W sobotę 16 grudnia Lechia Gdańsk rozegra ostatni mecz w tym roku. Rywalem gdańszczan będzie Motor Lublin. Przed spotkaniem porozmawialiśmy z Eliasem Olssonem. - Musimy zagrać, tak jak gramy zawsze. Jeśli tak się stanie, zgarniemy trzy punkty - przyznał Szwed.
Karolina Jaskulska, Lechia.net: Muszę zacząć o pytania o twoje zdrowie. Ostatnio zagrałeś z bandażem na głowie...
Wszystko jest w porządku. Faktycznie przed meczem coś tam się przytrafiło na treningu, ale skończyło się na małej szramie w pobliżu oka, szwy nie były potrzebne. Nie jest to żaden problem, mogę grać.
Ostatni mecz roku, możecie zakończyć go z naprawdę dobrą pozycją w tabeli, choć wiadomo, że ważniejsze będą trzy punkty. Jak przygotowujecie się do tej gry pod względem mentalnym?
Musimy zagrać, tak jak gramy zawsze. Jeśli tak się stanie, zgarniemy trzy punkty. Mamy zespół z dużymi umiejętnościami i jeśli gramy swoje, to wygląda to bardzo dobrze i możemy wygrać z każdym. Musimy po prostu zagrać swoje i wtedy zgarniemy trzy punkty.
Oglądałeś ostatni mecz Motoru? Strzelili cztery gole, co z punktu widzenia gry defensywnej może być ważne.
Widziałem już jakieś urywki i krótkie nagrania. Najważnieszy jest jednak nasz zespół i nasza gra, a nie rywale. To jest ostatni mecz. W większości spotkań broniliśmy dobrze, mamy sporo czystych kont, musimy po prostu podtrzymać to i dalej robić swoje. Utrzymywanie czystych kont jest też bardzo ważne.
Dołączyłeś do Lechii w sierpniu, więc tego pierwszego meczu z Motorem nie pamiętasz. Jakiego meczu jednak się spodziewacie?
Spotkają się dwa dobre zespoły. My jesteśmy w dobrej formie, Motor też. To będzie dobry mecz, z dobrym tempem, intensywnością. Oba zespoły chcą wygrać i zapowiada się ciekawy mecz. Odkąd dołączyłem do zespołu, mocno się rozwinęliśmy i teraz mieliśmy za sobą bardzo dobry miesiąc. Po porażce z Arką mamy serię dwóch zwycięstw, wcześniej też byliśmy niepokonani. Dojrzeliśmy bardzo jako drużyna.
Co było dla Ciebie najtrudniejsze podczas pierwszych dni w Gdańsku? Wskoczyłeś do pierwszego składu przecież niemal prosto z samolotu.
Rzeczywiście wszystko potoczyło się bardzo szybko. Przed meczem ze Zniczem miałem może jeden czy dwa treningi i od razu zagrałem w pierwszym składzie. Zdobyłem gola, wygraliśmy 1:0, więc to na pewno też był specjalny dzień dla mnie. Na pewno wchodziłem do nowego zespołu i musiałem poznać chłopaków. Wszystko poszło jednak bardzo dobrze. Od mojego pierwszego meczu ze Zniczem gram ciągle i to po pełne 90 minut, więc się z tego cieszę.
Piłkarze potrzebują rywalizacji. Ty i Andrei Chindris jesteście jednak jedynymi stoperami w zespole...
Oczywiście to ważne, aby mieć rywalizację. W moim poprzednim klubie była jednak spora rotacja i faktycznie znałem smak siedzenia na ławce. Dlatego jestem szczęśliwy, że gram. Cieszę się, że mogę wychodzić i grać. Sztab pomaga nam też bardzo i każdego dnia staje się lepszym piłkarzem i człowiekiem.
Również jako zespół stajecie się coraz lepsi. Gra defensywna też wygląda bardzo dobrze.
Dokładnie. Każdego dnia, każdego dnia rozwijamy się jako zespół. Więcej strzelamy, mamy czyste konta. Jesteśmy na dobrej drodze i każdego dnia jest coraz lepiej.
Masz na koncie dwa gole w 15 meczach - więcej niż choćby napastnik Łukasz Zjawiński. Jak dużą wagę przykładasz do strzelonych bramek?
Nie myślę o tym za wiele. Skupiam się na grze i pomaganiu zespołowi. Pomogłem drużynie w pierwszym meczu strzelając gola, strzeliłem też kiedy wygraliśmy 5:1 z GKS-em Katowice. Myślę, że najważniejsze jest, że gram dobrze w obronie i to moje najważniejsze zadanie. Oczywiście, kiedy strzelam też jestem szczęśliwy.
Nie obejrzałeś jeszcze żadnej żółtej kartki. Z czego to wynika?
Nie wiem. Na pewno były sytuacje, kiedy mogłem kartkę obejrzeć. Czasami musisz jednak grać mądrze, aby jej nie obejrzeć.
Co było twoją główną motywacją, kiedy decydowałeś się przejść do Lechii. Sytuacja klubu nie należała do najłatwiejszych po spadku.
Miałem bardzo dobrą rozmowę z właścicielem Paolo Urferem oraz z trenerem Grabowskim zanim podpisałem kontrakt. Powiedzieli, że poważnie o mnie myślą i że we mnie wierzą. W Szwecji nie grałem za dużo, więc to był dobry krok, aby zmienić otoczenie. Miałem same dobre odczucia, co do Lechii. To wielki klub, chcemy jak najszybciej wrócić do Ekstraklasy.
Jak się czujesz w Gdańsku po tych kilku miesiącach?
Bardzo dobrze. To piękne miasto, a Lechia to wielki klub. Mamy świetny sztab, świetnych piłkarzy. Oprócz tego jest wiele możliwości w mieście poza piłką na relaks, wiele miejsc, które można odwiedzić. To też blisko mojej rodziny – mam krótki lot do Szwecji, więc zawsze mogę się tam wybrać, kiedy chcę.
Nadchodzi czas urlopu. Jakie są twoje plany na czas wolny?
Jadę do Szwecji, a potem lecę jeszcze z moją dziewczyną na Gran Canarię. Najpierw jednak trzeba zdobyć trzy punkty, a potem dopiero czas na odpoczynek!
źródło: własne