Niedzielny mecz Lechii Gdańsk z Cracovią zakończył się minimalną porażką gdańszczan 1:2, chociaż druga połowa w ich wykonaniu wyglądała znacznie lepiej. Poza wątkiem spotkania warto też poruszyć wydarzenia przedmeczowe, bo te w szczególności chwytały za serce.

Spotkanie poprzedziła minuta ciszy ku pamięci czworo dzieci, które zginęły w wypadku samochodowym po meczu z Legią Warszawa. Po minucie ciszy kibice obu drużyn odpalili światełka, a rezerwowi piłkarze Lechii położyli znicze na podeście na jednej z trybun.

Natomiast mecz dla Lechii zaczął się fatalnie, ponieważ ręką w polu karnym zagrał Tomasz Neugebauer i Cracovia otrzymała jedenastkę. Z jedenastu metrów do siatki trafił Benjamin Kallman.
W 25. minucie Biało-Zieloni stworzyli pierwszą groźną sytuację. Z kontrą wyszedł Maksym Chłań, ściął do środka i zdecydował się na strzał. Piłkę lecącą przy krótkim słupku na rzut rożny odbił Henrich Ravas.
Dziesięć minut później gdańszczanie znaleźli się w opałach. Drugą żółtą a w konsekwencji czerwoną otrzymał Conrado za faul na Patryku Sokołowskim.
Na domiar złego na minutę przed przerwą dramatyczne zachowanie obrońców Lechii wykorzystał Benjamin Kallman i podwyższył prowadzenie 2:0 dla Cracovii.
W 55. minucie przebudzili się zawodnicy Lechii. Blisko pięknego gola był Rifet Kapic, ale piłka po jego uderzeniu z dystansu przeleciała minimalnie nad poprzeczką. To był przełomowy moment dla podopiecznych Szymona Grabowskiego, bo od tamtego momentu zaczęli grać. Pięć minut później czerwoną kartkę otrzymał Patryk Sokołowski, ale po wideoweryfikacji kartka została anulowana.
W 77. minucie Lechia złapała kontakt. Rzut rożny wykonywał Rifet Kapic, a po strzale z woleja do siatki trafił Bujar Pllana i Biało-Zieloni szukali trafienia wyrównującego.
W końcówce jeszcze udało się zagrozić gościom, ale więcej bramek nie padło i mecz zakończył się wygraną Cracovii.
https://x.com/gdanskalechia/status/1853144108044267537

źródło: X