Thomas von Heesen sam nie zamierza rezygnować z pracy w Lechii Gdańsk. Tak powiedział szkoleniowiec po przegranym meczu z Pogonią w Szczecinie i przedłużając serię kolejnych porażek już do pięciu. Nie czuje się też głównym winny takich wyników zespołu.

 

- Znowu przegraliśmy mecz. Nie wykorzystujemy sytuacji bramkowych, a do tego mamy mało szczęścia - mówi szkoleniowiec biało-zielonych.

 

- W pierwszej połowie mogliśmy strzelić przynajmniej dwie bramki. Te nasze porażki, to tak jakbym oglądał cały czas ten sam film. Jeżeli dochodzimy do takiej sytuacji, że przegrywamy piąty mecz z rzędu, to nie ma argumentów na obronę. Do tego straciliśmy bramkę w doliczonym czasie gry, a wcześniej zrobiliśmy zmianę, żeby zyskać kilka sekund. Próbowaliśmy wszystkiego, co jest możliwe. Trzeba się przespać z tą sytuacją. Na pewno będziemy dyskutować w klubie, co z tym dalej zrobić.

 

Trener Lechii tłumaczył także swoje zmiany, czyli wprowadzenie Grzegorza Wojtkowiaka i Mario Malocy za Grzegorza Kuświka i Sebastiana Milę.

 

- Z prawej strony groziło nam największe zagrożenie. Stolarski, który grał dobry mecz, przeszedł na prawe skrzydło, a Wojtkowiak wszedł na prawą obronę. Kuświkowi z kolei brakowało szczęścia w tym spotkaniu - mówił von Heesen.

 

Trener Lechii nie zamierza rezygnować z pracy i wciąż wierzy, że może podnieść drużynę z dołka.

 

- Wiemy jak działają te mechanizmy i to nie ja będę o tym decydował. Każdy wie jak działa ten biznes. Wierzę, że drużyna i poszczególni zawodnicy będą się rozwijać i pójdziemy do przodu. Możemy z tego wyjść, ale wszyscy piłkarze muszą w to wierzyć. Staram się scalić grupę i znaleźć optymalne ustawienie spośród zawodników, którzy są w najwyższej formie. Nie mogę zarzucić zawodnikom, że nie przykładają się do zajęć albo nie grają na 100 procent możliwości. Dobrym przykładem jest poprzedni mecz z Lechem, a ja przecież nie mogę wejść na boisko i strzelić gola z rzutu karnego. W Szczecinie zagraliśmy dobry mecz, ale musimy strzelać bramki - zakończył von Heesen.

 

Czytaj więcej. Tu znajdziesz caly artykuł

 

 

 

Thomas on Heesen zaczął wojenkę z piłkarzami [WIDEO]

 

 

 

Źródło: dziennikbaltycki.pl/własne