Szef Kolegium Sędziów Polskiego Związku Piłki Nożnej, Zbigniew Przesmycki ocenia czy Lechii Gdańsk należał się rzut karny w meczu kolejki T-Mobile Ekstraklasy z Ruchem Chorzów.
Zawodnik Ruchu, we własnym polu karnym, źle przyjmuje pionową piłkę, gubiąc ją tak, że znajduje się ona za jego plecami, między nim a bramką. Do piłki dopada napastnik Lechii, zawodnik Ruchu obracając się kopie go w łydkę a napastnik upada. Z oglądu video nie ma wątpliwości, że miało miejsce niezbyt mocne ale jednak kopnięcie przeciwnika. Tak więc decyzje mogą być tylko dwie, rzut karny dla drużyny Lechii albo rzut wolny pośredni dla drużyny Ruchu i napomnienie dla zawodnika Lechii. Czyli albo nieostrożne kopnięcie albo symulacja. Ja osobiście nie mam wątpliwości, że powinien zostać podyktowany rzut karny.
Uważam, że zawsze kiedy nawet stosunkowo lekkie kopnięcie nie ma związku z walką o piłkę a wynika z nierozsądnego zachowania zawodnika, to co do zasady, należy je uznać za nieostrożne czyli karane rzutem wolnym bezpośrednim lub karnym. Tylko wtedy kiedy zawodnik „szuka” piłki i nie trafiając jej kopie przeciwnika, który przewraca się, sędzia może zastanowić się czy nie miał miejsca jeden z przypadków symulacji: „wykorzystanie lekkiego kontaktu z przeciwnikiem” lub „wyolbrzymienie skutków kontaktu”.
W omawianym przypadku zawodnik Ruchu kopie przeciwnika nie mając żadnej szansy na zagranie piłki. Oznacza to, że sędzia powinien uznać to kopnięcie za nieostrożne niezależnie od sposobu upadku przeciwnika. Przewinieniem jest przecież „nieostrożne kopnięcie” a nie jak to z upodobaniem mówiono w przeszłości „ kopnięcie przeciwnika i spowodowanie jego upadku”.
Źródło: pzpn.pl