Cieszmy się, że skoro piłkarza z średniego polskiego klubu obserwuje finalista Ligi Mistrzów i wicemistrz Niemiec, to talenty w naszym kraju faktycznie są - mówi o Pawle Dawidowiczu Czesław Michniewicz.
Pawła Dawidowicza oglądali na meczu Lechii ze Śląskiem asystent Juergena Kloppa, Zeljko Buvac i dyrektor sportowy Michael Zorc. Czy obecność tak ważnych postaci dla Borussii Dortmund każe nam sugerować, że zainteresowanie 18-latkiem jest poważne?
Tak. W największych klubach wstępne obserwacje prowadzą skauci, a jeśli konkretny zawodnik się spodoba, to przyjeżdżają poważni ludzi. Myślę, że poważniejszych ludzi, poza samym Kloppem, ze strony Borussii nie ma, dlatego pojawienie się Zorca w Gdańsku nakazuje przypuszczać, że sprawy zaszły już daleko.
Wcześniej kilkanaście razy Dawidowicza oglądał skaut dortmundczyków, Artur Płatek, co potwierdza pańską tezę.
I jeśli Płatek wydałby po takim czasie negatywną opinię, to Zorc z Buvacem nie pojawiliby się na spotkaniu ze Śląskiem, bo niby w jakim celu. Pamiętajmy jednak, że do transferu jeszcze daleko droga, natomiast cieszmy się, że skoro piłkarza z średniego polskiego klubu obserwuje finalista Ligi Mistrzów i wicemistrz Niemiec, to talenty w naszym kraju faktycznie są. To jakiś powód do dumy dla nas wszystkich.
Pan chwalił Dawidowicza po pierwszy ligowym meczu, właśnie z Podbeskidziem Bielsko-Biała, które wtedy pan prowadził. Czy jednak potencjału tego piłkarza w pewien sposób nie zweryfikowały ostatnie mecze, w który i Lechia i on sam prezentowali się słabo?
Nie, mam wrażenie, że to podobny przypadek jak Olek Jagiełlo z Podbeskidzia. Ja i trener Lechii, Michał Probierz powtarzamy, że młody zawodnik, który dostaje poważną szanse, stara się bardzo mocno angażować w każdy trening i mecz, więc normalne jest, że w przypadku takiego 18-latka przychodzi moment zmęczenia, którego nie da się uniknąć. Adaptacja do wysiłku nie jest na pstryknięcie palca. To normalny proces.
Jakub Świerczok i Arkadiusz Milik wyjechali do Niemiec ledwie po skończeniu pełnoletności. Jakub Błaszczykowski i Robert Lewandowski trochę później, no i przede wszystkim z większym doświadczeniem. Gdzie są ci pierwsi, a ci drudzy każdy widzi. Czy można zatem postawić tezę, że lepiej wyjechać trochę później niż za wcześnie?
Trzeba sobie zadać pytanie, jakie plany w stosunku do Dawidowicza ma Borussia, czy będzie trenował z pierwszą drużyną, czy od razu zostanie gdzieś wypożyczony, czy będzie miał jakiś indywidualny plan rozwoju. Nikt zdroworozsądkowy nie powie przecież, że Dawidowicz miałby od początku nie tyle miejsce w składzie Dortmundu, co miejsce na ławce rezerwowych. Mam wrażenie, że to inwestycja na przyszłość, dlatego sam Paweł musi mieć świadomość, jak przyhamowały kariery Świerczoka i Milika, czy znacznie wcześniejsza Macieja Terleckiego, albo Marcina Szulika. Ci jednak, którzy zasmakowali Zachodu, powiedzieliby pewnie Dawidowiczowi, że jak ma okazję i czuje się mocno, to niech wyjedzie.
Przeczytaj cały wywiad na ekstraklasa.net
Źródło: ekstraklasa.net