Jak wygląda Lechia w tym sezonie? Nijak. Jest słabo grająca, nudna, przewidywalna, łatwa do rozszyfrowania, mało skuteczna. Po prostu męcząca.
Wskazujemy trzy rzeczy, które wymagają natychmiastowej poprawy. Bo o ile do gry defensywnej trudno się przyczepić (poza pojedynczymi błędami indywidualnymi), o tyle na połowie przeciwnika zaczynają się schody.
1) Nastawienie
Nie będziemy się zbyt długo rozwodzić nad tym podpunktem. Od zdobywcy Pucharu i Superpucharu Polski oraz od trzeciej drużyny poprzedniego sezonu w lidze oczekujemy, że gdziekolwiek pojedzie, będzie starał się narzucić przeciwnikowi swój styl gry, założy wysoki pressing i będzie - mówiąc wprost - dominował. Tymczasem jak gra Lechia w tym sezonie? Pierwszy kwadrans (jak w poprzednim sezonie) jest niezły, ale później następuje zaciągnięcie hamulca ręcznego i stopniowe wycofywanie się. W meczu z Jagiellonią mieliśmy doskonały przykład. Prowadzenie 1:0, rywal zamroczony, wystarczy go dobić. Co robi ekipa Piotra Stokowca? Zwalnia tempo, ustawia się za podwójną gardą i czeka na ruch rywala. Dlaczego? Przecież wystarczyło go dobić, bo ledwo trzymał się na nogach. Zamiast tego biało-zieloni sami wyciągnęli mu rękę, podali tlen i przywrócili do żywych. To są błędy popełniane notorycznie i nie dotyczą jedynie Lechii, bo tak gra większość zespołów w PKO Ekstraklasie. Oczekujemy jednak, że trener Stokowiec zmieni nastawienie i taktykę w tych meczach i nie będziemy więcej oglądać "obrony Częstochowy", ale taką samą grę niezależnie od wyniku. To uwaga głównie do szkoleniowca. Nie chcemy po kolejnych spotkaniach słuchać "niepotrzebnie zbyt głęboko się cofnęliśmy". Po prostu tego nie róbcie. Grajcie i cieszcie się piłką.
2) Środek pola
Mówi się, że napastnik żyje z podań, szczególnie o takiej charakterystyce jak Artur Sobiech. I to jest prawda. On sam z siebie nie wykreuje zbyt wiele, więc musi mieć wsparcie u kolegów. Tymczasem ostatnio tego nie było wcale. O ile do defensywnych pomocników nie można się przyczepić, bo ich zadaniem bynajmniej nie jest ciągłe zagrywanie prostopadłych podań. Tym niemniej jeśli spojrzy się na takiego Patryka Lipskiego czy Macieja Gajosa, a więc na ludzi odpowiedzialnych za stwarzanie sytuacji napastnikom czy po prostu napędzanie ofensywnych akcji, można się zastanowić o co w tym wszystkim chodzi. Lipski jest totalnie pod formą, snuje się po boisku, wygląda na ospałego. Jego podania są niedokładne, wybory najgorsze z możliwych. A gdy przyjdzie do strzału, to piłka z bardzo niską prędkością leci prosto w bramkarza (tak było choćby ostatnio w Bełchatowie). Czekamy na Gajosa, bo widać, że potrafi grać w piłkę, ale rozpędza się bardzo powoli, z kolei Rafał Wolski cały czas buduje formę po kontuzji. Po nim widać, że brakuje mu regularnej gry o stawkę. Z tygodnia na tydzień powinno być lepiej w tym aspekcie, a co za tym idzie gra Lechii (ta do przodu) powinna zanotować progres.
3) Skrzydłowi
Tak jak ofensywny środkowy pomocnik nie daje aktualnie nic Lechii, tak skrzydłowy mogą zbić z nim piątkę. Mecz o Superpuchar trochę zakłamał rzeczywistość. Wtedy to Lukas Haraslin strzelił dwa gole i wydawało się, że będzie motorem napędowym biało-zielonych. Tymczasem później jakby uszło z niego powietrze. Kompletnie zgubił formę i obecnie jest nie motorem napędowym, a wręcz hamulcowym drużyny. Z Rakowem zagrał prawdopodobnie najgorszy mecz od momentu, gdy trafił do Gdańska. Był wolny, przewidywalny, nie umiał przyjąć piłki, o minięciu rywala nie wspominając. Mamy nadzieję, że to tylko efekt przebytej parę dni wcześniej anginy i wkrótce zobaczymy dużo lepszego Słowaka.
Na całe szczęście po pauzie za kartki na najbliższy mecz wraca Żarko Udovicić. O ile na Haraslina nie dało się patrzeć w Bełchatowie, o tyle na Flavio Paixao nie da się patrzeć od początku sezonu, gdy wystawiany jest na skrzydle, co jest poronionym pomysłem. Doceniamy to, co Portugalczyk zrobił dla Lechii, strzelił wiele ważnych bramek, jest kapitanem, natomiast w obecnej formie jedyną rzeczą, na którą zasługuje, jest miejsce na ławce rezerwowych. Wystawianie go na skrzydle jest robieniem mu krzywdy. On tam nie ma żadnych atutów. Bo jaki powinien być nowoczesny skrzydłowy? Szybki, zwinny, z dobrym dryblingiem. Flavio nie posiada obecnie żadnego z tych atutów.
***
Lechia strzeliła w tym sezonie ligowym cztery gole. Przypomnijmy: Sobiech po wrzutce Filipa Mladenovicia, Sobiech po wrzutce Mladenovicia (i sporym rykoszecie), Sobiech z rzutu karnego i Wolski w sytuacji sam na sam po kontrataku. Trochę mało i to tylko potwierdza punkt trzeci.
W sobotę do Gdańska przyjeżdża Śląsk Wrocław, a więc obecny lider tabeli. Drużyna, która jeszcze w tym sezonie nie przegrała. Jeśli się przełamywać, to właśnie w tego typu spotkaniach.
źródło: własne