Lechia Gdańsk przegrała wyjazdowy mecz z Rakowem Częstochowa 3:1. Biało-Zieloni zawdzięczają porażkę przede wszystkim błędom w defensywie, które nie powinny się przytrafiać ekipie, która chce pozostać na poziomie Ekstraklasy. Oceniliśmy gdańszczan w skali 1-10.

Zbyt szybko straciliśmy bramkę i jesteśmy rozczarowani tym faktem, bo to sprawiło, że nasze zadanie było jeszcze cięższe. Jeżeli spojrzeć na całość gry, straciliśmy 3 gole, których powinniśmy byli uniknąć, ale od 35. minuty byłem generalnie zadowolony z gry zespołu. W drugiej połowie byliśmy bardzo odważni i chcieliśmy piłki. Dzięki strzelonej bramce udało nam się też wrócić na chwilę do meczu. Myślę, że jeżeli będziemy rywalizować i rozwijać się tak, jak nawet w trakcie tego meczu, jesteśmy w stanie utrzymać się w tej lidze - komentował spotkanie John Carver. I chociaż trzeba przyznać, że po słabym początku gra Lechistów uległa poprawie, tak trudno pisać o wybitnych zawodach w ich wykonaniu.

Szymon Weirauch – 3

O ile zazwyczaj można chwalić Szymona za spokój, tak w Częstochowie zupełnie nie przypominał samego siebie. Przy pierwszym golu gospodarzy nie potrafił dopaść do piłki, zaś przy drugim został zbyt łatwo ograny przez duet Lopez – Brunes, chociaż i tak nie był w tej sytuacji głównym winowajcą. Nie pomaga też fakt, że Weirauch obronił tylko jeden strzał zmierzający w stronę światła bramki.

Dominik Piła – 3

Jego najsłabszy mecz od bardzo dawna. Przy pierwszym trafieniu Rakowa nie potrafił wybić futbolówki, co pomogło gospodarzom w wepchaniu jej do siatki. Przy trzeciej straconej bramce także popełnił błąd, bo pozwolił Erickowi Otieno dośrodkować, z czego skrzętnie skorzystał Bujar Pllana, zdobywając gola samobójczego. Z przodu też nie dał wiele dobrego. Oby to nie był koniec dobrego okresu Dominika.

Bujar Pllana - 1

Kosowianin dzielnie walczy o minuty dla kogoś z pary Andrei Chindris/Loup-Diwan Gueho. Przy pierwszej straconej bramce wykazał się biernością, przy drugiej pozwolił upadającemu Lopezowi na asystę, zaś przy trzeciej wziął sprawy w swoje ręce i sam pokonał Szymona Weiraucha. Wydawało się, że po słabej jesieni w końcu odnalazł się w Lechii, ale pomyłki wciąż się go trzymają i zawsze znajduje sposób, by podnieść ciśnienie kibicom Biało-Zielonych. Gdybyśmy byli złośliwi, napisalibyśmy jeszcze o jego cudownym podaniu do Brunesa, który jednak nie wykorzystał szansy na hat-tricka. Na szczęście złośliwi nie jesteśmy.

20240823 lan 3157

Elias Olsson - 2

Tym razem, w przeciwieństwie do meczu z Puszczą, Szwed nie zawalił bezpośrednio żadnego gola. Był co prawda zamieszany w utratę pierwszej bramki, ale to samo można powiedzieć o reszcie drużyny. Nie oznacza to jednak, że Olsson rozegrał przynajmniej poprawne zawody. Zamiast być przeciwwagą dla elektrycznego Pllany, potrafił sam popełniać proste błędy, a do tego zaliczył mało udanych interwencji. Widać wyraźnie, że nie służą mu starcia z zespołami, które naciskają defensywę Lechii.

Miłosz Kałahur - 3

Podobnie jak Dominik Piła, także Miłosz Kałahur nie wyróżnił się w Częstochowie niczym wielkim. Chociaż wkładał serce w grę obronną, nie można było powiedzieć, że jest zaporą nie do przejścia. W ofensywie również nie błysnął. Wprowadzony za niego Tomasz Wójtowicz spisał się dużo lepiej, co może dać Johnowi Carverowi powody do zastanowienia się nad obsadą lewej obrony. Mimo wszystko trudno krytykować Miłosza, który z pewnością nie jest antybohaterem meczu z Rakowem.

