Piłkarze Lechii są w komfortowej sytuacji, bo mogą liczyć tylko na siebie i nie muszą oglądać się na rywali czytamy na eurosport.onet.pl.
A wszystko dzięki temu, że wyprzedzający gdańszczan zespoły Pogoni i Górnika Zabrze zagrają ze sobą w sobotę w Szczecinie. Biało-zieloni zajmują co prawda dziewiąte miejsce w tabeli, ale jeśli wygrają dwa ostatnie mecze sezonu zasadniczego, znajdą się w czołowej ósemce.
- Wszystko jest zatem w naszych nogach, bo awans do pierwszej ósemki zależy tylko od nas. Podobnie jak rok temu, teraz również czekają nas dwa małe finały i mam nadzieję, że znowu uda nam się dokonać tej sztuki - dodał Janicki.
W niedzielę o 15.30 biało-zieloni zmierzą się na PGE Arenie z Górnikiem Łęczna, a sezon zasadniczy zakończą w środę meczem z Koroną w Kielcach.
- Zdajemy się sprawę, że w niedzielnym spotkaniu czeka nas niezwykle trudna przeprawa. Górnik to bardzo doświadczony zespół mający w swoim składzie zawodników, którzy są w stanie rozstrzygnąć losy meczu - ocenił.
Historia spotkań z Górnikiem Łęczna
23-letni środkowy obrońca spodziewa się, że piłkarze z Łęcznej nie zaprezentują w Gdańsku otwartego futbolu i wymuszą na gospodarzach grę atakiem pozycyjnym.
- Nie twierdzę, że rywale cofną się głęboko i będą się rozpaczliwie bronić, ale nastawią się na kontrataki. Spróbują nas wyczekać i wykorzystać fakt, że będziemy atakować większą liczbą zawodników. Musimy się liczyć z tym, że przez większą część meczu przyjdzie nam grać atakiem pozycyjnym, który nie jest mocną stroną żadnej drużyny polskiej ligi. Wszyscy zdecydowanie lepiej się czują w kontrze - zauważył.
Do spotkania z Górnikiem Łęczna gdańszczanie przystąpią po bolesnej porażce 0:3 w ostatniej kolejce ze Śląskiem we Wrocławiu. Według defensora Lechii, ten mecz kompletnie im nie wyszedł.
- Zabrakło w nim wszystkiego, a zwłaszcza tego, czego nigdy nie powinno zabraknąć, czyli determinacji i agresji. Może zaszkodziło nam zwycięstwo nad Legią, po którym chyba myśleliśmy, że ze Śląskiem wygramy na stojąco. Jak się to skończyło, każdy widział. O spotkaniu we Wrocławiu musimy jednak zapomnieć, bo w niedzielę czeka kolejna niezwykle ważna potyczka - podsumował Rafał Janicki.
Źródło: eurosport.onet.pl