Borysiuk: Karpia nie zatłukę, ale w piłkę mogę grać.

 

Podczas meczu z Wisłą Kraków doznał pan złamanie kości śródręcza jeszcze w pierwszej połowie, ale boisko opuścił dopiero pod koniec spotkania. Jak doszło do tej sytuacji i jak pan zniósł grę mimo kontuzji?

 

- Upadłem nieszczęśliwie koło 40 minuty, nawet dobrze nie pamiętam tej sytuacji. Miałem to szczęście, że byłem akurat przy linii bocznej i fizjoterapeuci szybko mnie opatrzyli. Dostałem środki przeciwbólowe, więc zniosłem uraz spokojnie. Trochę zaczęło boleć dopiero po meczu.

 

Nie grozi panu absencja w sobotnim meczu w Łęcznej przeciwko Górnikowi?

 

- Muszę teraz chodzić w specjalnym opatrunku, ale uraz mi nie przeszkadza. Trenuję normalnie i jestem brany pod uwagę do gry na mecz z Górnikiem. Całkowity czas leczenia potrwa około trzech tygodni. Na szczęście piłka nożna to nie siatkówka. Karpia na święta nie zatłukę, będzie musiała to zrobić żona, ale w meczu mogę grać.

 

W ubiegłym sezonie kończyliście rok z 6 punktami straty do pierwszej ósemki. Jeśli w sobotę pokonacie Górnik, na pewno w niej będziecie. Dzięki ostatnim zwycięstwom nie jest więc chyba źle?

 

- Tak, ale nie wracajmy do zeszłego sezonu. To był inny zespół. Teraz mamy taką sytuację i takich zawodników, że po prostu musimy być w tej ósemce. Chcemy zakończyć rok na spokoju w górnej części tabeli, a na wiosnę piąć się jeszcze wyżej. Taki jest cel tej drużyny i inny być nie może.

 

Co z pańskiego punktu widzenia udało się zrobić w ciągu kilkunastu dni trenerowi Dawidowi Banaczkowi, czego nie udało się wcześniej Thomasowi von Heesenowi, że zaczęliście wygrywać?

 

- Zacznijmy od tego, że ostatnie dwa mecze za kadencji trenera von Heesena już wyglądały dobrze, ale brakowało wyniku. Widać było jednak, że to wszystko zmierza w dobrą stronę. Trener Banaczek miał to szczęście, że nie wchodził do nowej szatni tylko nas znał i wiedział na co nas stać. Ze Śląskiem przerwaliśmy fatalną serię, złapaliśmy wiatr w żagle i więcej luzu. Mecz z Wisłą tylko to potwierdził. Teraz czekamy na Łęczną, by zagrać przynajmniej tak samo dobrze, a myślę, że możemy zagrać jeszcze lepiej. Nastawiamy się na powrót z trzema punktami, ale wiemy, że czeka nas bardzo ciężki pojedynek.

 

Czytaj więcej. Cały artykuł znajdziesz tu

 

 

 

Źródło: sport.trojmiasto.pl/własne