Polecamy Waszej uwadze rozmowę dziennikarza serwisu trojmiasto.sport.pl z trenerem Bogusławem Kaczmarkiem.
Tomasz Osowski: Jak oceni pan pierwsze cztery tegoroczne mecze w wykonaniu Lechii?
Bogusław Kaczmarek: Przed startem rundy wiosennej podkreślałem, że Lechia będzie trzecią siłą ekstraklasy po Legii oraz Lechu i zdania nie zmieniam. Mówiłem również, że już po czterech meczach gdański zespół wejdzie do pierwszej "8". Byłoby tak, gdyby Lechia odniosła zwycięstwo w jednym z dwóch zremisowanych meczów - z Zawiszą albo Ruchem - a to bezwzględnie były spotkania do wygrania. Jednak nie da się ukryć, że największy pozytyw to póki co właśnie wyniki, bo jeśli chodzi o grę, to w przeszłości wielokrotnie widziałem lepszą Lechię i to z różnymi trenerami. To absolutnie nie jest przytyk do Jerzego Brzęczka, bo zarówno w stosunku do niego, jak i zespołu potrzeba cierpliwości. Na razie, to co niektórzy piłkarze lepiej niż na boisku wypadają na ściance, kiedy wypowiadają się do mediów. Drużyna cały czas poszukuje jakości i stylu, ale są pewne symptomy, które sprawiają, że można z nadzieją patrzeć w przyszłość.
Jakie to symptomy?
- Naprawdę solidnie wygląda cały defensywny układ, szczególnie teraz, kiedy do składu wskoczył Gerson. Ja już zwróciłem na niego uwagę podczas meczu z Wisłą, kiedy wszedł na boisko na dosłownie kilka minut. Kiedy goście desperacko szukali wyrównującej bramki i wrzucali piłkę w pole karne, Brazylijczyk wygrał trzy kluczowe pojedynki główkowe - o ile dobrze pamiętam dwa z Arkiem Głowackim i jeden z Pawłem Brożkiem. W meczu z GKS Bełchatów, poza jednym błędem komunikacyjnym z Rafałem Janickim [w świetnej sytuacji znalazł się wówczas Arkadiusz Piech] potwierdził swoje walory. Takiego środkowego obrońcy Lechii bardzo brakowało - wyważonego, świetnie czytającego grę, co ważne lewonożnego, potrafiącego wyprowadzić piłkę, rozegrać ją po odbiorze. Ta jego lewa noga jest taka trochę wykrzywiona, jak kiedyś u Garrinchy [legenda brazylijskiej piłki, w latach 50. i 60. reprezentant kraju], przypomina laskę do hokeja na trawie. Nie ma wątpliwości, że zespół potrzebował takiego gościa.
Źródło: trojmiasto.sport.pl