Już w niedzielę Derby Trójmiasta - mecz na który czekają wszyscy kibice na Pomorzu. W kadrze Lechii są zawodnicy, którzy grali również w innych derbach, jak chociażby Luka Vućko, który dla portalu Sport.pl opowiedział m.in. o meczach Hajduk Split - Dinamo Zagrzeb.
Łukasz Pałucha: Czuje pan adrenalinę przed derbami? Luka Vucko: Taką jak przed każdym meczem. Do tych elektryzujących spotkań jestem zresztą przyzwyczajony, bo grałem w derbach Chorwacji Hajduk Split - Dinamo Zagrzeb. Atmosfera jest niezwykle gorąca, bo grają ze sobą dwa wielkie kluby, dwa największe w moim kraju. Na stadion przychodzi ponad 30 tys. kibiców, każdy z nich naładowany emocjami, które często udzielają się piłkarzom.
Denerwował się pan przed tymi meczami? - Tylko przed pierwszym, ale wygraliśmy go 1:0 i przed przerwą zimową zapewniliśmy sobie ośmiopunktową przewagę nad Dinamem. Potem już przywykłem do otoczki związanej z tymi meczami, choć zawsze czułem, że są niezwykłe. Kocham grać w piłkę i to pozwala mi pokonać stres.
Co działo się w Splicie w czasie tych meczów? - Split to miasto zwariowane na punkcie futbolu. Dzień przed meczem zawsze przychodzili na nasz trening kibice, żeby nas wesprzeć, potem całą kawalkadą wyjeżdżali motorami na ulice miasta i robili mnóstwo hałasu. Wszyscy chodzą ubrani na biało, w barwach Hajduka. Dzieci, starcy, kobiety - miasto wygląda wtedy niesamowicie.
Ale bywa też groźnie i na ulicach i na stadionie, gdzie bezpieczni nie są też piłkarze. - Kiedyś było nawet bardzo niebezpiecznie, dochodziło do awantur, ale teraz jest już dużo spokojniej. Są coraz lepsze zabezpieczenia, więc rzadziej dochodzi do starć między kibicami. Osobiście nigdy nie przeżyłem na boisku, ani poza nim scen mrożących krew w żyłach, nie jestem piłkarzem, który swoją grą czy zachowaniem prowokuje incydenty. Ale i tak czułem się jak żołnierz idący na wojnę. Wiedziałem, że jak zawiedziemy, to przez kilka tygodni nie będziemy żyć normalnie.
W Trójmieście atmosfera też jest gorąca, ale w niedzielę nie będziecie mogli liczyć na doping waszych kibiców w Gdyni. - Szkoda, że nasi fani narozrabiali w Krakowie, bo teraz będzie nam trudniej. Ale postaramy się sprawić im radość. Wiem, że kiedyś była już taka sytuacja i po zwycięstwie w Gdyni, fani Lechii czekali na piłkarzy na naszym stadionie. Mam nadzieję, że w niedzielę wygramy z Arką i spotkamy się w Gdańsku, żeby razem świętować zwycięstwo. Zwycięstwem z Arką wzmocnimy się moralnie przed finiszem sezonu.
Arka strzeliła najmniej bramek ze wszystkich drużyn w ekstraklasie. Nie macie więc się - szczególnie wy obrońcy - czego obawiać. - Nie patrzę na statystyki. Na razie arkowcy za bardzo się nie nastrzelali, ale tamte mecze to przeszłość. Nowy mecz może przynieść ze sobą zupełnie nowe sytuacje, więc musimy być skupieni i podejść do rywala z respektem. Tym bardziej, że mamy dobrze w pamięci mecz z Cracovią. To zespół, który jest w takiej samej sytuacji co Arka, ale przegraliśmy z nim aż 3:0. Arka będzie walczyć, bo chce utrzymać się w lidze, więc wcale nie będzie nam łatwo.