Pomocnik gdańskiej Lechii, Marcin Pietrowski był w meczu z Wisłą Kraków jednym z najlepszych piłkarzy na boisku.
- Jesteśmy zawiedzeni końcowym wynikiem i źli na siebie, gdyż mieliśmy w tym meczu przewagę. Chcieliśmy wygrać, bo przecież wciąż była szansa zająć upragnione trzecie miejsce i zagrać w następnym sezonie w europejskich pucharach.
- Niestety biliśmy głową w mur, nie mieliśmy zbyt wielu klarownych sytuacji. Jednak szczęście było przy nas, udało się wyrównać, gdy wydawało się, że już wszystko stracone – zakończył Pietrowski.
Paweł Dawidowicz:
- Nie ma to dla mnie znaczenia czy odchodzę czy nie. W każdym meczu chcę dać z siebie wszystko. Teraz jestem w Lechii i chcę żeby ona skończyła na jak najwyższym miejscu. Walczymy do końca.
Dawidowicz odniósł się również do zmiany swej boiskowej pozycji.
- Z meczu na mecz czuję się coraz pewniej na stoperze, coraz lepiej wychodzi mi gra do przodu. Chociaż oczywiście nie jest tak, że jestem bezbłędny. Wciąż jest wiele do poprawy – samokrytycznie ocenił popularny „Hiena”.
Raport meczowy [Lechia -Wisła 2:2]
Dariusz Dudka:
- Jestem od grania, nie od sędziowania, ale jeśli sędzia gwizdnął to tak było, arbiter ma zawsze rację.
- Za tydzień czeka nas ostatni mecz w sezonie, u siebie z Zawiszą Bydgoszcz. Szkoda, że na naszym stadionie panuje taka atmosfera, że kibice są skonfliktowani z klubem. Miejmy nadzieję, ze od nowego sezonu to się zmieni, strony dogadają się i znów fani będą naszym dwunastym zawodnikiem. Tak było zawsze, gdy nas nieśli do przodu. Ostatni mecz będziemy chcieli wygrać, by zająć jak najwyższe miejsce i żeby Wisła otrzymała jak najwięcej pieniędzy – zakończył Dudka.
Łukasz Garguła:
- Mogliśmy dowieźć ten wynik. Zabrakło dosłownie kilku minut. Szkoda, ale taka jest piłka. Myślę, że wynik jest zasłużony.
Garguła odniósł się również do kiepskiej sytuacji kadrowej „Białej Gwiazdy”:
- Mamy pod koniec sezonu mnóstwo kontuzji, myślę że gdybyśmy grali naszym optymalnym składem to spotkanie wyglądało by zupełnie inaczej. A tak musieliśmy się cofnąć i czekać na ataki Lechii. Jednak myślę, że i tak w naszej postawie można znaleźć parę pozytywów – podsumował to spotkanie pomocnik krakowskiej Wisły.
Michał Miśkiewicz:
- Przyjechaliśmy do Gdańska nie przegrać, ale żałujemy, że nie udało się zwyciężyć. Drugą bramkę straciliśmy po przypadkowym rzucie karnym. Żałujemy straty punktów, bo prowadziliśmy prawie do ostatniej minuty, a rzut karny dla gdańszczan był przypadkowy. W trakcie spotkania mieliśmy chrapkę na trzy punkty, ale jechaliśmy tutaj, aby nie przegrać Lechia była groźniejsza, ale nam udało się wykorzystać sytuacje. Cieszymy się z punktu, bo wiosna jest nieciekawa, mamy problemy kadrowe. Wracamy do Krakowa uśmiechnięci.
{joomplucat:1411 limit=6|columns=3}
Źródło: Lechia.pl