Po meczu jesteśmy bardzo źli i rozgoryczeni, choć można na pewno tu byłoby użyć bardziej dosadnych stwierdzeń - powiedział trener Szymon Grabowski na pomeczowej konferencji. Odniósł się także m.in. do pracy sędziów i potencjalnych transferów.
W Sosnowcu pojawiła się liczna grupa kibiców Lechii, którzy "na zakazie" zasiedli na sektorze gospodarzy (co ciekawe na sektorze najbardziej zagorzałych fanów Zagłębia!). Po spotkaniu piłkarze i sztab najpierw podziękowali kibicom. Trener Szymon Grabowski zwrócił się do nich także podczas konferencji prasowej. - Na początku gratulacje dla gospodarzy i trenera za dzisiejsze zwycięstwo. Po raz kolejny podziękowania dla kibiców, którzy przejechali za nami kawał drogi - rozpoczął.
1’ Gramy!
— Lechia.net (@Lechianet) September 3, 2023
Ps. Kibice Lechii obecni! pic.twitter.com/0e5BMquR1p
- Po meczu jesteśmy bardzo źli i rozgoryczeni, choć można na pewno tu byłoby użyć bardziej dosadnych stwierdzeń. Pierwsza połowa nie może kończyć się tak, że nie zdobywamy chociaż jednej bramki. Sytuacje mieliśmy, ale niestety byliśmy nieskuteczni i nie pomagało nam może też trochę szczęście na przykład przy rzucie wolnym Luisa, a przeciwnik bardzo fajnie się zachował. Pierwsza bramka po stałym fragmencie bardzo ładna akcja, gdzie nie dopilnowaliśmy wbiegającego zawodnika między naszych środkowych obrońców. Druga bramka Zagłębia strzał życia i to, co wpadało gospodarzom, nie chciało wpaść nam. Na drugą połowę wyszliśmy z przeświadczeniem, że będzie dobrze. Pierwsza akcja to pokazała, ale niestety za chwilę straciliśmy bramkę na 3:0. Paradoks był taki, że później wróciliśmy do gry. Przy 3:2 jak nie byłem spokojny, to byłem pewny, że tego meczu nie przegramy. Wierzyłem, że zrobimy coś naprawdę dużego. W tym przypadku według mnie mojemu zespołowi w zabrakło trochę doświadczenia. Dopuściliśmy się kilku błędów indywidualnych, wręcz juniorskich i takie coś nie może nam się zdarzać. Grając "10" na "11" może jeszcze coś byśmy zrobili, ale kolejna kartka, dla której nie ma usprawiedliwienia, udowodniła, że było po meczu i do Gdańska wracamy bez punktów - wyjaśnił.
Szkoleniowiec został zapytany także o kontrowersyjną żółtą kartkę dla Iwana Żelizko, w efekcie której zawodnik wyleciał z boiska. Według powtórek faulu jednak nie było. - Sam jeszcze nie widziałem powtórki. Dostaję jednak informację, że rzeczywiście faulu nie było i sędzia prawdopodobnie popełnił błąd. Musimy to przeanalizować, ale patrzymy na siebie. Popełniamy błąd ciutkę wcześniej - nasi stoperzy nie mogą się tak zachować. Jeżeli decyzja sędziego była błędna, to jest to niestety kolejny mecz, w którym dzieją się rzeczy, które Lechii nie pomagają - ocenił. Co ciekawe kilkanaście minut po konferencji raz jeszcze rozmawialiśmy z trenerem i ten przyznał, że po obejrzeniu powtórki ewidentnie widzi brak faulu. Był zły na sędziów za tę decyzję.
Przed meczem doszło do nietypowej sytuacji. Pierwotnie w składzie meczowym na grafikach i w protokole ukazało się nazwisko Tomasza Neugebauera, jednak mecz rozpoczął Jan Biegański. Szkoleniowiec wyjaśnił skąd ta zmiana. - Prawdopodobnie doszło do pomyłki. Byliśmy przygotowani na dwa warianty i od początku miał grać Janek Biegański. Tak to wyszło - powiedział. Po spotkaniu trener zaprzeczył też temu, że Tomasz Neugebauer miałby przejść do Ruchu. Takie informacje pojawiły się wśród śląskich dziennikarzy. Dodał też, że jeśli chodzi o potencjalne przyjścia do klubu, to wciąż wszystko może się wydarzyć. - Ta kadra wciąż jest ruchoma i tutaj może coś się jeszcze stać. Ten mecz pokazał, że powinno się stać. Nie na wszystko mamy jednak wpływ. Musimy zrobić wszystko, żeby ci zawodnicy, których mam nie popełniali takich błędów - wtedy będziemy punktować - podkreslił i dodał: - Nie będę o nic apelował. Jestem w ścisłym kontakcie z właścicielem i dyrektorem sportowym. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że są pozycję, które wymagają wzmocnienia. Nie tylko napastnik. Dzisiejszy mecz pokazał, że środkowi obrońcy też potrzebują człowieka do rywalizacji. Zobaczymy, co te najbliższe godziny przyniosą.
- Spodziewać można się wszystkiego to raz. Dwa patrząc na to, jak przebiegał mecz, myślę, że możemy rozmawiać o trzech pierwszych bramkach, gdzie Bogdan nie zawinił. Powinien się lepiej zachować przy rzucie wolnym, chyba za bardzo chciał pomóc zespołowi. Powinien robić swoje. Bramka stracona zawsze boli - przyznał zapytany o możliwość zmiany w bramce po przerwie na kadrę.
W pierwszej połowie dość mocno poturbowany został Jan Biegański. Po zmianie stron został zmieniony przez Łukasza Zjawińskiego. - Do tego starcia Janek grał bardzo dobre zawody, po tym nieszczęsnym zderzeniu, które w mojej opinii powinno skutkować faulem. Mieliśmy obawy o jego stan, chcieliśmy, aby zdrowy zawodnik przebywał na boisku.
Teraz przed gdańszczanami przerwa reprezentacyjna. - Jutro mamy dzień wolny, a we wtorek jedziemy na mini zgrupowanie do Gniewina. Pracujemy tam do niedzieli, a potem przygotujemy się w mikrocyklu przed meczem wyjazdowym z Odrą Opole - przyznał.
Gdańszczanie kolejny mecz ligowy rozegrają za dwa tygodnie. 16 września zmierzą się na wyjeździe z Odrę Opole. Początek o 20:30.
źródło: własne