Oprócz dwóch bramek strzelonych przez Zaura Sadajewa jednym z czynników, który zaważył o wygranej Lechii z Lechem, było wysokie tempo, w jakim gdańszczanie rozgrywali swoje akcje czytamy na trojmiasto.sport.pl.
- W ostatnich spotkaniach pokazaliśmy, że pod względem fizycznym czujemy się bardzo dobrze i to było widać także w starciu z Lechem. Wszyscy byliśmy bardzo zdeterminowani i nikt nie odstawiał nogi. Już w Szczecinie wróciła nasza skuteczność i potwierdziliśmy to w kolejnym spotkaniu. Cieszymy się z bramek Zaura, bo wreszcie zaczął strzelać. To bardzo ułatwia pracę całej drużynie - przyznał Grzelczak. - Szkoda na pewno straconej bramki, ale zupełnie się tym faktem nie przejęliśmy, tylko jeszcze w pierwszej połowie odzyskaliśmy prowadzenie i nie oddaliśmy go do końca meczu - dodał piłkarz Lechii.
Na początku drugiej części spotkania Grzelczak znów miał okazję popisać się swoim znakiem firmowym, czyli dobrym strzałem z woleja. Tym razem jednak po jego uderzeniu piłka ominęła bramkę Krzysztofa Kotorowskiego.
Raport meczowy [Lechia - Lech 2:1]
- Szkoda, że to nie wpadło, ale mecz kończę z asystą przy drugiej bramce Sadajewa, więc mam prawo być zadowolony. Najważniejsze jednak, że trzy punkty zostają w Gdańsku - zaznaczył Grzelczak.
Dzięki wygranej biało-zieloni znacznie przybliżyli się do celu, jakim jest awans do europejskich pucharów.
- Z ostatniego miejsca w grupie mistrzowskiej powoli, małymi kroczkami pniemy się w górę tabeli. Nie chcemy się oglądać na nikogo, tylko wygrać najbliższe trzy spotkania. Dopiero wtedy będziemy liczyć punkty i patrzeć, jak ułoży się sytuacja w lidze - zakończył skrzydłowy biało-zielonych.
Źródło: trojmiasto.sport.pl