×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 7227.

Szanuję Popiego. To człowiek, który jest blisko Lechii, a miłość do naszego klubu widać w każdym zdaniu jego felietonów. Jednak odnośnie ostatniego tekstu – automatycznie włącza mi się opcja „polemika”. Czy Darek Krawczyk faktycznie zasługuje na 1945% naszego poparcia? I czy naprawdę będzie tak źle, jak pisze Popi?

Zacznijmy od tego, że Krawczyka nie odwołano. Co – wbrew pozorom – całkiem dużo oznacza. Przynajmniej jedno z dwóch: albo się z nami liczą, albo się nas boją. W obu przypadkach mamy do czynienia z sytuacją korzystną dla środowiska kibicowskiego. Pytanie zatem brzmi: dlaczego Darek odszedł. Popi pisze, że „aby zachować twarz”. Również fora sugerują honorowe odejście. Tyle, że to przecież absurd. Trudno mi uwierzyć w jakieś rozległe relacje pomiędzy Krawczykiem a Juskowiakiem. Juskowiak nie jest naszym człowiekiem i jego odwołanie zapewne obeszło nas wszystkich, jak śnieg zimą sześćdziesiątego dziewiątego. Czy chodzi więc o Waśkiewicza, który – umówmy się – jako wiceprezes do spraw finansów zaliczył kilka wtop? Popi sam o nich pisze – mowa o opóźnieniach w płatnościach za transfery. Choć akurat z tego co wiadomo, wszystkie zostały już uregulowane.

Krawczyk uniósł się honorem. Uznał, że skoro odwołano mu dwóch wiceprezesów, to i on odejdzie. Popi twierdzi, że nasz prezes nie chciał być marionetką w ręku właścicieli większościowych. Ale to bardzo wątpliwa teza. Bo trzeba pamiętać, że Krawczyk w zarządzie zawsze miał większość. Po jego stronie jesteśmy my. Kilkadziesiąt tysięcy kibiców. A to siła, której się nie lekceważy i akcjonariusz większościowy MUSI sobie z tego zdawać sprawę.

Rodzi się zatem pytanie: czy Krawczyk postąpił słusznie? Czy faktycznie, lepiej jest – przepraszam za porównanie – honorowo zginąć i oddać Ojczyznę wrogowi? Czy – nawet w pojedynkę – do ostatniej przysłowiowej kropi w żyłach walczyć o jej niepodległość? Mnie się wydaje, że Darek powinien zostać. On w Lechii nigdy nie będzie marionetką, ponieważ dysponuje poparciem i siłą, jakiej nie ma ani Wernze, ani Mandziara, ani inny Piekario. I dopiero wraz z jego rezygnacją utraciliśmy faktyczny wpływ na to, co się dzieje w klubie.

Jednak to, co mnie najbardziej zastanawia, to oferta wykupu Lechii z rąk Wernze. Wszyscy wiemy, że Krawczyk takową złożył. Dlaczego? W jakim celu i z jakiego powodu? Mnie osobiście bardzo się to nie spodobało, ponieważ w mojej opinii był to błąd. Krawczyk złożył ofertę w chwili, gdy ważyły się losy Hajty. I o ile w pełni popieram jego niechęć do Gianniego, to przecież wykonując taki ruch bardzo jasno określił się, jako opozycjonista. Stało się oczywiste, a w każdym razie stało się to oczywiste dla Wernze, że Krawczyk będzie torpedował działania akcjonariusza większościowego nie w wyniku przemyśleń dotyczących dobra klubu, a w celu jego zdestabilizowania, które ułatwi przejęcie. Prawdę powiedziawszy, w takiej sytuacji fakt, że Krawczyk nie został odwołany świadczy, że Wernze naprawdę liczy się ze środowiskiem kibicowskim. Szczerze? Ja będąc Franciszkiem Józefem natychmiast odwołałbym prezesa, który dokonał takiego ruchu.

Wydaje mi się, że Krawczyk powinien zająć oficjalne stanowisko. Być może jest coś, czego nie wiemy. Co, swoją drogą, jest irytujące. Bo przecież Darek nie jest osobą prywatną, a naszym przedstawicielem. Tymczasem ja wciąż mam wrażenie, że obcy ludzie rozgrywają moim ukochanym klubem, a ja jestem wyznaczony jedynie do płacenia kapusty za bilety. To się powinno skończyć.

Czy zatem w Lechii będzie aż tak źle, jak wieszczy Popi? Ano, okaże się. Ja wciąż wierzę w dobre intencje Wernze, choć myślę, że utracił on kontrolę nad tym, co się dzieje w klubie. I kluczowym jest, by ją szybko odzyskał. Nowego prezesa desygnuje zapewne udziałowiec mniejszościowy, bo tak jest zapisane w statucie spółki. Zatem prezesem znów zostanie ktoś od nas. Jeśli Lechia wygra kilka kolejnych gier, to wszystko wróci do normy, bo przecież zawirowania zaczęły się dopiero wtedy, kiedy zabrakło wyników. A portugalskiego szkodnika w klubie już nie ma. Nie sądzę, by na tę chwilę potrzebny był jakiś szerszy protest, czy bojkot. Na to przyjdzie czas po sezonie. Być może po rundzie. Trzeba sprawdzić, jak to wszystko będzie funkcjonowało. Na tę chwilę Krawczyka nie ma, ale nie dzieje się w klubie nic, co by jawnie przeczyło interesom środowiska kibicowskiego i LOTOSu. Wydaje mi się, że wciąż jesteśmy w grze. Nie eliminujmy się z niej na własną prośbę. Nie popełniajmy błędu Darka Krawczyka. Lechia to my! Dlatego decydujmy o niej mądrze.

p.s. Jarek, trzymaj się.

Masz jakieś pytania do Krawca? Chcesz poznać jego zdanie na temat sytuacji w Lechii? Przyjdź koniecznie na spotkanie, szczegóły tutaj:

Szczegóły spotkania