Camilo Mena - 3

W dalszym ciągu to spotkanie z Motorem pozostaje najlepszym występem Kolumbijczyka w tym roku. Wciąż szuka formy po drobnym urazie i widać, że brakuje mu błysku. Podejmuje złe decyzje, głupio traci piłkę i chyba sam jest sfrustrowany własną grą. Trudno jednak odmówić mu determinacji. Brał na siebie odpowiedzialność, gdy zespołowi nie szło i cały czas był aktywny. Szkoda tylko, że z marnym skutkiem, bo kiedy skrzydłowy ma swój dzień, potrafi w pojedynkę zmienić losy meczu.

Rifet Kapić - 2

Trudno przypomnieć sobie równie słabe zawody w wykonaniu kapitana Lechii. To, co zrobił przy drugim golu dla Rakowa, podając piłkę Iviemu Lopezowi, będzie się śniło po nocach jemu i kibicom z Gdańska jeszcze przez długi czas. Riki wyglądał zupełnie inaczej, niż nas do tego przyzwyczaił. Jego grę cechowała niedokładność, a wygrane przez niego pojedynki można policzyć na palcach jednej ręki. Oby to był pojedynczy incydent, bo dobra forma Kapicia będzie niezbędna w walce o utrzymanie.

Tomasz Neugebauer - 3

Kolejny przeciętny występ pomocnika. Jak na kogoś, kto ma zabezpieczać środek pola, Neugebauer wyglądał co najwyżej przeciętnie. Piłkarze Rakowa bardzo często mieli zbyt dużo miejsca w centralnej strefie boiska, co skrzętnie wykorzystywali. Tomek przydawał się jednak z przodu, chętnie uczestnicząc w atakach pozycyjnych, jednak i on nie ustrzegł się przed niedokładnością, wszechobecną w grze Lechistów.

Maksym Chłań - 2

Nie potrafił zrobić różnicy na swojej stronie, przez co wypadł gorzej niż Mena. Maks to walczak, któremu brakuje warunków fizycznych i w Częstochowie było to widać. Chociaż starał się wygrywać pojedynki, to nic z tego nie wynikało, bo nie mógł poradzić sobie z najlepszą defensywą Ekstraklasy. Do jego ogródka można też wrzucić kamyczki w postaci złych i zbyt późno podjętych decyzji, które często przeradzały się w kontrataki gospodarzy.

Bogdan Wjunnyk - 4

Dał z siebie wszystko w warunkach zaproponowanych przez żelazną defensywę Rakowa. To on obsłużył Tomasza Bobcka przy nieuznanym golu na 1:1, a w drugiej połowie oddał groźny strzał, gdy Camilo Mena pogubił się w indywidualnej akcji. Ukrainiec wciąż pozostaje bez trafienia na wiosnę, ale nie można powiedzieć, że jest w złej formie. Dobrze wygląda też jego współpraca z partnerem z linii ataku. Nie był to jego najlepszy występ, jednak i tak trudno mieć do niego większe pretensje.

20240823 lan 3562

Tomasz Bobcek - 4

Również do Słowaka trudno się przyczepić. Miał niezwykle trudne zadanie, bo defensywa gospodarzy gasiła w zarodku prawie każde zagrożenie ze strony Biało-Zielonych. Bobcek mógł się cieszyć w Częstochowie z gola, ale nie wkleił się w linię spalonego przy podaniu od Wjunnyka. Był także bohaterem sytuacji z 82. minuty, gdzie prawie wywalczył rzut karny w starciu z Zoranem Arseniciem. Mimo tego, że ostatecznie na listę strzelców się nie wpisał, pokazał, że nie odpuszcza żadnej piłki i umie się odnaleźć w szesnastce rywali.

Tomasz Wójtowicz - 6

Rozegrał całą drugą połowę, za co odpłacił się Johnowi Carverowi golem, który dawał chwilową nadzieję na jakiekolwiek punkty w Częstochowie. Podjął słuszną decyzję o strzale w zatłoczonym polu karnym, co przełożyło się na jego premierową bramkę w barwach Lechii. Warto również dodać, że to on dośrodkowywał do Tomasza Bobcka w 82. minucie, co prawie zakończyło się jedenastką dla Biało-Zielonych. Tomek jest głodny gry i wykorzystał swoją szansę, co może przełożyć się na więcej minut dla niego w przyszłych kolejkach. Jeżeli będzie wyglądał tak dobrze, jak przeciwko Rakowowi, nie mamy nic przeciwko.

20250209 lan 3862

Louis D'Arrigo, Anton Tsarenko, Kacper Sezonienko - bez oceny

Grali za krótko, aby ich ocenić. Nic konkretnego do gry Lechii nie wnieśli.

źródło: własne