Oficjalne pismo z ofertą zapłaty kwoty należnej z tytułu dokonanego transferu Pawła Dawidowicza zostało w czwartek ponownie wysłane do O.K.S. Sokół Ostróda.
Raz jeszcze klub podaje w nim dokładne wyliczenia wynikające z obowiązkowych płatności wykonywanych przy transferach międzynarodowych. Lechia wierzy, że Ostróda ma już wiedzę konieczną do prawidłowego wyliczenia należnych jej kwot i że oba kluby dojdą w końcu do porozumienia.
- Rozmowy nie są łatwe. Ich trudność wydaje się wypływać z faktu że prezes Sokoła Ostróda nie posiadał dotąd pełnej wiedzy o zasadach dokonywania międzynarodowych transferów. Mylił się i zamiast posłuchać racjonalnych argumentów, upierał się przy nierealnych rozwiązaniach, emocjonalnie dyskutując za pomocą mediów – mówi Adam Mandziara, prokurent Lechii Gdańsk. – Zapis umowy mówi o konieczności zapłaty Ostródzie 15% od „kwoty uzyskanej z transferu przez Lechię”. Uzyskane pieniądze dla Klubu, to te, które do nas wpłyną, a nie kwota przed potrąceniami. A te są obowiązkowe i prezes Ostródy powinien je znać. To 5% opłaty dla PZPN (3%) i OZPN (2%), 5 % wynikające z mechanizmu solidarnościowego FIFA i 10% procent prowizji menadżerskich.
Może łatwiej byłoby płacić każdemu, tyle ile sobie życzy, bez pilnowania koniecznych procedur i faktycznych wyliczeń, jednak naszym zdaniem byłoby to działaniem na szkodę klubu, jako Spółka Akcyjna nie możemy sobie na to pozwolić, bo poważnie traktujemy naszych akcjonariuszy i inwestorów. Do Świąt Bożego Narodzenia też jeszcze za daleko, żeby robić komuś takie prezenty… Byłoby też dla wszystkich lepiej, gdyby Prezes Ostródy powstrzymał emocje i w wypowiedziach dla dziennikarzy nie szkalował klubu, podając nieprawdę z absurdalnymi twierdzeniami, że chcemy płacić mniej, bo pieniądze wydaliśmy na wyjazdy służbowe do Lizbony. Merytoryczne rozmowy z klubem dałyby lepsze rezultaty.
Źródło: Lechia.pl