Lechia Gdańsk po rocznej przerwie wraca do Ekstraklasy. W piątek Biało-Zieloni rozegrają pierwszy mecz ligowy ze Śląskiem Wrocław. - Wczoraj Paolo Urfer utwierdził mnie w przekonaniu, że wszystko będzie dobrze. Byliśmy przygotowani na różne scenariusze. Czekamy na końcowe potwierdzenie i mam nadzieję, że wszyscy zawodnicy, którzy będą zdrowi, będą do dyspozycji - mówił na konferencji prasowej trener Szymon Grabowski. 

- Ten czas po ostatnim spotkaniu w 1 lidze upłynął z dużym oczekiwaniem. Doszliśmy do tego momentu, gdzie jesteśmy przed pierwszym spotkaniem w Ekstraklasie. Czekamy ze zniecierpliwieniem. Cieszymy się, że inaugurujemy ten sezon na boisku wicemistrza Polski. To będzie dla nas fajne doświadczenie i fajny czas dla naszych i Śląska kibiców. Spodziewam się, że mecz będzie otwartym spotkaniem. Podejdziemy do meczu z odważnym postanowieniem, że chcemy kontynuować to zaczęliśmy w 1 lidze. Oczywiście życie nas zweryfikuje, będziemy się uczyli i wyciągali wnioski, ale DNA Lechii również będziemy chcieli pokazać w Ekstraklasie - rozpoczął Grabowski.

Najważniejszą informacją dla Lechii wydaje się być zdjęcie przez FIFA zakazu rejestracji. Lechia w środę rano poinformowała o spłacie zadłużenia do Rużemboroka i FIFA niebawem zdejmie zakaz. Czy trenerowi spadł kamień z serca kiedy usłyszał te wieści? - Ja byłem na bieżąco. Wczoraj Paolo Urfer utwierdził mnie w przekonaniu, że wszystko będzie dobrze. Byliśmy przygotowani na różne scenariusze - lepszy i słabszy. Przygotowywaliśmy się do tego spotkania dwutorowo. Czekamy na końcowe potwierdzenie i mam nadzieję, że wszyscy zawodnicy, którzy będą zdrowi będą do dyspozycji. Jeśli chodzi o kwestie zdrowotne, to nie mamy większych problemów. Wszyscy, którzy byli kontuzjowani, wracają do nas jak Riki Kapić czy Luis Fernandez, który jest bliski jest wyjścia na boisko. Tutaj wszystko przebiega bardzo fajnie i Riki już trenuje z zespołem, przygotowuje się do meczu - skomentował. - Zawodnicy, którzy nie są gotowi na 90 minut (np. Kapić, Buletsa czy Wjunnyk) mogą zagrać 60-70 minut, co daje nam duże pole manewru z ławki. Każda jakościowa zmiana będzie dla nas dużo znaczyła - przyznał.

Dla Grabowskiego mecz ze Śląskiem będzie debiutem w Ekstraklasie. - Ten okres był na tyle gorący, że nie miałem czasu o tym myśleć, że za chwilę będę w Ekstraklasie. Dreszczyk emocji pojawi się pewnie, jak wjedziemy na stadion do Wrocławia. Oczywiście marzenia trenerskie się spełniają, ale zostawiamy to na boku, praca jest najważniejsza i ona pozwoli nam cieszyć się tą chwilą dłużej.

- Rozmawialiśmy wczoraj z dyrektorem Chodorowskim też na temat młodzieżowca. Na ten moment skupiamy się jednak na tym, aby kadra była najliczniejsza i najmocniejsza. Nie obawiam się tego. Mamy młodych zawodników, którzy już ze Śląskiem będą punktować. Lechia myślę, że ten limit wypełni i nie będzie uszczerbku sportowego - dodał.

A jakie są cele Lechii Gdańsk na ten sezon? - Wyczekujemy końcowej rozmowy z prezesem i zarządemO celach będziemy mogli porozmawiać, jak będzie dopięta kadra. Cel się jednak nie zmieni. To bardzo odważne spojrzenie w przyszłość, ale z racjonalnym podejściem.Zdajemy sobie sprawę, że będziemy pewnie najmłodszym zespołem w Ekstraklasie, tak jak w 1. lidze. Ten polot, fantazja ma być naszym handicapem. My nic nie zmieniamy w naszym podejściu, jeśli chodzi o nasze DNA i nastawienie. Będziemy chcieli grać ofensywnie, widowiskowo, ale też być dobrze zorganizowani w fazach przejściowych. A co to życie Ekstraklasowe nam pokaże? Zobaczymy. Dla mnie dużym sukcesem byłoby gdyby po kilku kolejkach rywale patrzyli na to, jak gra Lechia, a nie Lechia jak grają przeciwnicy - ocenił.

Nastawienie w Lechii się nie zmieniło od dłuższego czasu. Dużo rozmawiamy z zawodnikami, staramy się poznać ich zdanie. Ale uwierzcie mi, gdybyśmy nie funkcjonowali w dobrze naoliwionej maszynie, dzisiaj nie wyczekiwalibyśmy meczu ze Śląskiem i nie bylibyśmy w Ekstraklasie. Pewne rzeczy zostawiamy ludziom decyzyjnym. Dla nich też nie jest łatwo. Zapewnienia są od samego początku, że my będziemy iść do przodu. I to nas uspokajało i w 1 lidze i w okresie przygotowawczym. Trzeba podziękować i słowa uznania skierować względem zawodników. Mało która szatnia zachowałaby się tak jak oni. Spokojnie, cierpliwie przygotowywaliśmy się do pierwszego meczu. Wiem, że będziemy z tygodnia na tydzień coraz mocniejsi - przyznał zapytany o to, co dzieje się wokół Lechii. 

- Dużo by opowiadać, co ja miałem w głowie w ostatnich dniach i jak to się skończy. Ja szczerze mówiąc, też do końca nie wiem, jak to się skończy.Każdy trener przygotowując się do tej roli na najwyższym poziomie, musi zarządzać kryzysami. Każda osoba musi sobie z tym radzić. Moje negatywne emocje nie mogą przelewać się na szatnie. Wsparcie od góry dawało mi pewność, że będzie dobrze. Wszyscy zdaliśmy egzamin i mam nadzieję, że efekty zobaczymy już ze Śląskiem. Było kilka koncepcji dot. składu czy to z Kapiciem czy z Bułecą. Pewne scenariusze były z nimi, pewne bez nich, ale wszystko opiera się na tym, co chcemy zaprezentować - przyznał Grabowski.

A jak wyglądają kwestie transferowe? - Niedługo pewnie będziemy mogli spodziewać się oficjalnych ogłoszeń. Dużo pozytywnych informacji ostatnio do nas dociera - dodał. - Mimo, że na ten moment mamy braki ilościowe, mamy jakość. Mamy bardzo dużą wiarę w ten potencjał i w zawodników. Rok temu zupełnie nie wiedzieliśmy, gdzie to pójdzie.

- Maks? Pojechał tam, nie aby statystować, ale aby godnie reprezentować kraj i nasz klub. Życzymy mu wszystkiego dobrego. Wyczekujemy też jego powrotu. Cieszymy się, że Iwan Żelizko i Bohdan Wjunnyk są z nami. Szukam pozytywów, kadra mogłaby być mniej liczna, gdyby oni też przygotowywali się do igrzysk w Paryżu - skomentował kwestie związane z występem Maksyma Chłania na igrzyskach.

 

źródło: własne