W poniedziałek 10 lutego minął termin spłaty raty za Tomasza Wójtowicza do Ruchu Chorzów. Po meczu z Lechem prezes Paolo Urfer przekonywał dziennikarzy, że mamy się nie martwić. Problem w tym, że na koncie Ruchu wciąż nie znalazły się pieniądze - informuje "Dziennik Bałtycki". 

Przypomnijmy, że 30 stycznia PZPN podjął decyzję o odwieszeniu Lechii licencji na grę w Ekstraklasie. Jednocześnie poinformowano, że może ona zostać natychmiastowo zawieszona w przypadku kolejnych zaległości. - Komisja informuje, że Lechia Gdańsk SA spłaciła wszystkie zobowiązania, do których była zobowiązana decyzją nr 1 z 27 grudnia 2024 roku. Jedno zobowiązanie transferowe klub uregulował, zawierając porozumienie, zgodnie z którym zobowiązał się do dokonania płatności w następujących terminach: 10 lutego oraz 15 kwietnia 2025 roku. W tym miejscu Komisja wskazuje, że zawieranie porozumień w ramach nałożonego rozszerzonego nadzoru finansowego, których termin płatności nie przekracza daty 30 września, jest dozwolone przez Podręcznik Licencyjny, a takie zobowiązanie na dzień odbycia posiedzenia nie jest zobowiązaniem wymagalnym/przeterminowanym w myśl Podręcznika Licencyjnego - poinformowano wówczas w komunikacie.

Do 10 lutego Lechia miała wpłacić pierwszą ratę Ruchowi za Tomasza Wójtowicza. Po niedzielnym meczu z Lechem Poznań Paolo Urfer rzucił do dziennikarzy: don't worry, pytany o tę sprawę. Dziś do północy Lechia powinna wysłać do PZPN potwierdzenie płatności.

Jak aktualnie wygląda sytuacja? Jak podaje "Dziennik Bałtycki", do dnia 11 lutego do 15.00 nie wpłynęły pieniądze na konto Ruchu Chorzów. Na łamach źródła potwierdził to rzecznik prasowy Ruchu Tomasz Ferenc. 

Lechia na razie do sprawy się oficjalnie nie odnosi. "Komunikat dotyczący tej sprawy ogłoszony zostanie w odpowiednim momencie" - usłyszeliśmy w gdańskim klubie. 

źródło: Dziennik Bałtycki/ własne