Przyjście do Lechii Zaura Sadajewa miało znacząco wzmocnić jej linię ofensywną czytamy na trojmiasto.sport.pl.
Sadajew miał być tym napastnikiem, jakiego Lechia nie miała od dawna. Zawodnikiem o wysokich umiejętnościach, pożytkowanych dla dobra zespołu, a przede wszystkim piłkarzem obdarzonym boiskowym szóstym zmysłem, który będzie wszędzie tam, gdzie jest szansa na zdobycie bramki.
Póki co jednak Sadajew swoich walorów nie pokazał, a przynajmniej uczynił to w bardzo małym stopniu.
- W grze napastnika trzeba wyróżnić dwa podstawowe aspekty. Pierwszym jest samo dojście piłkarza do korzystnej sytuacji, a drugim czynnikiem jest skuteczność, czyli zamienienie tej okazji na bramkę. Jeśli chodzi o ten pierwszy parametr, to tu Sadajew wygląda bardzo dobrze, szwankuje u niego element wykończenia - mówi trojmiasto.sport.pl trener Marek Chojnacki, obecnie ekspert stacji Orange Sport. - Widać to było w pucharowym meczu z Jagiellonią. Rosjanin nie miał problemu z przyjęciem piłki, dryblingiem czy strzałem z prawej bądź lewej nogi. Sęk w tym, że były to strzały niecelne. Poza tym Sadajew bardzo często podejmował niewłaściwe decyzje. Kiedy trzeba było od razu decydować się na uderzenie, to on zwlekał, przytrzymywał piłkę czy szukał możliwości jej odgrywania. Z kolei gdy powinien poczekać na partnerów, to strzelał. Nad tym elementem musi jeszcze mocno popracować. To na pewno zawodnik z potencjałem, ale na razie nie przekonuje - dodaje Chojnacki.
Zachwycony grą Sadajewa nie jest także Wojciech Grzyb, były piłkarz, obecnie współkomentator spotkań na antenie Canal+.
- Miałem możliwość obserwowania Sadajewa, kiedy wszedł na końcówkę spotkania z Pogonią Szczecin i w tych kilku minutach zaprezentował się przyzwoicie. Teraz byłem ciekaw, jak spisze się w spotkaniu z Widzewem od pierwszych minuty, i przyznam, że początek miał obiecujący - zaznacza Grzyb w rozmowie z trojmiasto.sport.pl. - Jednak z każdą kolejną minutą stawał się coraz mniej widoczny. Od napastnika oczekuje się, żeby był w centrum wydarzeń przy akcjach ofensywnych, tymczasem Sadajew był gdzieś schowany. W meczu z Widzewem Lechia wyszła w bardzo ofensywnym ustawieniu, bo miała aż pięciu graczy, którzy mieli odpowiadać za atak [obok Sadajewa trener Michał Probierz wystawił do gry zarówno Patryka Tuszyńskiego, jak i Piotra Wiśniewskiego, Macieja Makuszewskiego oraz Stojana Vranjesa] i Sadajew w tym zestawieniu wypadł najmniej korzystnie. Proszę zwrócić uwagę na sytuację, po której padła pierwsza bramka dla biało-zielonych. To Rosjanin powinien być w miejscu Wiśniewskiego bądź Vranjesa, a tymczasem jego udział w tej akcji był minimalny - dodaje Grzyb.
Obaj eksperci przyznają jednak, że Sadajew powinien otrzymywać w Lechii kolejne szanse.
- Wszystko zależy od tego, jaką koncepcję przyjmie trener Probierz w czekającym Lechię meczu z Lechem w Poznaniu. Jeśli gdańszczanie będą chcieli spróbować zagrać atakiem pozycyjnym, to będą potrzebowali napastnika o takiej charakterystyce jak Sadajew. Widać, że ten chłopak umie grać w kontakcie z obrońcami i nie boi się poprzepychać z nimi w polu karnym. Jednak jeśli taktyka Lechii będzie oparta na kontratakach, to myślę, że trener Probierz mógłby postawić na Tuszyńskiego, który jest graczem wręcz "skrojonym" na grę z kontry - uważa Chojnacki.
- Myślę, że Zaur zasługuje na kredyt zaufania i wkrótce powinien zacząć go spłacać. Czy będzie to już w meczu z Lechem? Niewykluczone, że tak. Lechia gra przecież o pierwszą ósemkę i musi w Poznaniu walczyć o zwycięstwo. I właśnie w tej walce upatruję szansy dla Sadajewa. Mimo nie najlepszego występu przeciwko Widzewowi Rosjanin zaimponował nieustępliwością i tym, ile zdrowia zostawił na boisku. I tych jego wartości nie należy niedoceniać. A jeśli "odpali", jeśli chodzi o bramki, to myślę, że mógłby być dla Lechii kimś takim jak Wladimir Dwaliszwili. Oczywiście w najlepszym okresie gry Gruzina dla Polonii Warszawa - kończy Grzyb.
Źródło: trojmiasto.sport.pl