Zdziwi być może któregoś z przeglądających bądź czytających ten artykuł zdjęcie przedstawiające Jakuba Araka w wydaniu mało piłkarskim, ale podobno ten były Lechista, obecnie napastnik walczącego o tytuł Rakowa, zdał egzamin gimnazjalny z matematyki na 100%. Do końca sezonu pozostały 3 kolejki, a zatem warto spojrzeć na tabelę Ekstraklasy i rozważyć różne, możliwe jeszcze, scenariusze.

Pojawiały się już dobry miesiąc temu tweety przedstawiające procentowe szanse poszczególnych drużyn na zajęcie w tabeli poszczególnych miejsc. Tak naprawdę nawet w tym momencie trudne jest jednoznaczne wysunięcie procentowych przypuszczeń, jak tabela będzie wyglądać za nieco więcej niż tydzień, na koniec rozgrywek. Wszelkie matematyczne analizy i wzory nie biorą pod uwagę, choć nie oznacza to, że są nieprzydatne oczywiście, wielu czynników, w tym tego, który w Ekstraklasie ma znaczenie ogromne - miszmaszu szczęścia i przypadku.

Z punktu widzenia Biało-Zielonych chciałoby się wręcz zlekceważyć wszelkiego rodzaju symulacje. Wszystko jest w nogach Biało-Zielonych. Lechia ma 53 punkty, Piast 50. Kolejna drużyna, 6. w tabeli Wisła Płock, traci do Lechistów 8 punktów, a zatem ma jeszcze teoretyczne szanse Biało-Zielonych wyprzedzić, ale są one bardzo niewielkie. Konfiguracje dające więcej niż 6 punktów - a zatem trzy zwycięstwa lub dwa zwycięstwa i remis dają, bez żadnych wątpliwości, 4. miejsce. 6 punktów, dwa zwycięstwa i porażka, nawet przy trzech zwycięstwach Piasta daje prawie pewne 4. miejsce - obie drużyny po 59 punktów, bilans bezpośrednich spotkań na remis, bilans natomiast Biało-Zielonych plus 7, i to jest czynnik decydujący. Mówiąc wprost - dwa zwycięstwa Lechii w ostatnich trzech spotkaniach to, na 99%, 4. miejsce w tabeli.

Na życie patrząc jednak bez emocji patrzeć należy na terminarz. Lechia - mielecka Stal u siebie, Pogoń u siebie, Raków na wyjeździe. Piast - Lech u siebie, Nieciecza na wyjeździe, Radomiak u siebie.

Do sprawy można podejść oczywiście całkowicie subiektywnie, przyjmijmy do tego, że pesymistycznie. Ze Stalą spokojnie damy sobie radę, z Pogonią zrobimy jakiś remisik, z Rakowem będzie ciężko, walczą o tytuł, pewnie przegramy. Lech - cholera, Piast może u siebie zrobić remis. Z Niecieczą na wyjeździe - znowu cholera, Niecieczanie grają nieźle i walczą o życie, ale Piast ma szanse na zwycięstwo. Radomiak, po wszelkich zawirowaniach jakie miejsce w tym klubie miały, przyjedzie na tarczy i wróci na tarczy.

Nawet taki, dość pesymistyczny wariant, daje Lechii 4 punkty, Piastowi 7. Na koniec tabeli - 57 punktów Lechii, 57 Piasta. Prawie pewne, że lepszy bilans bramkowy, który wtedy się liczyć będzie, będzie miała Lechia. Podobna sytuacja wystąpi w każdej sytuacji jeśli Lechia i Piast będą mieli na koniec sezonu tyle samo punktów - Piast zdobędzie w ostatnich trzech kolejkach o 3 punkty więcej od Lechii.

Sytuacja Lechii zdaje się być naprawdę prosta. Wystarczy zdobyć 6 punktów (uznajmy, że Piast nie wygra z Niecieczą 9:0), a 4. miejsce jest Lechii. Piast musi w trzech meczach zdobyć o 4 punkty więcej od Lechii, żeby wyprzedzić Biało-Zielonych.

Ale, niestety, wystarczy, że w wyżej wymienionym scenariuszu Lechia przegrywa u siebie z Pogonią. Zdobywa w ostatecznym rozrachunku w ostatnich 3 meczach o 4 punkty mniej od Piasta. Scenariusz pesymistyczny, acz możliwy.

Truizmem będzie zatem stwierdzenie, że Lechia musi się starać wygrać kolejne mecze, zwłaszcza ten ze Stalą. Co więcej, truizm ten może nie okazać się truizmem, jeśli Biało-Zieloni przegrają w fatalnym stylu z Mielcem, ale wygrają kolejne dwa spotkania, co w Ekstraklasie jest bardzo możliwe. Jeśli wyciągać jakieś wnioski, jeden może okazać się dla kibiców Lechistów relatywnie smutny - jeśli w niedzielę Lechia wygra ze Stalą, powinniśmy trzymać kciuki za zwycięstwo Lecha w Gliwicach. Wówczas Lechiści na 99% już w niedzielny wieczór zapewnione będą mieli 4. miejsce w tabeli.

