Rok 2019 był dla Lechii Gdańsk bardzo bogaty w sukcesy. Upragniony medal w lidze, Superpuchar Polski oraz Puchar Polski, który otworzył biało-zielonym furtkę z napisem „europejskie puchary”. Dla wielu kibiców było to jak najpiękniejszy sen, który po wielu latach w końcu się ziścił. Piękny był także powrót do Europy po 36 latach i wygrana 25 lipca 2019 roku w Gdańsku z Brøndby IF.. To spotkanie również wybraliście do naszego zestawienia najlepszych pięciu spotkań!

Konia z rzędem temu, kto przed spotkaniem z duńską drużyną spodziewał się zwycięstwa Lechii. Chyba nawet najwięksi optymiści nie byli w stanie wyobrazić sobie lepszego zakończenia tamtego spotkania. A przypomnijmy, że zakończyło się ono wygraną biało-zielonych 2:1 na Arenie Gdańsk. Na listę strzelców w tamten upalny, lipcowy czwartek wpisali się Flavio Paixao oraz Patryk Lipski. Dla całego zespołu jednak było to bardzo udane spotkanie.

Powrót do Europy

Lechia Gdańsk powróciła do europejskich rozgrywek po 36 latach przerwy. Ostatni raz w pucharach biało-zieloni mierzyli się w 1983 roku, w pamiętnych spotkaniach z Juventusem Turyn. Jak wiemy, na stadionie przy Traugutta we wrześniu 1983 roku padł wynik 2:3, ale gra gdańszczan zapadła kibicom w pamięć na długie lata. Zresztą tamten mecz przeszedł do historii także ze względów politycznych i obecności na trybunach Lecha Wałęsy, postać związaną z „Solidarnością”.

20190725 073 rul 8707

Awans do europejskich pucharów w 2019 roku był dla drużyny z Gdańska szansą na zrobienie znów czegoś fajnego. Co prawda już sama gra w eliminacjach była swoistym sukcesem, jednak w Gdańsku wszyscy wiedzieli, że Lechia nie będzie chciała być chłopcem do bicia w spotkaniu z Brøndby IF.. Jednak chyba mało kto wierzył, że Lechia będzie w stanie wygrać, a po drugie zrobić to w bardzo dobrym stylu. Wierzyli w to jednak żołnierze Stokowca, którzy wyszli na murawę niesamowicie zdeterminowani.  

Wielki mecz

Biało-zieloni zagrali na Arenie Gdańsk bardzo dobre spotkanie. Fani mogli przecierać oczy ze zdumienia, z jaką łatwością gdańszczanie stwarzali sobie kolejne bramkowe sytuacje. Kiedy w 26. minucie Flavio Paixao wykorzystał rzut karny, na trybunach zapanowała wielka radość, a wiele osób nie dowierzało, że Lechia prowadzi w Lidze Europy. Należy podkreślić, że Lechia prowadziła jednak zasłużenie, bo w pierwszej połowie naprawdę była zespołem lepszym od gości. Kiedy w drugiej połowie Patryk Lipski strzelił na 2:1, kibice na Arenie Gdańsk niemal eksplodowali z radości. A po końcowym gwizdku radość była jeszcze większa!

Mecz co prawda zaczął się w gdańskich szeregach nerwowo, jednak z minuty na minutę to biało-zieloni przejmowali inicjatywę. Duńska defensywa miała tego popołudnia sporo do roboty, jednak gospodarze znaleźli sposób i co chwila przedzierali się pod pole karne rywala. Obrońcy ze Skandynawii nie byli w stanie powstrzymać rozpędzonej biało-zielonej ofensywy. Łącznie Lechia oddała w tym spotkaniu dwadzieścia strzałów, a goście tylko dziewięć. Patrząc na liczbę strzałów, można czuć niedosyt, że gospodarze wygrali tylko 2:1. Niedosyt można było też czuć, oglądając te zawody, bo gdańszczanie zmarnowali kilka naprawdę dogodnych sytuacji do zdobycia bramki. Mimo wszystko jednak nie było chyba kibica, który nie byłoby szczęśliwy z tego ciężko wywalczonego zwycięstwa. Zarówno fani, jak i piłkarze opuszczali tamtego wieczoru obiekt w pozytywnych nastrojach.

 20190725 004 rul 8668

Samo spotkanie miało kilku bohaterów. Oczywiście w protokole meczowym zapisali się tylko strzelcy bramek, ale na pochwały zasługiwał cały zespół. Lukas Haraslin napędzał akcje na skrzydle, chociaż wielu zarzucało mu później, że zamiast egoistycznie dryblować, mógł odgrywać do kolegów. Artur Sobiech zaliczył kilka groźnych uderzeń, w tym jedną poprzeczkę, a kapitan Paixao śmiało mógł mieć w tym meczu hat-tricka. Bardzo dobry mecz rozegrał też Karol Fila, który zanotował asystę, a Jarosław Kubicki tradycyjnie popisywał się wspaniałym przeglądem pola. Tak naprawdę tamtego dnia w Lechii nie było żadnego słabego ogniwa. Na brawa od kibiców zasłużył też sztab szkoleniowy na czele z trenerem Stokowcem, którzy świetnie przygotowali zespół pod względem taktycznym.

Kibice

Już na kilka godzin przed spotkaniem w Gdańsku wyczuć można było jedno – ekscytację i głód europejskiej piłki. Fani przemierzali miasto w klubowych koszulkach i szalikach już od wczesnych godzin porannych, co zwiastowało emocje także na trybunach.

 

Około dwie godziny przed pierwszym gwizdkiem arbitra na sektorze gości gromadzić zaczęli się też kibice z Danii. Od momentu pojawienia się na trybunach zagrzewali do boju swoich ulubieńców. Okrzyki, które z powodu innego języka, ciężko było zrozumieć, niosły się po stadionie aż do końca spotkania. Oczywiście po zakończeniu meczu, kibice z Kopenhagi byli w nieco mniej pozytywnych nastrojach niż przed pierwszym gwizdkiem. Mimo to trzeba przyznać, że też stworzyli na trybunach ciekawe widowisko.

Przez cały mecz żyła także trybuna zielona. Młyn tego dnia tradycyjnie zagrzewał biało-zielonych głośno do walki. Lwy Północy na to spotkanie przygotowały także specjalną oprawę Green Animals. Nie zabrakło rac, sektorówki „Lechia Pany” oraz energicznych okrzyków blisko trzydziesto tysięcznej publiczności.

 

Tydzień później biało-zieloni pojechali na rewanż do Danii bardzo zmobilizowani. Niestety po dogrywce ostatecznie przegrali w dwumeczu 5-3, ale i tak o rywalizacji z Duńczykami znów kibice będą mówić latami. Nic dziwnego, w końcu powrót do pucharów był bardzo huczny!

A Wy jak wspominacie spotkanie z Brøndby IF?

źródło:własne