lechia

Zapraszamy do zapoznania się z relacją serwisu Lechia.net z wyjazdu na mecz Cracovia Kraków - Lechia Gdańsk.

Wyjazd Rzecz Święta?
Dostaliśmy od Cracovii 750 biletów. Niestety w Gdańsku nie było „zbytnio ciśnienia” żeby je wykorzystać, dlatego też w rezultacie z Gdańska wyruszyły tylko cztery autokary. Do tej statystyki dołóżmy ludzi ze swoim transportem oraz wycieczki pociągowe. Pierwsze osoby z Gdańska postanowiły wyjechać na wyjazd już 3 dni przed meczem - Wisła na pewno nie oszczędziła tym osobom ich wątrób.

Rzecz jasna dla Wisły również zostały przygotowane w odpowiedniej części bilety, dlatego też mieliśmy wsparcie w 340 Wiślakach, 31 Ślązakach i 5 kibicach Czarnych Słupsk.

Dojazd
Wyjazd autokarowy był dość ciężki ze względu na pierwszą stronę podróży, która trwała ponad 13 godzin. Na zbiórce, pojawiłem się około północy i pół godziny później wyjechaliśmy. Początkowo podróż była wesoła z wiadomych powodów. Niestety wszystko co dobre się kończy. Po jakimś czasie robi się cisza - wszyscy postanawiają odpocząć - nie wiedząc co jeszcze nas spotka...

Awaria
Niestety i tym razem nie mieliśmy szczęścia do transportu. W jednym z autokarów przebita opona spowodowała przymusowy półgodzinny postój. Jedni załamani, drudzy wręcz przeciwnie, gdyż sprawne autokary podjechały do BP, dzięki czemu mogliśmy zrobić "małe" zakupy. W międzyczasie mija nas ekipa autokarowa, której tożsamość w dalszym ciągu pozostaje słodką tajemnicą. Padły przemyślenia nad Sandecją, ale czy to prawda dowiemy się pewnie niebawem.

Już na miejscu
Nareszcie nastał czas, na który każdy czekał – JESTEŚMY W KRAKOWIE. Wiślacy już na nas czekają umilając nam kolejne 3 godziny. Następnie przemarsz spod pubu "U Wiślaka", przez Błonie na stadion Cracovii Kraków. Przemarsz jest bardzo krótki ze względu na położenia obu stadionów (rozdzielone jedynie parkiem).
Z ciekawostek: będąc już pod stadionem Cracovii (przy bramofurtach) widać dach stadionu Wisły – przynajmniej częściowo bo posadzono drzewa tak, aby zasłoniły jak najwięcej stadionu.

Wejście na stadion i trybuny
Z wejściem na stadion nie było problemu. Wchodziło się szybko, a ochrona nie robiła żadnych problemów. Moglibyśmy wejść szybciej, gdyby co 5 osoba rozróżniała kolor zielony od czerwonego (po przyłożeniu biletu ekran musi podświetlić się na zielono, dopiero wtedy furtka się otwiera).

Na trybunach zasiadło 9343 widzów. Sam stadion z zewnątrz wygląda jak jakaś galeria. W środku jak czwartoligowy stadion Angielki. Choć nie zmienia to faktu, że byłoby dobrze, aby w Polsce więcej można było spotkać takich stadionów.

Obok nas zasiadła spora grupa JudeGang, którzy jak zakochani wpatrywali się na nasz sektor, robiąc nam przy tym fotki (pewnie już wczoraj je wykorzystywali w kiblu). Po pewnym czasie emocje wzięły górę powodując łańcuch zdarzeń, przez których zajście, konsekwencje będzie musiał prawdopodobnie ponieść organizator wyjazdu, czyli Stowarzyszenie „Lwy Północy”. Zapewne kara będzie dotkliwa z konsekwencjami finansowymi, z którymi przyjdzie zmierzyć się Lwom. Prywatnie: zachęcam wszystkich do pomocy finansowej LP.

Doping
Z naszej strony dopingujemy do pierwszej straconej bramki, po czym widząc brak zaangażowania piłkarzy Lechii, tracimy zaangażowanie, krzycząc dalej już tylko sporadycznie.

Powrót do Gdańska Po meczu – standardowo - na stadionie zostajemy dłużej około godziny. Następnie dalej do pubu "U Wiślaka", gdzie przebywamy prawie do 22:00 i ruszamy z powrotem do Gdańska.
Nie można powiedzieć, że wracaliśmy w dobrych nastrojach, chociaż żałoby również nie było. Powrót do Gdańska w porównaniu z jazdą do Krakowa minął bardzo szybko -jechaliśmy około 10 godzin.