Jedną z największych niespodzianek w składzie Lechii na piątkowy mecz Pucharu Polski z Cracovią był Żarko Udovicić. Serb nie grał przez dziesięć miesięcy, ale pokazał się z dobrej strony w spotkaniu ze Śląskiem Wrocław i w nagrodę dostał możliwość gry w najważniejszym meczu sezonu.
- Tylko ja wiem, co przeżyłem. Nie chcę rozmawiać o szczegółach, ale był to dla mnie trudny rok. Umiałem sobie jednak z tym poradzić. Najważniejsze, że odzyskałem równowagę. Myślę, że ciężką pracą na treningach zasłużyłem sobie na grę w tych ostatnich meczach. Pokazałem na boisku, ze trener dalej może na mnie liczyć - powiedział Żarko Udovicić.
Tym niemniej, obecność Udovicicia w wyjściowym składzie na finał Pucharu Polski był sporą niespodzianką. - Nie wiem dlaczego jest to dla was dziwne, bo ja gram tylko w ważnych meczach. - Grałem w Superpucharze, w Lidze Europy, w prestiżowych meczach z Legią, Lechem czy Piastem, teraz w finale Pucharu Polski. Mówię to oczywiście w formie żartu - uśmiecha się Żarko.
Lechia nie potrafiła jednak wygrać z Cracovią i nie wygrała drugiego z rzędu Pucharu Polski. - Zacząłem przygodę w Lechii od meczu o Superpuchar i myślałem, że ten sezon zakończę ze zdobytym Pucharem Polski. Niestety, nie udało się. W drugiej połowie przytrafiło nam się wszystko, co najgorsze. Kontuzja Rafała Pietrzaka, kilka niebezpiecznych stałych fragmentów gry, czerwona kartka dla Mario Malocy. Co prawda strzeliliśmy gola na 2:1, musieliśmy tylko utrzymać korzystny wynik. Nie udało się. Tak samo w dogrywce. Akurat popatrzyłem w tamtym momencie na zegar. Krzyczałem do kolegów, że musimy zrobić wszystko, żeby tylko utrzymać ten wynik. Byłem przekonany, że jeśli dojdzie do rzutów karnych, to na pewno wygramy - przyznał Udovicić
- Na boisku było dużo zamieszania. Nie rozmawialiśmy ze sobą, nie wiedzieliśmy co mamy robić. Nie mogę powiedzieć, że to przez brak doświadczenia, bo przecież rok temu Lechia wygrała w finale. Mieliśmy to doświadczenie - mówi Żarko.
źródło: własne