawił.