Lechia Gdańsk przegrała, w ramach 8. kolejki T-Mobile Ekstraklasy, wygrany mecz ze Śląskiem Wrocław. Zobaczcie co mieli do powiedzenia piłkarze z Pomorza.
A. Razack Traore: - Jestem bardzo smutny. Prowadziliśmy 2:0, po czym straciliśmy trzy gole grając u siebie. Dla mnie to coś nierealnego. Nie możesz do 60. minuty, prowadząc dwiema bramkami tak łatwo stracić przewagi i pozwolić na wyrównanie. Powinniśmy byli przy prowadzeniu kontrolować grę. Poza tym wydaje mi się, że zejście Łukasza Surmy i Ricardinho też miało swoje znaczenie w tym spotkaniu.
W pucharze nie strzeliłem karnego i to było dla mnie bardzo ciężkie przeżycie. Ale takie sytuacje zdarzają się najlepszym piłkarzom na świecie. Czasem jest tak, że strzelisz, a czasami nie. Jeśli spudłujesz musisz się skupić i o tym zapomnieć. Dlatego bardzo chciałem strzelić bramkę z tego karnego.
Łukasz Surma: - Bramka kontaktowa dała Śląskowi oddech. Trzeba to wszystko przeanalizować. W pierwszej połowie wydawało się, że naprawdę dobrze wychodziliśmy do kontr. Byliśmy schowani za podwójną gardą, ale po przechwycie wychodziliśmy 4-5 zawodnikami. Mieliśmy lepsze sytuacje i wszystko szło w odpowiednim kierunku. Natomiast przy prowadzeniu 2:0 zabrakło nam moim zdaniem przetrzymania piłki. My z kolei zbyt często notowaliśmy straty, a Śląsk zaczął się napędzać. Mamy kolejną nauczkę na przyszłość. Osobiście nie pamiętam w swojej karierze takiego meczu, żeby przegrać prowadząc 2:0. Trudno się z tym pogodzić.
Przy sytuacji w polu karnym, gdzie zaasekurowałem Jarka Bieniuka Waldek Sobota wprowadzał piłkę i uderzył mi klanem centralnie w mięsień czworogłowy. Niestety nie mogłem dalej kontynuować gry, bo od razu zrobił mi się krwiak w tym miejscu. Bardzo liczę na to, że jest to tylko zbicie i na piątkowy mecz z Podbeskidziem będę gotowy do gry.
Jarosław Bieniuk: - Prowadziliśmy 2:0 i wydawało się, że kontrolujemy mecz. Później dwa uderzenia Sebastiana Mili i dwa rykoszety, po których Śląsk wyrównał. To chyba podcięło nam skrzydła, a trzecia bramka padła już po naszym ewidentnym błędzie. Niestety tego popołudnia musieliśmy przełknąć gorycz porażki – po raz kolejny na własnym stadionie.
Źródło: lechia.pl