Wielkie europejskie kluby mają w swoich szeregach piłkarzy, którzy przez wierność barwom i osiągnięcia zasłużyli na status "legendy".
Dla przykładu - w Barcelonie jest to Carles Puyol, w AC Milan Paolo Maldini, a w Manchesterze United Paul Scholes. Zdaniem dziennikarza "Przeglądu Sportowego" Krzysztofa Stanowskiego w Polsce również mamy piłkarza, którego można postawić w jednym szeregu z tymi gwiazdami. Jest nim bramkarz Lechii Gdańsk - Mateusz Bąk.
Piłkarze przywiązujący wagę do braw klubowych i będący ze swoim zespołem na dobre i złe, to wymierający gatunek. Na świecie znane są przykłady zawodników, którzy całą swoją karierę poświęcili jednemu klubowi.
Z tych, którzy zawiesili już buty na kołku warto wymienić Carlesa Puyola z Barcelony (po tym sezonie zakończy karierę), Paula Scholesa z Manchsteru United, czy Paolo Maldiniego z AC Milan. Wśród wciąż grających nie można zapomnieć o Stevenie Gerrardzie z FC Liverpool. Co łączy tych piłkarzy? Wszyscy są wychowankami swoich klubów i spędzili w nich całą piłkarską karierę.
W polskich realiach próżno szukać podobnych przykładów, ale zdaniem dziennikarza "Przeglądu Sportowego" Krzysztofa Stanowskiego jednego zawodnika można zestawić z wyżej wymienionymi gwiazdami. Chodzi o Mateusza Bąka, który z Lechią Gdańsk przeszedł drogę od A-klasy do T-ME. Wystąpił również w towarzyskim spotkaniu "Biało-Zielonych" ze słynną Barceloną (2:2).
"Owszem bywało, że z Lechii na chwilę odchodził, bo trenerzy różnie go oceniali. Ale zawsze wracał" - przekonuje w felietonie zamieszczonym na łamach "PS" Stanowski i dodaje - "To jest niesamowita historia w skali całego świata: z A-klasy, gdzie przeciwnikami były Delta Miłoradz, LKS Waplewo Wielkie, Błyskawica Postolin, aż do meczu na PGE Arenie przeciwko FC Barcelonie i przeciwko Leo Messiemu".
Bąk jest obecnie pierwszym bramkarzem Lechii i niejednokrotnie ratował punkty swojemu zespołowi. "Biało-Zieloni" walczą o europejskie puchary, ale wciąż nie wiadomo, czy 31-letni bramkarz w przyszłym sezonie nadal będzie występował w Gdańsku. Jego kontrakt wygasa bowiem wraz z końcem czerwca, a przesądzone jest, że latem do klubu przyjdzie nowy bramkarz - Dariusz Trela.
Może się więc okazać, że dla Mateusza Bąka zabraknie miejsca w Lechii i będzie on zmuszony odejść z klubu. Zdaniem Stanowskiego wówczas gdańscy działacze wypuściliby z rąk jednego z najlepszych bramkarzy, jakich mogliby mieć.
"Lechia ma obecnie najlepszego bramkarza, jakiego mogłaby mieć. Solidnego, lojalnego, takiego, którym klub powinien się chwalić na każdym kroku, wokół którego nie musi być budowana drużyna, ale już wszelkie kampanie wizerunkowe - jak najbardziej powinny. Ale któż ma to zrozumieć, jeśli starą i nową Lechię tak naprawdę przeżył tylko Bąk i garstka ludzi z trybun? Najemnicy zatrudniają najemników. Takie czasy. Bąków, Puyolów i Maldinich coraz mniej" - kończy Stanowski.
Źródło: lechia.pl (inne)