Chorwacki defensor przyznaje, że wreszcie czuje się w Gdańsku pewnie i nie zmienia tego fakt, że w meczu z Koroną po raz pierwszy w karierze zaliczył samobójcze trafienie.
- Lepsi piłkarze ode mnie trafiali do własnej bramki. Wyrzuciłem to z głowy i mam nadzieję, że to ostatni raz. Konkurencja jest duża, ale nie zamierzam oddawać miejsca w wyjściowym składzie - mówi 26-latek.
Rafał Sumowski: W rundzie wiosennej zdobył pan już dwa gole. Pierwszy dla Lechii, a drugi samobójczy dla Korony. Czym planuje pan nas zaskoczyć w trzecim spotkaniu z Piastem?
Mario Maloca: No tak, co mecz to bramka. A tak poważnie, nie myślę o tym. Ważne jest tylko zwycięstwo Lechii.
Zdarzyło się panu wcześniej strzelić "swojaka"?
Nie, nigdy. To była dla mnie pierwsza taka sytuacja w karierze. Mam nadzieję, że również ostatnia. To była pechowa interwencja. Chciałem wybić piłkę głową. Źle ją przyłożyłem, Marko Marić był już na ziemi i wpadło. Po prostu pech.
Gryzie to pana?
Nie, wyrzuciłem to z głowy. Taka jest piłka. Lepsi gracze ode mnie strzelali bramki samobójcze. Bardziej męczą mnie sytuacje, w których gola zdobywa gracz, którego mam akurat kryć.
Jak zapatruje się pan na mecz z Piastem? Przyjeżdża do was w końcu lider ekstraklasy.
Jesteśmy na nich gotowi. Przegraliśmy z nimi w Gliwicach, ale myślę, że graliśmy lepiej niż oni. Jeśli chcemy dalej myśleć o miejscu w ósemce, musimy wygrać to spotkanie. Na szczęście zagramy na lepszym boisku niż to w Kielcach, gdzie w poprzedniej kolejce ulegliśmy Koronie. Liczę na zwycięstwo.
źródło: trojmiasto.pl