Łukasz Budziłek po długim czasie mógł stanąć między słupkami w pierwszym zespole Lechii Gdańsk. Zagrał jednak nie w lidze, a w sparingu. Mimo to, zawodnik liczy na to, że trener Thomas von Heesen wkrótce się do niego przekona.
W starciu z mistrzem Litwy, Żalgirisem Wilno Łukasz Budziłek piłkę z siatki musiał wyciągać tylko raz. Pokazał się z dobrej strony i wysłał jasny sygnał w kierunku trenera Thomasa von Heesena, że nie zamierza pogodzić się z rolą zmiennika. Czy Marko Marić może zatem drżeć o swoją pozycję?
- Przeciwko Żalgirisowi grało mi się dobrze, nie było jakiegoś większego stresu czy dyskomfortu z powodu tego, że do tej pory nie wystąpiłem w Ekstraklasie. Jak co dzień starałem się przekonać trenera do swoich umiejętności i pracowałem na to, aby postawił na mnie w naszym następnym meczu - mówi Łukasz Budziłek.
W środowej batalii z Żalgirisem na pewno zadania nie ułatwiała mu... linia defensywna Lechii, bo z reguły gdańszczanie występują w innym składzie w tym bloku.
- Zagraliśmy bez przebywającego na zgrupowaniu kadry Kuby Wawrzyniaka i kontuzjowanego Gersona, dlatego nasza linia obrony wyglądała tak, a nie inaczej. Ale nie był to dla nas problem. Na treningach ćwiczymy różne warianty, więc dobrze współpracuje mi się z każdym chłopakiem w defensywie - deklaruje Budziłek.
Źródło: ekstraklasa.net/własne