Lechia Gdańsk w ostatnim sparingu przed startem rozgrywek zremisowała 1:1 ze Stomilem Olsztyn. Po spotkaniu z dziennikarzami porozmawiał Szymon Grabowski, choć o samym meczu było mało. - Jest duże pole do popisu dla właściciela, a on z tego sobie zdaje sprawę i wiem, że czyni działania w tym kierunku. Mój ból głowy jest duży, ale podchodzę z optymizmem, bo wiem, co ma się zadziać - przyznał szkoleniowiec.

W trakcie meczu porozmawiałam z Luisem Fernandezem, który powiedział mi, że do Gdańska skłoniła go "wielka wizja". To proszę powiedzieć, jaka jest ta wizja trenerze?

Trzeba spytać Luisa Fernandeza, co miał na myśli (śmiech). Według mnie tym pierwszym ruchem transferowym nowego właściciela sami musimy sobie odpowiedzieć na to pytanie. Ten człowiek rzeczywiście chce zbudować tutaj coś wielkiego i wlewa w nas dużo optymizmu. Ten transfer wlał optymizm w was dziennikarzy, kibiców, ale też chłopaków w szatni. Nikt się tego nie spodziewał. Niech to będzie dobry prognostyk przed przyszłością. Lechia dzisiaj personalnie nie wygląda tak, jak powinna. Dajmy czas temu człowiekowi popracować nad transferami, jeśli chcemy zbudować tutaj coś razem. My budujmy otoczkę i to przywiązanie z klubem jeszcze mocniej w tych zawodnikach, których na tę chwilę mam.

Jaka jest na dzień dzisiejszy sytuacja sportowo-fizyczna Luisa Fernandeza - czy jest on gotowy do gry?

- To, czy będzie dostępny na najbliższy mecz, to zobaczymy w trakcie mikrocyklu. Na pewno nie jest to tak, jak powinno być. Nie trenował z piłką. Wchodzi w trening indywidualny, mamy nadzieję, że od poniedziałku będzie już trenował z drużyną i będzie do naszej dyspozycji w Głogowie.

Miał pan okazję rozmawiać z prezesem Paolo Urferem?

- Tak. Jestem od tygodnia w stałym kontakcie z nim, chyba jako jedyna osoba w klubie. Wlał we mnie bardzo dużo optymizmu i fajnie, że to się przekuwa na konkrety. Każda nasza rozmowa jest konkretna. Nic nie jest utrudnione i wygląda to lepiej, niż mógłbym się wcześniej spodziewać.

Chyba pewien niepokój budzi w panu to, jak musiał budować pan dzisiaj defensywę. Szczególnie środek obrony...

Tak, jeśli chodzi o to, to głośno trzeba powiedzieć, że ogromny szacunek dla tych chłopaków, którzy dzisiaj zagrali na środku obrony. Jeśli my z pretendentem do awansu z II ligi tracimy tylko jednego gola, a David Stec, który jest do operacji biodra gra 60 minut i nie ustępuje kroku piłkarzom Stomilu, a Tomek Neugebauer jest cofnięty na środek obrony, to z tego miejsca chcę im podziękować. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że potrzebujemy graczy, a taką newralgiczną pozycją jest środek obrony. Jest duże pole do popisu dla właściciela, a on z tego sobie zdaje sprawę i wiem, że czyni działania w tym kierunku. Mój ból głowy jest duży, ale podchodzę z optymizmem, bo wiem, co ma się zadziać.

Czyli jest szansa, że w Głogowie wyjdzie na boisko przynajmniej jeden nowy środkowy obrońca?

- Pewnie szansa jest, ale te kwestie to wyłącznie do właściciela. On wie, na jakim etapie są rozmowy. Ja mam nadzieję, że dojdzie nie tylko środkowy obrońca, ale też inni gracze. Ja muszę się uzbroić w cierpliwość. Mam nadzieję, że ci chłopcy, którzy wyjdą w Głogowie - sprawią niespodziankę

Jeszcze dopytam o dwa personalia - Conrado i de Kamps.

- To nie są pytania do mnie. Mam nadzieję, że jeden z nich będzie z nami od poniedziałku. I będzie to obcokrajowiec.

Ilu ewentualnie nowych nazwisk pan by oczekiwał?

- Powiem szczerze, że ten projekt Lechia Gdańsk polega na tę chwilę nie na tym, ile ja bym oczekiwał, a na tym, ile właściciel chciałaby, aby kadra liczyła. To bardzo rozumny człowiek i wie, co dzieje się w szatni, w klubie. Ja jestem spokojny i mam nadzieję, że po zamknięciu okienka będzie tylu zawodników, ilu potrzebuje klub walczący o najwyższe cele.

Ja jeszcze dopytam o pozycję bramkarza. Czy dziś skłonny byłby pan postawić na Antka Mikułkę, czy chcecie zabezpiczyć tę pozycję bardzo dobrym bramkarzem?

- Chcemy mieć bardzo dobrego bramkarza i chcemy mieć silną postać nie tylko na boisku, ale i poza nim. Antek ma wszelkie predyspozycje, aby takim bramkarzem być, ale na ten moment on jest sam i potrzebuje do rywalizacji i tego, aby być lepszym zawodnikiem jakiegoś człowieka. Są w klubie starania o to, aby w tygodniu taki konkurent do Antka dołączył i tę rywalizację wzmocnił.

źródło:  własne