lechia

W ostatnich dniach mieliśmy okazję porozmawiać z włodarzem miasta Gdańsk – Panem Pawłem Adamowiczem – na temat Lechii Gdańsk. Wywiad przeprowadziliśmy przed meczem ligowym z Legią Warszawa.
Serdecznie zapraszamy do zapoznania się z rozmową.

LN: Dał się Pan poznać jako Kibic Lechii Gdańsk. Od ilu lat dopinguje Pan Biało-Zielonym?
PA: Pierwszy raz byłem na meczu piłki nożnej przy Traugutta jeszcze w latach 70-tych, jako uczeń szkoły podstawowej. Wtedy do klasy uczęszczał ze mną mój kolega Apolewicz – syn znanego piłkarza Lechii. Później nastąpiła przerwa i wróciłem z powrotem do kibicowania w latach 90-tych. Początkowo sporadycznie, zaś od jakiś 12 lat bardziej regularnie.
LN: W 3 i 4 lidze widywaliśmy Pana częściej – nawet na meczach wyjazdowych. Teraz ciężko jest spotkać Pana nawet na meczach w Gdańsku. Czym jest to spowodowane?
PA: Teraz jestem niestety rzadziej, czego przyczyny są bardzo proste. Po pierwsze, czwarta kadencja prezydentury nie oznacza wcale mniej pracy, lecz nawet jest jej więcej. Druga strona to sprawy osobiste. Mam dwie córki, młodsza jest jeszcze niemowlakiem  w związku z tym mam obowiązki rodzicielskie i poziom tolerancji mojej małżonki co do mojej absencji w domu jest dość niski.

Lechia Gdańsk

N: Czy w takim razie mimo tylu obowiązków, związanych z polityką i rodziną, śledzi Pan rozgrywki ligowe i poczynania naszej kadry?
PA:  Tak, oczywiście śledzę to co dzieje się na Lechii. Jako ciekawostkę podam, że regularnie co spotkanie otrzymuję sms’y z informacjami co do wyniku i przebiegu spotkania. Jako informacja zwrotna z mojej strony pada albo: świetnie – dobrze, albo: …..
LN: Jako osoba kibicująca ma Pan na pewno jakieś wspomnienia związane z Lechią, czy piłką nożną. Proszę podzielić się z nami swoim choćby jednym z tych wspomnień.
PA: Nie chciałbym pójść w schemat, czy być posądzony o snobizm, ale jednym z wydarzeń, jakie najbardziej zapadły w mojej pamięci, był mecz Lechia – Juventus. Wówczas jako licealista, razem z kolegą, siedzieliśmy na sektorze „zegar”. Jako coś co wbiło mi się w pamięć to ogromna frekwencja i aspekty sportowo – polityczne spotkania. Oczywiście fantastyczna drużyna gości – elita futbolu – czuliśmy się tak, jakby wielki świat zawitał do Gdańska.  Kolejnym wydarzeniem jakie zapadło mi w pamięć to wyjazdy Lechii Gdańsk w 4 - 5 lidze do mniejszych miejscowości, kiedy to ilość Kibiców Lechii przewyższała, i to znacznie, ilość dostępnych miejsc siedzących na obiektach sportowych. Jako przykład posłużyć może tutaj spotkanie Lechii Gdańsk z Orlętami Reda. Przyjazd naszych Kibiców można było wówczas przyrównać do najazdu (ze względu na dużą liczbę osób), ale i także ze względu na specyficzny klimat spotkania, entuzjastyczny doping. Te cechy niestety są coraz mniej zauważalne obecnie, a na dużych obiektach sportowych, typu PGE Arena, spotkania cechowane są zupełnie innym klimatem.

