Za nami piłkarska jesień. Zapraszamy do zapoznania się z różnego rodzaju statystykami drużyny oraz piłkarzy Lechii.
Lechia w dziewiętnastu meczach oddała 285 strzałów, z czego celnych było 97. Daje to 34% skuteczności. Biało-zieloni średnio utrzymywali się przy piłce przez 52,58% czasu gry. Dwukrotnie udało się uzyskać 66% (w wyjazdowych meczach z Jagiellonią i Podbeskidziem). Najmniej, bo 37%, miało miejsce w niedawnym starciu z Piastem Gliwice, choć duży wpływ miała na to gra w osłabieniu przez całą drugą połowę.
Lechiści wykonali 106 rzutów rożnych, 24 razy byli łapani na pozycji spalonej, a także zanotowali 279 fauli. Sędzia pokazał piłkarzom Lechii 34 żółte i 4 czerwone kartki. Daje to dopiero dziesiątą pozycję w klasyfikacji fair play.
Lechia najczęściej strzelała bramki w pierwszym kwadransie po przerwie, kiedy to udało się strzelić sześć goli. Defensywa z kolei najgorzej spisywała się między 16. i 30. minutą. Wówczas rywale aż siedmiokrotnie pokonywali bramkarzy gdańszczan.
W przypadku gry Lechia pierwsza strzelała bramkę, nie zawsze kończyło się to wygraną. Podopieczni Machado, Untona i Brzęczka wychodzili na prowadzenie ośmiokrotnie, z czego zwyciężyli pięć razy, zanotowali jeden remis, a także ponieśli dwie porażki. Nie udawało się natomiast odrabiać strat. W momencie, gdy przeciwnik strzelał Lechii bramkę jako pierwszy, nigdy nie przegrał. Było tak jedenaście razy (pięć remisów, sześć porażek).
Lechia strzeliła z akcji czternaście bramek, a pozostałe dziesięć padło po stałych fragmentach gry (rzuty karne, wolne, rożne, auty). Dwadzieścia trafienia miały miejsce z pola karnego, a dwa zza „szesnastki”. Jedenaście bramek strzelonych zostało prawą nogą, dziesięć lewą, a trzy trafienia były po uderzeniach głową. Dwa razy pomagali nam przeciwnicy, kierując piłkę do własnej bramki, a konkretnie Jagiellonia za sprawą Marka Wasiluka i Sebastiana Madery.
Jeśli chodzi o bramki stracone, dziewiętnaście z nich padło po akcjach, a tylko osiem ze stałych fragmentów. Dwadzieścia trzy gole Lechia straciła po uderzeniach z pola karnego, a cztery padły z dystansu. Lechiści stracili jedenaście bramek po strzałach prawą nogą, 7 lewą nogą i aż dziewięć głową! Jeden gol – autorstwa Tiago Valente – to samobój.
Najważniejsze statystyki z meczów Lechii na bieżąco tylko na Lechiastats!
Nie było jesienią numeru jeden w bramce Lechii. Sezon rozpoczął Dariusz Trela i bronił nieprzerwanie przez dziewięć kolejek. Po meczu z Pogonią Szczecin swoją szansę otrzymał jednak Mateusz Bąk i miejsca nie oddał do końca roku. Lepszą skutecznością interwencji może pochwalić się ten drugi.
Skuteczność interwencji:
Dariusz Trela 57% (trzydzieści celnych uderzeń rywali i trzynaście wpuszczonych goli)
Mateusz Bąk 74% (pięćdziesiąt cztery celne uderzenia rywali i czternaście wpuszczonych goli)
Lechia w całej rundzie zagrała trzy razy na „0 z tyłu”. Dwa razy było to zasługą Treli, raz „Bączka”.
***
Słabo wyglądała gra defensywna. Lechia w dziewiętnastu meczach straciła dwadzieścia siedem goli, co daje średnią 1.42 bramki na spotkanie.
Obrońcy Lechii mieli też niewielki udział przy bramkach zdobywanych przez zespół. Żadnemu defensorowi (wliczając Mateusza Możdżenia, Marcina Pietrowskiego i Adama Dźwigałę) nie udało się strzelić gola.
„Królem” asyst wśród obrońców okazał się… Rafał Janicki, jednak dwa ostatnie podania to nie jest wynik, którym można by się chwalić. Po jednej asyście dołożyli Nikola Leković i wspomniany Możdżeń, co oznacza, że obrońcy Lechii mieli udział w 16% bramek zdobywanych przez drużynę (łącznie dwadzieścia cztery trafienia).
Rafał Janicki może się też pochwalić tym, że rozegrał najwięcej minut spośród wszystkich piłkarzy biało-zielonych. 22-latek zagrał siedemnaście razy i spędził na boisku łącznie 1449 minut.
***
Zdecydowanie najlepszą formacją Lechii jesienią była pomoc – oczywiście mając na uwadze zdobyte bramki, bo w meczach dyspozycja była różna. Druga linia gdańszczan strzeliła trzynaście goli (54% wszystkich), dokładając do tego siedem asyst. W punktacji kanadyjskiej zwyciężył Maciej Makuszewski, który do czterech trafień dorzucił trzy asysty.
Nad celnością musi za to popracować Stojan Vranješ. Bośniak, który w poprzednim sezonie był jednym z liderów drużyny, teraz zawodzi. W wielu meczach wygląda to tak, jakby Stojan nie miał sił biegać już po trzydziestu minutach gry (pozdrawiamy pana Machado i jego obozy przedsezonowe). Efekty są takie, że 28-latek oddał w bieżących rozgrywkach pięćdziesiąt cztery strzały (najwięcej w drużynie – 19% wszystkich). Gorzej było z celnością, bo tylko dwadzieścia trafiło w światło bramki. Jak na ofensywnie usposobionego pomocnika 37% celności strzałów to bardzo przeciętny wynik.
***
Wszyscy wokoło chwalą Antonio Čolaka, a prawda jest taka, że mimo sześciu zdobytych przez niego bramek, jesienią oglądaliśmy masę zmarnowanych sytuacji. Chorwat w czternastu meczach oddał czterdzieści dziewięć strzałów, z czego tylko piętnaście celnych. Daje to jedynie 31% skuteczności. Jest nad czym pracować w zimowym okresie przygotowawczym.
Napastnicy Lechii strzelili dziewięć z dwudziestu czterech bramek, jakie drużyna zdobyła jesienią, co daje 37%. Bramek z pewnością byłoby więcej, gdyby nie kontuzja Kevina Friesenbichlera. Gdy tylko Austriak pojawiał się na boisku, pokazywał, że potrafi grać w piłkę. Efektem były dwa gole i jedna asysta podczas zaledwie 242 minut spędzonych na murawie.
Trenerzy niechętnie stawiali na młodzież. Wszyscy zawodnicy w biało-zielonych barwach rozegrali łącznie 18 631 minut jesienią, z czego tylko 1560 było udziałem zawodników urodzonych 1 stycznia 1994 roku lub później. Daje to 8,37%.
Nieco bardziej przychylni byli szkoleniowcy gdańszczan jeśli chodzi o obcokrajowców, którzy spędzili na murawie 36,13% czasu gry w rundzie jesiennej.
Na koniec osobne zdanie o frekwencji. Początek sezonu był pod tym względem w miarę udany, ale trzy ostatnie mecze (Korona, Jagiellonia, Piast) sprawiły, że średnia widownia na PGE Arenie wyniosła tylko nieco ponad 13 277 kibiców na mecz. Jest to trzeci (po Lechu i Legii) wynik w ekstraklasie.