Lechia po przepięknym golu Dawida Bugaja wygrała z zespołem z Uzbekistanu w drugim sparingu w Turcji. - Fajnie, że zdecydowaliśmy się uderzyć. Fajna była radość Dawida po golu, chłopaki w szatni śmiali się, że po tym golu rozłożył ręce niczym Eric Cantona - przyznał trener Szymon Grabowski w rozmowie z dziennikarzami.

- Rywal egzotyczny, ale bardzo dobrze przygotowany. Chciał nam postawić wysoko poprzeczkę. Pomimo porannego bardzo ciężkiego treningu, gdzieś tak od 70 minuty wyglądaliśmy o wiele lepiej od przeciwnika. Cieszy mnie, że w całym spotkaniu graliśmy intensywnie, wróciliśmy do naszego stylu, kiedy po stracie piłki szybko odbudowywaliśmy ustawienie, były dobre skoki pressingowe. No i cieszymy się, że w końcu wygraliśmy pierwszy w tym roku mecz, to też ważne pod względem mentalnym. Chłopaki wiedzą, że praca przynosi efekty i możemy wygrywać w dobrym stylu - przyznał szkoleniowiec Lechii w pomeczowej rozmowie z dziennikarzami.

Trener przyznał, że kilka elementów wciąż musi być do poprawy. - Wykorzystywanie okazji wciąż jest do poprawy. Dziś mieliśmy poprzeczkę "Neugiego", słupek Bobcka czy zmarnowaną akcję 1 na 1 Chłania, gdzie nie trafił w bramkę. Wynik mógł być więc bardziej okazały - dodał.

Sam gol Dawida Bugaja był bardzo ładnej urody. - Mieliśmy przewagę i to był dobry okres naszej gry. Budowaliśmy akcję na połowie rywala, ale w pewnym momencie Dawid Bugaj zdecydował się na strzał gdzieś zza 25 metra. Piłka wpadła do bramki, odbijając się jeszcze od poprzeczki. Bardzo efektowny gol. Fajnie, że zdecydowaliśmy się uderzyć. Fajna była radość Dawida po golu, chłopaki w szatni śmiali się, że po tym golu rozłożył ręce niczym Eric Cantona. Ale miał prawo do takich gestów, to była naprawdę piękna bramka - mówił Grabowski zapytany o gola.

-  Spokojnie czekamy na decyzje transferowe. Luis miał dwa ostatnie dni z siłownią i na basenie. Niczego nie przyspieszamy, a obciążenia są stopniowo dozowane. Nic się nie zmienia i nadal jest w treningu indywidualnym. Od poniedziałku Fernandez wejdzie w lekkie działania z piłką i będziemy go obserwować - zakończył Szymon Grabowski.

źródło: własne