Lechia Gdańsk

LN: Jak odbiera Pan trwającą w mediach nagonkę na tzw. „kiboli”?
PA: To trudny temat, gdyż wszelkie uogólnienia są bardzo niebezpieczne, zarówno wobec Kibiców, jak i osób z różnych grup zawodowych, czy w kontekście religijnym. W każdym przypadku mamy zawsze ten sam schemat psychologiczny: jeden wybryk odnoszony jest /niesłusznie zresztą/ do całej zbiorowości. Czy jest na to rada? Myślę, że prostej rady nie ma. Jeżeli Kibice są zorganizowani, to na pewno dobrze, kiedy w szybki sposób szefowie klubu / stowarzyszenia zabiorą głos w danej sprawie i tym samym załagodzą całą sytuację. Tutaj nośnikiem informacji są media, i wybryk jakiegokolwiek Kibica oglądnięty przez 100 czy 200 osób, w momencie, kiedy trafi do mediów zostanie pokazany już kilkuset tysiącom osób. Niezależnie od wydarzeń, jakie miały miejsce w Kownie, niestety zdarzają się w dalszym ciągu przykre sytuacje. Ostatnia taka to choćby zajście z udziałem Kibiców Arki Gdynia, którzy nie wpuścili na stadion fanów Bałtyku. Jednak pomimo kilku takich incydentów uważam, że na chwilę obecną zaszło wiele pozytywnych zmian w polskim kibicowaniu. Kolejna sprawa to liczne remonty i budowy nowych obiektów sportowych. Jeszcze 10 lat temu nikt z Kibiców nie uwierzyłby żadnemu prezydentowi, że będą przeprowadzone tak liczne inwestycje w tym sektorze. Wierzę, że nowa i estetyczna przestrzeń przyciągnie nie tylko tych stałych Kibiców, ale i nowe rzesze ludzi interesujących się piłką nożną. Poza tym liczę na to, że obiekty te będą również wpływały kojąco na emocje Kibiców. My jako Polacy różnimy się w dopingowaniu od innych nacji, na przykład od Kibiców angielskich. Miałem okazję obserwować Brytyjczyków na meczu Arsenalu Londyn. To co od razu rzuciło mi się w oczy, jako coś zupełnie różnego od tego co mamy u nas w Polsce, to ogromna frekwencja. Kolejna sprawa to fakt, że prawie całość biletów sprzedawana jest jako karnety, a te w systemie wolnej sprzedaży występują niemalże pojedynczo. Oczywiście również cała oprawa meczu jest to coś, czego nie można było tam spotkać. Może nie jestem zwolennikiem rac, czy świec dymnych, ale flagi, oprawy z użyciem chorągiewek, balonów, różne choreografie opraw budzą u mnie ogromny podziw i szacunek do wykonanej pracy. Uważam, że warto takie oprawy kontynuować na nowych obiektach sportowych. Kolejna rzecz, dotyczy nowych i „doświadczonych”  Kibiców. Na tzw. „starej gwardii” leży duża odpowiedzialność. Tylko oni mogą nowych Kibiców zaakceptować i nauczyć sztuki dopingowania Biało – Zielonym. Lechia Gdańsk ma ogromny potencjał, aby przyciągnąć i zainteresować swoją grą Kibiców zarówno z Trójmiasta i okolic, jak również np. z Elbląga. Bardzo ważny pozostaje jednak tutaj jeden fakt – dobra gra piłkarzy.
LN: Właśnie co do gry piłkarzy. Zapewne oglądał Pan spotkanie pucharowe Lechii Gdańsk z Legią Warszawa. Gra naszego zespołu pozostawia w dalszym ciągu wiele do życzenia. Jak Pan mógłby ocenić zaangażowanie Biało-Zielonych i oszacować ich potencjał.
PA: Zacznę troszkę od innej strony moją wypowiedź, aby w rezultacie dojść do odpowiedzi na Pani pytanie. Dwa lata temu pierwszy raz spotkałem się z panem Andrzejem Kucharem. Poprosił mnie wówczas tylko o jedną rzecz – o  wybudowanie przez miasto nowoczesnego obiektu sportowego. Co prawda, późniejsze oczekiwania od miasta Pana Kuchara wzrosły, ale … Wracając do stadionu, powiedziałbym, że jest to odpowiedź na nasze marzenia. W tym momencie ogromna odpowiedzialność spoczywa już zarówno na Panu Kucharze, jak i akcjonariuszach Zarządu Klubu co do odpowiedniej selekcji… Chciałbym zastrzec, że nie jestem osobą odpowiednią co do wypowiadania się na temat pracy trenera, czy zespołu, gdyż się po prostu na tym nie znam. Jednakże po ciągu nieudanych spotkań, ja jako Kibic, obawiam się, żeby nie było to prawo serii. Takie niekorzystne wyniki spotkań po prostu trzeba przerwać, z psychologicznego punktu widzenia. Odnosi się to zarówno do piłkarzy, jak i samych Kibiców, gdyż w przypadku zbyt długiego pasma porażek, spowodować to może spadek zainteresowania piłką nożną, a co za tym idzie frekwencją na meczach. Mniejsza ilość Kibiców oznacza mniejsze wpływy do kasy Klubu – jest to nic innego jak system naczyń powiązanych. Wszystko co oparte jest na emocjach, powiązane jest z systemem przyciągania. Kiepska gra, brak wyników powoduje spadek zainteresowania – tak jest w każdej dziedzinie, nie tylko sportu. Dlatego też, na pewno gdzieś tam jakiś dzwonek dzwoni.
LN: Derby tuż tuż, za kilka dni. Czy czuje Pan już atmosferę spotkania, a może zamierza Pan oglądać spotkanie na żywo? Jaki wynik meczu Pan typuje?
PA: Ostatnie spotkania derbowe były dla nas szczęśliwe. Ja na pewno należę do tych wielu osób , które „przyzwyczaiły” się do sukcesu na derbach, dlatego też oczekuję rezultatu pozytywnego – mam nadzieję, że nie spotka nas zimny prysznic. Co do mojej obecności, to miałem okazję bywać na derbach w Gdańsku, zaś w Gdyni zazwyczaj jest mój zastępca Pan Maciej Lisicki. Jest to dla mnie ogromnie kuszące przeżycie, ale zobaczymy, czy czas i obowiązki pozwolą mi na to. Co do wyniku spotkania, to kierując się pragmatyzmem gdańskim, każde zwycięstwo będzie mnie cieszyło- oczywiście im wyższa wygrana, tym większa satysfakcja.

 

Już za kilka dni dalszy ciąg wywiadu. Tym razem porozmawiamy z Panem Adamowiczem o PGE Arena i EURO 2012. Zapraszamy !!!

 

Źródło:własne