Co więcej, taki scenariusz spowoduje, że Lechia, nawet jeśli przegra spotkanie z Rakowem, nie pogorszy swojej sytuacji, bo ta prawie już na pewno da Lechii upragniony awans do kwalifikacji do europejskich pucharów. Jeśli Raków wygra wszystkie trzy spotkania - z Cracovią u siebie, z Zagłębiem na wyjeździe i w Częstochowie z Biało-Zielonymi, ze względu na lepszy bilans bezpośrednich spotkań, da to Częstochowianom Mistrzostwo Polski.

Podsumowując kwestię walki o tytuł, sytuacja jest relatywnie prosta - Raków i Lech mają tyle samo punktów. Jeśli w 3 ostatnich spotkaniach Raków zdobędzie minimum 6 punktów i będzie to więcej lub tyle samo punktów, co Lech, Raków zostanie mistrzem. Jeśli zdobędzie 5 punktów i mniej, wnioski ze sprzężenia tych dwóch klubów będą podobne, ale do gry wchodzi Pogoń - jeśli zdobędzie o 4 punkty więcej niż Lech i Raków - to ona będzie Mistrzem.

Powinniśmy poświęcić jeszcze chwilę słynnej ,,walce o spadek". Sytuacja w dole tabeli jest trudna i ciekawa. Tragiczna wydaje się być sytuacja Łęcznej, bo Górnik ma 27 punktów. Wisła Kraków i Nieciecza mają ich po 30, ale ich forma, zdaje się, rośnie. Bliskie utrzymania są Stal Mielec, Warta Poznań i Legia (po 36), ale drużyny te nie są pewne jeszcze utrzymania. Jeśli Wisła lub Bruk-Bet zdobędą o 7 punktów więcej niż któraś z tych trzech drużyn, wyprzedzą (któraś z nich) ją. Zdaje się to być bardzo trudne do zaistnienia, zwłaszcza, że punktować musiałyby również Jagiellonia, Śląsk i Zagłębie.

Chciałoby się do tej grupy zespołów prawie bezpiecznych Jagiellonię, ale Białostocczan czeka w sobotni wieczór spotkanie z Wisłą w Krakowie. Jeśli Biała Gwiazda wygra - zbliży się do Jagielloni na dystans 2 punktów. To naprawdę niewiele. 

Co ze Śląskiem i Zagłębiem?

Śląsk ma 33 punkty i taki terminarz - Pogoń u siebie, Mielec na wyjeździe, Górnik Zabrze u siebie. Zagłębie, 32 - Radomiak (już dziś o 18) na wyjeździe, Raków u siebie, Lech na wyjeździe. Trudny terminarz Lubinian. Przy nim Wrocławianie zdają się mieć względnie dogodną pozycję startową.

Skupmy się jednak na naszych przyjaciołach z Wrocławia. Teoretycznie, aby zapewnić sobie utrzymanie, Śląsk musi zdobyć 6 punktów w najbliższych trzech spotkaniach. Realnie wydaje się jednak, że bufor bezpieczeństwa i praktycznie pewne utrzymanie zapewnić powinno 36 punktów, a zatem jedno zwycięstwo lub 3 remisy.

Nie czeka Śląska już żadne spotkanie z drużyną, która jest niżej w tabeli. Z jednej strony, oznacza to brak spotkania z gatunku tych o 6 punktów (pomińmy dyskusję o zasadności tej nazwy), z drugiej jednak - nie istnieje możliwość, by zapewnić sobie psychologiczną i punktową przewagę nad pozostałymi zespołami. 

Śląsk musi w jutrzejszym spotkaniu z Pogonią walczyć o zwycięstwo, choć z pewnością nie będzie to łatwe. Wrocławianie mogą liczyć na to, że w kolejnych spotkaniach rywale nie będą mieli już motywacji, by jakoś specjalnie walczyć o korzystny wynik, ale: a) oznaczałoby to, że Stal zdobędzie w Gdańsku minimum punkt; b) zostawianie sobie buforu w postaci ,,gramy ostatni mecz u siebie" może okazać się beznadziejnym pomysłem. Podsumowując - trzymamy jutro kciuki za Śląsk!

Nie jest to analiza dobitnie szczegółowa, ale Biało-Zielona. Zdaje się, że znakomita większość Lechistów liczy na tytuł Rakowa, 4. miejsce Lechii i utrzymanie Śląska. Powinniśmy być optymistami. Dopiero potem matematykami.