10. pozycję Lechii Gdańsk po 21 meczach pierwszej części sezonu 2013/14 należy uznać za rozczarowującą czytamy na trojmiasto.sport.pl
Drużyna, która fantastycznie rozpoczęła sezon i przez moment liderowała tabeli ekstraklasy, przed decydującymi meczami na wiosnę wypadła z pierwszej ósemki. Jesień 2013 była także zawodem dla niektórych piłkarzy biało-zielonych. Który z gdańszczan może po zakończonej rundzie czuć największe rozgoryczenie?
Niewątpliwie jednym z piłkarzy Lechii, który może być najbardziej zawiedzionym po występach w tej rundzie, jest Paweł Buzała. Przed rozpoczęciem sezonu trener Michał Probierz zapowiadał, że Buzała to jego pierwszy wybór przy ustalaniu nazwisk na pozycję wysuniętego napastnika. Buzała miał otrzymać niezbędne narzędzia do tego, by być skutecznym strzelcem Lechii - zaufanie trenera, wyraźnie wyznaczone miejsce na boisku oraz idealnego partnera, który miał mu dogrywać piłki, czyli Daisuke Matsui.
I na początku sezonu Buzała rzeczywiście z tego komfortu korzystał - w pierwszych trzech meczach, w jakich zagrał, zdobył trzy bramki. Najładniejszą z Cracovią, kiedy wspólnie z Matsui zagraniami piętą ośmieszyli obronę "Pasów". Później, i to właściwie nie za bardzo wiadomo dlaczego, coś się w grze Buzały zacięło i piłkarz systematycznie zaczął "zjeżdżać". Pod każdym względem - formy sportowej, a także w hierarchii napastników. Na początku Buzała jeszcze wychodził w pierwszym składzie, ale z czasem został z niego wygryziony najpierw przez Patryka Tuszyńskiego, a następnie przez Piotra Grzelczaka. Doszło nawet do tego, że Probierz w ostatnim meczu rundy w Zabrzu, kiedy za żółte kartki nie mógł zagrać Grzelczak, zdecydował się przesunąć na szpicę Piotra Wiśniewskiego, a na lewe skrzydło posłać nominalnego obrońcę Adama Pazio, a Buzały w pierwszym składzie nie wystawił. Jednak kiedy "Buzi" wszedł na boisko w drugiej połowie, decyzja szkoleniowca Lechii okazała się być oczywistą. Napastnik Lechii jest w bardzo słabej formie i jeśli w okresie przygotowawczym nie odbuduje się pod każdym względem, może go spotkać los Wiśniewskiego i Mateusza Machaja, czyli przesunięcie do rezerw.
Drugim piłkarzem, który przy rubryce runda jesienna 2013 może postawić gruby minus, jest Adam Duda. Po udanej rundzie wiosennej ubiegłych rozgrywek, kiedy Duda przebojem wdarł się do pierwszej drużyny i strzelając pięć goli, został w rundzie rewanżowej jej najlepszym strzelcem, w tym sezonie 22-latek miał jeszcze dobitniej zaznaczyć swoją obecność w ekstraklasie. Piłkarska rzeczywistość dość szybko zweryfikowała jego oczekiwania, bo już po pierwszym nieudanym meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała Duda poszedł w głęboką odstawkę.
Wrócił jeszcze na moment do pierwszego składu na mecz z Widzewem, w którym znów zawiódł. Oprócz tego wchodził na końcówki meczów z Koroną Kielce i Lechem Poznań. W sumie na boisku kreowany na jedną z nadziei Lechii piłkarz spędził raptem 170 minut, w których gola nie strzelił (co prawda trafił do siatki w spotkaniu z Koroną, ale po spalonym i bramka została nieuznana), a w ostatnich meczach 2013 r. brakowało go nawet w meczowej "18". Nie zdziwi więc, jeśli Duda zimą zostanie wypożyczony np. do któregoś z klubów I ligi, bo u Probierza raczej już nie zagra.
Źródło: trojmiasto.sport.pl