– Ja to Lechia. W tym klubie spędziłem niemal całą dotychczasową karierę piłkarską. Ale choć moje serce jest biało-zielone, to staram się w stu procentach walczyć o jak najlepsze wyniki Podbeskidzia – mówi golkiper bielskiej drużyny Mateusz Bąk, który blisko 15 lat związany był z klubem z Gdańska.
Aktualnie pierwszy golkiper Podbeskidzia to prawdziwa ikona Lechii. Do tego klubu Mateusz Bąk trafił już w wieku 13 lat z Jantaru Pruszcz Gdański. Początki w Lechii łatwe nie były, a tymczasowe zawieszenie działalności sprawiło, że klub musiał rozpoczynać piłkarską drogę od rozgrywek a-klasowych w sezonie 2001/2002. Bąk gdańskich szeregów nie opuścił jednak i gdy już zespół awansował na szczebel drugoligowy, wywalczył sobie miejsce w składzie. W Lechii zaliczył także debiut w Ekstraklasie w 2008 roku, następnie przebywał na wypożyczeniach w Wiśle Płock oraz portugalskim Maritimo. Za każdym razem powracał do ukochanego klubu, by dziś móc powiedzieć: – Ja to Lechia. Moje serce jest biało-zielone, ale szanuję bardzo Podbeskidzie i dla tego klubu staram się walczyć o jak najlepsze wyniki – tłumaczy 28-letni golkiper.
Pomimo długich lat nad morzem Bąk nie miał trudności z aklimatyzacją w drużynie z południa Polski. – Zostałem dobrze przyjęty w zespole i jak już podkreślałem we wcześniejszych wywiadach górskie powietrze mi służy. Cieszę się, że mogę pomóc w Podbeskidziu. Dla każdego zawodnika ważne jest, by grać. Konkurencję mamy dużą, dlatego nie podniecam się kilkoma rozegranymi spotkaniami, bo swoją wartość trzeba udowadniać każdego tygodnia – podkreśla golkiper Podbeskidzia, dla którego piątkowa konfrontacja z Lechią ma charakter szczególny. – Znam większość chłopaków występujących w Lechii i na pewno będzie to mecz nietypowy. Zagram przecież po raz pierwszy przeciwko zespołowi, w którym spędziłem tyle lat. Ale piłka nożna jest sportem drużynowym i mój osobisty, dodatkowy podtekst ma tutaj znaczenie drugorzędne – uspokaja Bąk.
Doświadczony bramkarz zna natomiast doskonale mocne i słabe strony Lechii. – Podzieliłem się swoimi uwagami ze sztabem szkoleniowym. Musimy jednak patrzeć przede wszystkim na siebie. Ważne, by zagrać z taką agresją i zaangażowaniem, jak przeciwko Legii w Warszawie. Ponadto nie możemy popełniać tak prostych błędów w defensywie i oczywiście szukać szans w ofensywie. Jeśli otworzymy wynik spotkania, to będzie o niebo łatwiej o korzystny rezultat. A dobrej gry i kompletu punktów bardzo potrzebujemy – podsumowuje aktualna „jedynka” między słupkami bramki Górali.
Źródło: podbeskidzie.pl