- Każdy widzi, że ta kadra potrzebuje zawodników nie tylko do rywalizacji, ale takich, którzy wejdą i będą stanowić o sile drużyny. Potrzebujemy ludzi, którzy będą liderami. Czy to ja, czy sztab, czy właściciel, wszyscy dążymy do tego, aby ten zespół był mocniejszy - mówił Szymon Grabowski po wysokiej porażce z Lechem Poznań.
Lechia Gdańsk po fatalnym meczu przegrała z Lechem Poznań 1:3. Honorową bramkę zdobył w ostatniej akcji meczu Kalle Wendt. - Muszę zacząć tak jak każdą naszą konferencję od podziękowań dla kibiców. Oni w sile prawie tysiąca osób dopingowali nas od początku do samego końca. W imieniu swoim i całej drużyny: dziękuję. Co do samego meczu strasznie słabo rozpoczęliśmy i tak nie chcieliśmy rozpocząć. Wiedzieliśmy, że Lech zrobi wszystko, aby nas zdominować od pierwszej minuty i to się udało. To, co było widoczne w całej pierwszej połowie, to zbyt wiele naszych błędów całościowych i indywidualnych w końcowych fazach każdej akcji, gdzie straciliśmy bramki. Nam nie przystoi i duża praca przed nami. Tego nastawienia w grze bez piłki i pracy mozolnej potrzebujemy zdecydowanie więcej oraz skuteczniejszej obrony - rozpoczął szkoleniowiec.
Co sprawiło, że po przerwie Lechia wyglądała nieco lepiej? - W przerwie sobie dosadnie powiedzieliśmy, że musimy zrobić, wszystko, żeby wyciągnąć z tego meczu, jak najwięcej pozytywów i żebyśmy mogli budować się na tym meczu. Podziękowania i gratulacje dla mojego zespołu za to. W drugiej połowie graliśmy inaczej, lepiej i dążyliśmy do zdobycia przynajmniej honorowej bramki. Udało nam się to zbyt późno. Camilo Mena miał bardzo dobrą akcję wcześniej, która powinna zakończyć się podaniem do Chlania, potem Buletsa też mógł zdobyć bramkę. Na koniec Kalle zdobywa honorową bramkę, ale mecz kończy się zasłużoną wygraną Lecha. Przed nami bardzo dużo pracy, która musi być widoczna. Tak jak powiedziałem, jeśli mamy się na czymś budować, to na tej drugiej połowie - ocenił.
Defensywa Lechii wygląda koszmarnie. A przecież jeszcze kilka miesięcy temu była do najlepsza defensywa ligi. - W zeszłym sezonie byliśmy w I lidze. Nie możemy zupełnie porównywać poziomów. W zeszłym sezonie nie graliśmy przeciwko takim drużynom jak Lech Poznań i takim indywidualnościom jak choćby Ishak. Pokazał naszym obrońcom przy pierwszej bramce, jaką determinacją należy popisywać się przy walce w powietrzu. Nie porównujmy tego. My wiemy i jesteśmy świadomi, gdzie mamy deficyty, które w pierwszej lidze nie były widoczne. Musimy skupiać się na rzeczach, do których sami nie jesteśmy przyzwyczajeni. czyli np. mozolna gra w defensywie czy w pojedynkach 1:1. Myślę, że różnice spowodowane są doświadczeniem, masą fizyczną. Na tę chwilę mamy duże pole, abyśmy się lepiej prezentowali - skomentował.
Co ze zdrowiem Eliasa Olssona, który nie dokończył meczu z powodu urazu? - Nie chcieliśmy ryzykować pogłębienia urazu, dlatego kończyliśmy mecz w "10". Poczuł skurcz, myślę, że to było spowodowane tym, że nie był praktycznie w treningu. Ryzyka nie było i nie chcemy ryzykować zdrowiem zawodników, bo wiemy, że ta kadra nie jest optymalna. Jestem przekonany, że ryzyka nie było. Mam nadzieję, że to tylko skurcze, a nie jakaś kontuzja - przyznał.
- Wiadomo, że nie jest tajemnicą to, że potrzebujemy zawodników. Każdy widzi, że ta kadra potrzebuje zawodników nie tylko do rywalizacji, ale takich, którzy wejdą od kolejnego meczu i będą stanowić o sile drużyny. Potrzebujemy ludzi zdecydowanych, którzy będą liderami i to z marszu. Czy to ja, czy sztab, czy właściciel, wszyscy dążymy do tego, aby ten zespół był mocniejszy. Teraz moje zadanie jest takie, żeby ci zawodnicy, którzy są na sto procent byli gotowi na Ekstraklasę. Tak samo jak budowaliśmy się w I lidze - zakończył pytany o transfery.
źródło: własne