Prezes Lechii Gdańsk, Dariusz Krawczyk wspomina w rozmowie z trojmiasto.sport.pl, że Joaquim Machado wciąż jest trenerem Lechii Gdańsk.
Czy to tylko odroczenie wyroku? Wszystko na to wskazuje, chociaż w piątkowym spotkaniu z Pogonią Szczecin (PGE Arena, godz. 20.30) zespół prawdopodobnie poprowadzi Machado.
- Cały czas główkujemy, co dalej zrobić w tym temacie, analizujemy sytuację - powiedział w krótkiej rozmowie z trojmiasto.sport.pl prezes Krawczyk. - Jednak w najbliższych dniach na pewno nic się nie wydarzy i póki co trenerem Lechii wciąż jest Joaquim Machado - przyznał Krawczyk.
Pozycja Machado wisi na włosku już od kilku tygodni. Bardzo poważnie osłabła po zremisowanym meczu z Ruchem Chorzów, po którym Portugalczyk został wezwany przez kierownictwo klubu na dywanik.
- Odbyliśmy bardzo intensywne spotkanie z trenerem, wspólnie nakreśliliśmy cele na najbliższe tygodnie. Poruszyliśmy pewne aspekty jego pracy dotyczące m.in. zmian w prowadzeniu treningów, wpływu na to, co dzieje się wewnątrz drużyny, również podczas meczów. Dużej poprawie musi ulec też organizacja gry obronnej całego zespołu. Będziemy się przyglądać, jak to wszystko zostanie realizowane, a poprawy oczekujemy już od najbliższego meczu z GKS Bełchatów - tłumaczył wiceprezes Lechii ds. sportowych Andrzej Juskowiak.
Machado na wprowadzenie korekt i poprawek miał dwa tygodnie, które przeznaczone były na mecze reprezentacji narodowych. Zabrał zespół na kilkudniowe zgrupowanie do Gniewina, gdzie piłkarze pracowali głównie nad przygotowaniem fizycznym i dostali naprawdę mocno w kość. W tym czasie zespół miał się również lepiej poznać i zintegrować, zagraniczni piłkarze mieli też poznać podstawowe komendy boiskowe w języku polskim.
Lepiej grającą Lechię mieliśmy zobaczyć już w niedzielnym meczu z GKS Bełchatów, ale zamiast tego powróciły stare koszmary. Zespół grał ślamazarnie, bez pomysłu, a trener Machado znów popełnił błędy przy ustalaniu składu - chociażby w przypadku Filipa Malbasicia, który drugi raz zagrał od pierwszej minuty (poprzednio z Zawiszą Bydgoszcz) i drugi raz prezentował się koszmarnie. Po tym spotkaniu nawet najwięksi zwolennicy portugalskiego szkoleniowca (są tacy?) mieliby ogromne problemy, aby znaleźć choć jeden malutki argument na poparcie tezy, że w najbliższej przyszłości będzie on w stanie wyciągnąć zespół z kryzysu.
Wydaje się więc, że los Machado jest przesądzony, a cała sprawa rozbija się o znalezienie jego następcy. Następcy, o którym za kilka miesięcy nie powiemy, że "zamienił stryjek siekierkę na kijek". Trenera z autorytetem, dobrym warsztatem, który znajdzie z zawodnikami wspólny język i tchnie w zespół trochę życia. Właściciele klubu oraz jego kierownictwo dali sobie na to jeszcze trochę czasu.
Źródło: trojmiasto.sport.pl