Przeglądając kadrę na spotkanie w Bełchatowie, w oczy rzuca się duża ilość wychowanków w składzie. Czy to sposób na dobrą grę?

W kadrze na sobotnie spotkanie widnieją nazwiska 7 wychowanków. Patryk Sobczak, Marcin Pietrowski, Kacper Łazaj, Adam Duda to wychowankowie pełną gębą. Są też zawodnicy pokroju Janickiego, Kacprzyckiego którzy wprawdzie są w Lechii z powodu wykupienia z innych klubów, lecz jednym głosem opowiadają o tym , że płynie w nich biało-zielona krew.

Oczywiście jest też wychowanek starszej daty jak Bieniuk, który także powiniem znaleźć miejsce w wyjściowej jedenastce.

Prawdopodobnie w sobotnim spotkaniu w Bełchatowie wybiegnie 5 wychowanków w pierwszym składzie. Czy to jest recepta na dobre wyniki ?

Przez ostatnie lata Lechia krytykowana była za ściąganie typowego darmowego "szrotu" piłkarskiego. Zawodnicy pokroju Tadica, których kariera kiedyś zapowiadała się na udaną, mieli w Gdańsku wypalić. Jak stało się naprawdę, wszyscy wiemy.

Wraz z powrotem do Lechii trenera Kaczmarka, miało się to wszystko zmienić. Lechia miała wrócić do tożsamości. Na przełomie kilku lat w barwach Lechii 70-80% składu ma być oparta na wychowankach Akademii Piłkarskiej Lechii Gdańsk.

Jaki pożytek płynie z grania wychowankami ?

Przede wszystkim ambicja. Chłopak wychowany na "własnym podwórku", oddaje serce i płuca na boisku. Niezmiernie miłe są obrazki, gdy po strzelonej bramce młodziak całuje klubowy herb na swojej koszulce.

Korzyścią są też rodziny, znajomi na trybunach. Wiadomo, że jednego chłopaka grającego w danym spotkaniu, przyjdzie oglądać dodatkowych kilka osób. Przyjdzie dumna matka z ojcem, przyjdzie siostra z koleżankami. Przyjdzie sąsiad, który po wygranym spotkaniu pogratuluje następnego dnia na podwórku.

Przyznam szczerze, że nie wierzyłem, że ta misja może się udać. Patrząc rok temu na postawę między innymi Pietrowskiego, w kieszeni otwierał się przysłowiowy nóż. Coś się jednak zmieniło. Gra Lechii co raz bardziej oparta jest na wychowankach.

Niezmiernie miło było wygrać w Chorzowie, gdzie pod nieobecność Traore wszyscy skazywali Lechię na pożarcie. I to wygrać po bramce Kacpra Łazaja. WYCHOWANKA.

Sam zainteresowany chwile po bramce "odjechał". Chłopak nie wiedział co ma ze sobą zrobić, po twarzy widać było, że biegnie na "bezdechu".

Jeszcze jeden pozytyw tego momentu, który nie wszyscy zauważyli. Pierwszym, który zjawił się koło Łazaja, był asystent Kaczmarka- Brede. Kim jest Brede? Wychowankiem.

Chwilę później Kacper utonął w objęciach Pietrowskiego i Wiśniewskiego.

Niezmiernie liczę na zwycięstwo w Bełchatowie, i to po bramkach wychowanków. Wtedy ewentualne zwycięstwo smakowało by jeszcze lepiej.