To nie było dobre spotkanie w wykonaniu biało-zielonych, którzy ostatnie 20 minut grali w dziesiątkę.

Stracili dwa gole, nie zdobyli żadnego, do końca nie dotrwał Rafał Wolski, który zszedł z boiska kontuzjowany. W sezonie zasadniczym przed Lechią jeszcze siedem meczów, ale tylko jeden z rywali jest dziś niżej notowany.

Rafał Wolski nie ma szczęścia. Najpierw trener Adam Owen nie nie zabrał go na obóz przygotowawczy do Turcji, potem - gdy już trenował z kolegami w Gdańsku - doznał drobnego urazu i nie mógł zagrać w pierwszym ligowym spotkaniu przeciwko Wiśle Kraków. W końcu wydobrzał. W niedzielę, 18 lutego, trener Owen nie wypuścił go jeszcze w wyjściowej jedenastce przeciwko Piastowi Gliwice, ale dał zagrać już po przerwie.

Owen dał zagrać Wolskiemu, bo liczył na jego umiejętności kreacyjne: celne podania, dogrywanie do kolegów, stwarzanie sytuacji strzeleckich.

Niestety Wolski, który ciągle ma nadzieje na wyjazd na mistrzostwa świata w Rosji, nie jest w najwyższej formie (podobnie, jak większość kolegów z zespołu). Na domiar złego w 72. minucie pan Rafał przedzierał się przez pole karne Piasta, gdy nagle przewrócił się. Nie było faulu, ale Wolski leżał trzymając się za kolano. Po kilkudziesięciu sekundach na murawę wbiegła ekipa medyczna, pomocnik biało-zielonych opuścił murawę kuśtykając, potem wszedł do tunelu. Na boisko nie wrócił.

- Rafał ma problem z kolanem. W poniedziałek przejdzie szczegółowe badania, które wskażą jak poważny jest jego uraz - mówił już po meczu szkoleniowiec Lechii.

Adam Owen wcześniej wykorzystał limit zmian, więc gdańszczanie do końca spotkania grali w dziesiątkę. Gdy Wolski opuszczał boisko, na tablicy wyników było 0:1. W 65. minucie po wrzucie z autu Toma Hateleya, Tomasz Jodłowiec przedłużył piłkę, z trzech gliwiczan będących kilka metrów przed Dusanem Kuciakiem do siatki skierował ją Mateusz Szczepaniak.

W doliczonym czasie gry Michal Papadopulos w polu karnym oszukał Gersona, minął go, ruszył z piłką do przodu, strzelił pewnie obok interweniującego Kuciaka. 0:2.

Lechia miała - nie - Lechia musiała wygrać. Nie udało się nawt zremisować. Przy siedmiu tysiącach najwierniejszych fanów zebranych na Stadionie Energa Gdańsk podopieczni trenera Owena niestety pokazali niewiele. Akcje, które mogły przynieść gola można było policzyć na palcach jednej ręki. Głównym inicjatorem większości z nich był Sławomir Peszko.

Najbliżej było w 8. minucie, gdy „Peszkin” wrzucił z lewej strony w pole karne. Niepilnowany przez nikogo Flavio Paixao główkował z pięciu metrów, ale Jakub Szmatuła sparował piłkę na słupek.

W 20. minucie niemal kopia akcji sprzed 12 minut. Tym razem jednak Flavio musiał nie co się cofnąć, by sięgnąć wrzucanej piłki od Peszki, przed nim był też jeden z obrońców rywali. Portugalczyk uderzył głową, ale słabiej i wprost w Szmatułę.

- Jestem bardzo rozczarowany wynikiem tego spotkania. Popełniliśmy w nim dwa błędy w naszej defensywie i zakończyły się one stratą goli. W pierwszej połowie mieliśmy swoje sytuacje, ale ich nie wykorzystaliśmy - podsumował spotkanie Owen. - Zabrakło nam w tym względzie dużo jakości. Mieliśmy grać ofensywnie, jednak nie wyglądało to tak jak sobie zakładaliśmy. Liczyłem, że w środku pola zaprezentujemy się lepiej.

Warto dodać, że świetną interwencją w 84. minucie popisał się Kuciak, który wybijając nogami strzał Papadopulosa (po świetnej akcji gości), uratował swój zespół od utraty gola.

źródło: gdansk.pl / własne

O AUTORZE
DarioB
Author: DarioB
Badacz Historii Lechii
Z portalem Lechia.net związany od 2003 roku. Wcześniej głównie foto, obecnie archiwa oraz badanie historii Lechii Gdańsk.
Ostatnio napisane przez autora