Piłkarze Lechii Gdańsk w meczu 2. kolejki T-Mobile Ekstraklasy zremisowali na wyjeździe z Ruchem Chorzów 1:1. Trener gości Michał Probierz słaby poziom meczu tłumaczył m.in. ogromnym upałem panującym w piątkowe popołudnie.

Lechia świetnie zaczęła mecz, już w 3. min objęła prowadzenie po pięknym golu Deleu. W 16. min równie fantastycznym strzałem popisał się pomocnik Ruchu Marcin Malinowski i na tym emocje w tym spotkaniu praktycznie się skończyły. Jednak szkoleniowiec Lechii znalazł po meczu pozytywy w grze swojego zespołu, a słaby poziom tłumaczył m.in. pogodą.

- Od samego początku było widać, że mieliśmy pomysł na ten mecz. Nie przyjechaliśmy tu, żeby się cofnąć i liczyć na to, że może coś się uda. Staraliśmy się narzucić swoje warunki - zaznaczył trener Lechii. - Wydawało się, że szybko strzelona bramka trochę nam to ułatwi. Mieliśmy pełną kontrolę i w tym momencie po jednym naszym błędzie, gdzie przegraliśmy pojedynek w bocznym sektorze boiska, Malinowski dał Ruchowi wyrównanie. Uczulaliśmy zawodników, że Marcin ma dobre uderzenie. Potem z minuty na minutę było widać, że pogoda utrudniała zawodnikom grę i ich błędy indywidualne też były tym podyktowane. Fatalnie zaczęliśmy drugą połowę, nie możemy tak wchodzić w mecz. To będziemy musieli przeanalizować i zmienić o 180 stopni. Ruch nie wykorzystał sytuacji po błędzie Mateusza Bąka, ale taka jest piłka. My też w 94. minu nie wykorzystaliśmy swojej szansy [zmarnował ją Piotr Grzelczak - red.], a w ostatniej minucie, gdyby Marek Zieńczuk dobrze trafił, też mogło być różnie. 

 

Lechia Gdańsk

 

To był dla nas trudny mecz, bo nawet ludzie siedzący na trybunach męczyli się upałem, a zawodnicy dali z siebie wszystko. Nie było to może widowisko wielkiej klasy, ale pokazaliśmy, że jesteśmy zespołem, który chce grać w pilkę i, czy to u siebie, czy na wyjeździe, będzie się starał narzucić swój styl gry - podsumował Probierz.

Źródło: trojmiasto.sport.pl/własne